12-09-2021, 03:47 AM
Uniosła nieco brwi, tym razem w szczerym zdziwieniu, bo chyba czegoś nie wyłapała z tematu.
— Hm? Miałabym Ci obiecać wybaczenie? – zapytała, nie mogąc wręcz powstrzymać się od śmiechu. – Kurwa, nie wiem, co zrobiłeś, ale masz to u mnie jak w banku – rzuciła, dalej się śmiejąc. No bo naprawdę, od kiedy to on prosił ją o jakiekolwiek wybaczenie? Okej, kłócili się, przepychali słownie, ale nadal to było na takiej zasadzie, że i tak od siebie za daleko nie odchodzili, więc…
Za to jego następne pytanie było zastanawiające! Spojrzała na niego nieco podejrzliwie, chociaż głównie dlatego, że chyba zaczęło do niej powoli docierać, co się właściwie tutaj dzieje i że cała ta sytuacja zmierza w bardzo ciekawym kierunku…
Czego by się nie spodziewała, szczególnie jeśli myślała o sobie i Ethanie, ale, cholera… Z drugiej strony, wcale jej to jakoś też nie przeszkadzało…
— Waham się. Gdybym siedziała tam z Tobą, jest szansa, że byś mnie jeszcze upił i wykorzystał – rzuciła z uniesioną brwią, prowokacyjnym i dość jednak dwuznacznym tonem. – I, na przykład, zwinął mi klucz, żeby się wydostać…
Kurwa, czy ona kompletnie na głowę upadła? Przecież to… Boże, bardzo nie chciała tego nazwać, bo jeśli nazwie, to jeszcze może wszystko zjebać…
A wcale tego nie chciała!
I wcale nie pomogła jej w tym jego następna odpowiedź…
— Masz niezłe fantazje – rzuciła, mrużąc oczy jakby z podejrzliwością. – Twoja najlepsza przyjaciółka jako prywatna tancerka… Opowiedz mi o tym więcej.
Poważnie, chyba naprawdę chciała usłyszeć więcej.
Czy ktoś widział jej instynkt samozachowawczy?
Pokręciła tylko głową – i na tekst na okrucieństwie wobec niej, i na późniejsze stwierdzenie, chociaż wtedy dodatkowo jeszcze uśmiechnęła się z odrobinką rozbawienia.
Cmoknęła, jakby jeszcze rozkoszując się brzmieniem tak cudownego imienia jak Rzodkiew, zanim stwierdziła pewnie:
— Rwałabym. Och, rwałabym – dodała, kiwając głową jakby dla podkreślenia, że wcale nie żartowała.
— Hm? Miałabym Ci obiecać wybaczenie? – zapytała, nie mogąc wręcz powstrzymać się od śmiechu. – Kurwa, nie wiem, co zrobiłeś, ale masz to u mnie jak w banku – rzuciła, dalej się śmiejąc. No bo naprawdę, od kiedy to on prosił ją o jakiekolwiek wybaczenie? Okej, kłócili się, przepychali słownie, ale nadal to było na takiej zasadzie, że i tak od siebie za daleko nie odchodzili, więc…
Za to jego następne pytanie było zastanawiające! Spojrzała na niego nieco podejrzliwie, chociaż głównie dlatego, że chyba zaczęło do niej powoli docierać, co się właściwie tutaj dzieje i że cała ta sytuacja zmierza w bardzo ciekawym kierunku…
Czego by się nie spodziewała, szczególnie jeśli myślała o sobie i Ethanie, ale, cholera… Z drugiej strony, wcale jej to jakoś też nie przeszkadzało…
— Waham się. Gdybym siedziała tam z Tobą, jest szansa, że byś mnie jeszcze upił i wykorzystał – rzuciła z uniesioną brwią, prowokacyjnym i dość jednak dwuznacznym tonem. – I, na przykład, zwinął mi klucz, żeby się wydostać…
Kurwa, czy ona kompletnie na głowę upadła? Przecież to… Boże, bardzo nie chciała tego nazwać, bo jeśli nazwie, to jeszcze może wszystko zjebać…
A wcale tego nie chciała!
I wcale nie pomogła jej w tym jego następna odpowiedź…
— Masz niezłe fantazje – rzuciła, mrużąc oczy jakby z podejrzliwością. – Twoja najlepsza przyjaciółka jako prywatna tancerka… Opowiedz mi o tym więcej.
Poważnie, chyba naprawdę chciała usłyszeć więcej.
Czy ktoś widział jej instynkt samozachowawczy?
Pokręciła tylko głową – i na tekst na okrucieństwie wobec niej, i na późniejsze stwierdzenie, chociaż wtedy dodatkowo jeszcze uśmiechnęła się z odrobinką rozbawienia.
Cmoknęła, jakby jeszcze rozkoszując się brzmieniem tak cudownego imienia jak Rzodkiew, zanim stwierdziła pewnie:
— Rwałabym. Och, rwałabym – dodała, kiwając głową jakby dla podkreślenia, że wcale nie żartowała.