13-09-2021, 11:22 AM
Na szczęście Ethan nie podchwycił tej chwili niezręczności, kiedy zorientowała się, że słowo przyjaciel nie pasuje już do kontekstu. Zamiast tego uśmiechnął się do niej i… wydawał się nawet zadowolony z takiego obrotu spraw. Dodatkowo jej komentarz sprawił, że nie potrafiła odmówić sobie szczypty uśmiechu.
— Tylko jednego – dodała w odpowiedzi, chociaż nie sądziła, że się jej w ogóle spodziewał czy oczekiwał. A potem zniżyła głos do delikatnego szeptu, jakby zdradzała mu tajemnicę: - Jesteś jedyny w swoim rodzaju…
To była szczera prawda. Uważała Ethana za wyjątkowego, był dla niej cholernie ważny. Był nieodłączną częścią jej życia i miała nadzieję, że zostanie tak już na zawsze. Chociaż do tej pory myślała, że wszystko odbywać się będzie w formie przyjaźni…
Chyba sprawy zaczęły przybierać nieco inny obrót…
Kiedy spojrzał na jej włosy, odwróciła na dłuższą chwilę wzrok. Chociaż na jej wargach wciąż błąkał się lekki uśmieszek, czuła, jak robi się jej jeszcze bardziej gorąco. Po włosach rozlała się jeszcze większa fala różowego koloru i chyba zaczęła przeklinać w myślach swój dar metamorfomagii. Kiedy chciała, żeby chociaż raz jej emocje nie wypływały wręcz na zewnątrz niej… Tym bardziej w sytuacji takiej jak ta…
Spojrzała na Ethana dopiero w momencie, kiedy padł kolejny komentarz. Z rozbawieniem przeniosła na niego swój wzrok, po czym rzuciła cicho:
— Będę tak dobra i pozwolę Ci wybrać.
Kurczę, może się śmiali, może sobie żartowali, ale powoli wizja zamknięcia się w komnacie z Ethanem i alkoholem stawała się jakaś taka bardziej sensowna, i wcale nie taka absurdalna… Nawet odrobinę kusząca…
A na pewno bardziej kusząca niż talent show.
Roześmiała się na pomysł, co mógłby wtedy zrobić. W zasadzie, wcale by się nie pogniewała, gdyby poszedł w jej ślady i też sobie zatańczył… tak tylko dla niej… To się chyba robiło dziwne, prawda? A może jej się zdawało?
— Okay, mam lepszy pomysł – dodała z uśmiechem. – Ja będę tańczyć, a Ty zadbasz o to, żebyśmy zbyt wcześnie z tej randki nie wyszli, co Ty na to? – uniosła zaczepnie brwi. – Przyjemne z pożytecznym…
Oczywiście, nie chciała go w żaden sposób urazić ani sugerować, że nie ma żadnego talentu! Absolutnie, nigdy w życiu! Ale jednak wizja zaciągania Ethana do skrzydła szpitalnego jednak nie była wcale przyjemna – niezależnie od tego, czy mowa była o zwykłym spotkaniu, talent show czy… cóż, randce…
— Aczkolwiek obraz Twojego autorstwa trzymałabym nad łóżkiem – stwierdziła z uśmiechem, ale tym razem mówiła całkiem poważnie! – Nawet gdybym wyglądała na nim jak biedna, mała bulwa albo inny ziemniak – to już rzuciła półżartem, ale poważnie, niezależnie, co by Ethan namalował, zatrzymałaby sobie!
Pomiędzy nimi zapadła cisza, w której czuła wręcz narastające napięcie. To było ważne! To, co odpowiedziałby Ethan. Od tego zapewnie zależałaby kolejna decyzja Kai, może nawet zdecydowałaby się na krok dalej…
A zamiast tego dostrzegła rysujące się na jego twarzy rozbawienie. Zmarszczyła brwi i musiała przyznać, że nieco ostudził jej zapał oraz… cały klimat, bo pierwotnie odczytała to tak, jakby to wszystko od początku do końca były żarty. Nie, tego by wtedy nie przeżyła! Wyszłaby z imprezy natychmiast i cały kolejny tydzień spędziła pod kołdrą hańby, odmawiając wychodzenia, jedzenia i wszystkiego innego, do czego próbowałaby namówić ją Dani. Tak, totalnie tak by było.
Zaraz jednak okazało się, że nie chodziło wcale o żart z całej sytuacji, a o tę nieszczęsną Rzodkiew… Zaśmiała się razem z nim, kręcąc głową, ale… tak, jednak miał rację, totalnie by mu ją wypominała. Nawet jeśli w tym momencie pomagała jej przełamywać kolejne bariery i zbliżyć się do Ethana…
Z chęcią przystała na jego pomysł. No już dobrze, nie będzie taka złośliwa i odpuści sobie tę Rzodkiew, nawet jeśli okazywała się pomocna! Skoro oboje chcieli, aby cała reszta została, to chyba czas spróbować nieco bardziej bezpośrednio i…
Ethan ją jednak uprzedził. Kiedy tylko obróciła się wdzięcznie, poczuła jego wargi na swoich ustach. Krótko, jedynie na kilka chwil, ale momentalnie serce wręcz podskoczyło jej do gardła i zaczęło bić jak oszalałe. Kiedy się odchylił, otworzyła oczy, aby spojrzeć na niego w lekkim szoku.
Nie chodziło nawet o to, że była zdziwiona jego kolejnym krokiem, bo… w sumie sama to rozważała, ale… Ale…
Ale w zasadzie sama nie wiedziała, o co chodziło.
— Kurwa, Ethan… - szepnęła, mając w głowie jednocześnie od cholery myśli, ale nic, co mogłaby w tej sytuacji powiedzieć.
Chrzanić ten taniec.
Zrobiła delikatny krok ku niemu i unosząc się nieco na palcach, również go pocałowała. Z tym, że już nie krótko i przelotnie. Jej dłoń wkradła się na jego policzek, pieszcząc delikatnie go dotykiem – dotykiem tak innym, którego nigdy wobec nie stosowała, który do tej pory wydawał się nie na miejscu…
Dzisiaj był kompletnie na miejscu.
Cokolwiek do niego właśnie poczuła, cokolwiek właśnie zrodziło się w jej sercu, cholera, chciała w to iść.
— Tylko jednego – dodała w odpowiedzi, chociaż nie sądziła, że się jej w ogóle spodziewał czy oczekiwał. A potem zniżyła głos do delikatnego szeptu, jakby zdradzała mu tajemnicę: - Jesteś jedyny w swoim rodzaju…
To była szczera prawda. Uważała Ethana za wyjątkowego, był dla niej cholernie ważny. Był nieodłączną częścią jej życia i miała nadzieję, że zostanie tak już na zawsze. Chociaż do tej pory myślała, że wszystko odbywać się będzie w formie przyjaźni…
Chyba sprawy zaczęły przybierać nieco inny obrót…
Kiedy spojrzał na jej włosy, odwróciła na dłuższą chwilę wzrok. Chociaż na jej wargach wciąż błąkał się lekki uśmieszek, czuła, jak robi się jej jeszcze bardziej gorąco. Po włosach rozlała się jeszcze większa fala różowego koloru i chyba zaczęła przeklinać w myślach swój dar metamorfomagii. Kiedy chciała, żeby chociaż raz jej emocje nie wypływały wręcz na zewnątrz niej… Tym bardziej w sytuacji takiej jak ta…
Spojrzała na Ethana dopiero w momencie, kiedy padł kolejny komentarz. Z rozbawieniem przeniosła na niego swój wzrok, po czym rzuciła cicho:
— Będę tak dobra i pozwolę Ci wybrać.
Kurczę, może się śmiali, może sobie żartowali, ale powoli wizja zamknięcia się w komnacie z Ethanem i alkoholem stawała się jakaś taka bardziej sensowna, i wcale nie taka absurdalna… Nawet odrobinę kusząca…
A na pewno bardziej kusząca niż talent show.
Roześmiała się na pomysł, co mógłby wtedy zrobić. W zasadzie, wcale by się nie pogniewała, gdyby poszedł w jej ślady i też sobie zatańczył… tak tylko dla niej… To się chyba robiło dziwne, prawda? A może jej się zdawało?
— Okay, mam lepszy pomysł – dodała z uśmiechem. – Ja będę tańczyć, a Ty zadbasz o to, żebyśmy zbyt wcześnie z tej randki nie wyszli, co Ty na to? – uniosła zaczepnie brwi. – Przyjemne z pożytecznym…
Oczywiście, nie chciała go w żaden sposób urazić ani sugerować, że nie ma żadnego talentu! Absolutnie, nigdy w życiu! Ale jednak wizja zaciągania Ethana do skrzydła szpitalnego jednak nie była wcale przyjemna – niezależnie od tego, czy mowa była o zwykłym spotkaniu, talent show czy… cóż, randce…
— Aczkolwiek obraz Twojego autorstwa trzymałabym nad łóżkiem – stwierdziła z uśmiechem, ale tym razem mówiła całkiem poważnie! – Nawet gdybym wyglądała na nim jak biedna, mała bulwa albo inny ziemniak – to już rzuciła półżartem, ale poważnie, niezależnie, co by Ethan namalował, zatrzymałaby sobie!
Pomiędzy nimi zapadła cisza, w której czuła wręcz narastające napięcie. To było ważne! To, co odpowiedziałby Ethan. Od tego zapewnie zależałaby kolejna decyzja Kai, może nawet zdecydowałaby się na krok dalej…
A zamiast tego dostrzegła rysujące się na jego twarzy rozbawienie. Zmarszczyła brwi i musiała przyznać, że nieco ostudził jej zapał oraz… cały klimat, bo pierwotnie odczytała to tak, jakby to wszystko od początku do końca były żarty. Nie, tego by wtedy nie przeżyła! Wyszłaby z imprezy natychmiast i cały kolejny tydzień spędziła pod kołdrą hańby, odmawiając wychodzenia, jedzenia i wszystkiego innego, do czego próbowałaby namówić ją Dani. Tak, totalnie tak by było.
Zaraz jednak okazało się, że nie chodziło wcale o żart z całej sytuacji, a o tę nieszczęsną Rzodkiew… Zaśmiała się razem z nim, kręcąc głową, ale… tak, jednak miał rację, totalnie by mu ją wypominała. Nawet jeśli w tym momencie pomagała jej przełamywać kolejne bariery i zbliżyć się do Ethana…
Z chęcią przystała na jego pomysł. No już dobrze, nie będzie taka złośliwa i odpuści sobie tę Rzodkiew, nawet jeśli okazywała się pomocna! Skoro oboje chcieli, aby cała reszta została, to chyba czas spróbować nieco bardziej bezpośrednio i…
Ethan ją jednak uprzedził. Kiedy tylko obróciła się wdzięcznie, poczuła jego wargi na swoich ustach. Krótko, jedynie na kilka chwil, ale momentalnie serce wręcz podskoczyło jej do gardła i zaczęło bić jak oszalałe. Kiedy się odchylił, otworzyła oczy, aby spojrzeć na niego w lekkim szoku.
Nie chodziło nawet o to, że była zdziwiona jego kolejnym krokiem, bo… w sumie sama to rozważała, ale… Ale…
Ale w zasadzie sama nie wiedziała, o co chodziło.
— Kurwa, Ethan… - szepnęła, mając w głowie jednocześnie od cholery myśli, ale nic, co mogłaby w tej sytuacji powiedzieć.
Chrzanić ten taniec.
Zrobiła delikatny krok ku niemu i unosząc się nieco na palcach, również go pocałowała. Z tym, że już nie krótko i przelotnie. Jej dłoń wkradła się na jego policzek, pieszcząc delikatnie go dotykiem – dotykiem tak innym, którego nigdy wobec nie stosowała, który do tej pory wydawał się nie na miejscu…
Dzisiaj był kompletnie na miejscu.
Cokolwiek do niego właśnie poczuła, cokolwiek właśnie zrodziło się w jej sercu, cholera, chciała w to iść.