12-09-2021, 01:42 AM
Uniosła nieco brew, gdy usłyszała jego odpowiedź. No… w zasadzie… skoro tak jej sprawę przedstawiał, to… chyba powinna docenić? Chyba nawet bardzo, bo skoro tak przedstawiał sprawę!
— Poproszę to na piśmie – rzuciła tylko żartobliwie… Ale czy na pewno? Na pewno to by jej się przydało takie potwierdzenie, tak na przyszłość!
No i przy kolejnym temacie też musiała przyznać mu rację. W końcu ostatnio, kiedy miała cudowny pomysł zorganizowania tej właśnie imprezy, musiała wparować do męskiego dormitorium, żeby ściągnąć Ethana z łóżka! A biorąc pod uwagę, że wycieczki odbywały się w weekendy, które z kolei były po piątku…
Z drugiej strony nie ustalili jeszcze, kiedy będą organizować jakieś próby zespołu! Ale to teraz zdawało jej się odrobinę mniej ważnym tematem…
— Okay, przypomnę Ci się. A jak będziesz zalany w trupa, to przysięgam, że Cię własnoręcznie z łóżka wywlokę i zawlokę do Hogsmeade – obiecała, puszczając mu oczko, jakby to miało przypieczętować, że wcale nie żartowała!
Zaśmiała się tylko, kręcąc głową. Nie. Na imprezę bez dzieciaków się mogła zgodzić (i chyba nawet dobrze na tym wyszli, patrząc po tym, że znaleźli się niezdarni debile, którzy oblewali napojami innych; swoją drogą, będzie musiała zajrzeć do Milesa – miała nadzieję, że się na nią śmiertelnie nie obraził), ale już na cyrkowe akrobacje w zespole – w życiu!
— To zatrudnijmy Emmę, jeszcze się ucieszy – rzuciła ze śmiechem. – O, albo na moim roku są dwie hinduski, może one by coś zaprezentowały – na te słowa zaczęła poruszać dłońmi jak do karykatury starego, egipskiego tańca, który nawet nie leżał obok Indii. – Jakiś taniec, czy coś.
To też w końcu brzmiało jak plan!
Nie spodziewała się jednak tego, iż Ethan złapie ją za dłoń i przyciągnie bliżej siebie. Bardzo bliżej siebie, stali ze sobą praktycznie twarzą w twarz, a szalony taniec Kai jakoś tak sam z siebie w tej sytuacji stał się bardziej stonowany.
W dodatku ten głos, jakby Ethan właśnie miał jej deklarować coś niesamowicie ważnego… Cholera, nie umiała określić, ale coś w tym głosie było takiego, że…
Ugh! Czy to tylko ona, czy w pomieszczeniu nagle zrobiło się gorąco?
Rozpraszał ją. Ta bliskość ją bardzo rozpraszała, nie mogła jeszcze przez chwilę skupić uwagi, gdy stał tak blisko, patrząc śmiało w jej oczy. Jakby w odruchu niezręczności, delikatnie poprawiła jego włosy. Chociaż „poprawiła” to za duże słowo, bardziej je roztrzepała…
— Alix – powiedziała w końcu, dziwnie przyciszonym głosem, jakby zdradzała mu pewną tajemnicę. – Jak Alex, tylko przez i – dodała z uśmiechem, który stał się odrobinę pewniejszy, chociaż, mimo wszystko, czuła jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu… - Myślisz, że mogłabym zapomnieć?
Była pewna, że Ethan nie zapomniałby jej tego do końca życia. Nawet jeśli to nie było jakieś bardzo ważne w ich relacji, a wspomniał o tym zaledwie kilka razy, i to kilka lat temu.
— Przykro mi, ale rzodkiewka możesz mieć na trzecie – mruknęła jakby z odrobiną zalotności.
— Poproszę to na piśmie – rzuciła tylko żartobliwie… Ale czy na pewno? Na pewno to by jej się przydało takie potwierdzenie, tak na przyszłość!
No i przy kolejnym temacie też musiała przyznać mu rację. W końcu ostatnio, kiedy miała cudowny pomysł zorganizowania tej właśnie imprezy, musiała wparować do męskiego dormitorium, żeby ściągnąć Ethana z łóżka! A biorąc pod uwagę, że wycieczki odbywały się w weekendy, które z kolei były po piątku…
Z drugiej strony nie ustalili jeszcze, kiedy będą organizować jakieś próby zespołu! Ale to teraz zdawało jej się odrobinę mniej ważnym tematem…
— Okay, przypomnę Ci się. A jak będziesz zalany w trupa, to przysięgam, że Cię własnoręcznie z łóżka wywlokę i zawlokę do Hogsmeade – obiecała, puszczając mu oczko, jakby to miało przypieczętować, że wcale nie żartowała!
Zaśmiała się tylko, kręcąc głową. Nie. Na imprezę bez dzieciaków się mogła zgodzić (i chyba nawet dobrze na tym wyszli, patrząc po tym, że znaleźli się niezdarni debile, którzy oblewali napojami innych; swoją drogą, będzie musiała zajrzeć do Milesa – miała nadzieję, że się na nią śmiertelnie nie obraził), ale już na cyrkowe akrobacje w zespole – w życiu!
— To zatrudnijmy Emmę, jeszcze się ucieszy – rzuciła ze śmiechem. – O, albo na moim roku są dwie hinduski, może one by coś zaprezentowały – na te słowa zaczęła poruszać dłońmi jak do karykatury starego, egipskiego tańca, który nawet nie leżał obok Indii. – Jakiś taniec, czy coś.
To też w końcu brzmiało jak plan!
Nie spodziewała się jednak tego, iż Ethan złapie ją za dłoń i przyciągnie bliżej siebie. Bardzo bliżej siebie, stali ze sobą praktycznie twarzą w twarz, a szalony taniec Kai jakoś tak sam z siebie w tej sytuacji stał się bardziej stonowany.
W dodatku ten głos, jakby Ethan właśnie miał jej deklarować coś niesamowicie ważnego… Cholera, nie umiała określić, ale coś w tym głosie było takiego, że…
Ugh! Czy to tylko ona, czy w pomieszczeniu nagle zrobiło się gorąco?
Rozpraszał ją. Ta bliskość ją bardzo rozpraszała, nie mogła jeszcze przez chwilę skupić uwagi, gdy stał tak blisko, patrząc śmiało w jej oczy. Jakby w odruchu niezręczności, delikatnie poprawiła jego włosy. Chociaż „poprawiła” to za duże słowo, bardziej je roztrzepała…
— Alix – powiedziała w końcu, dziwnie przyciszonym głosem, jakby zdradzała mu pewną tajemnicę. – Jak Alex, tylko przez i – dodała z uśmiechem, który stał się odrobinę pewniejszy, chociaż, mimo wszystko, czuła jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu… - Myślisz, że mogłabym zapomnieć?
Była pewna, że Ethan nie zapomniałby jej tego do końca życia. Nawet jeśli to nie było jakieś bardzo ważne w ich relacji, a wspomniał o tym zaledwie kilka razy, i to kilka lat temu.
— Przykro mi, ale rzodkiewka możesz mieć na trzecie – mruknęła jakby z odrobiną zalotności.