13-09-2021, 03:22 PM
Przez jej ciało przebiegł delikatny dreszcz, kiedy pochylił się nad nią i cichutko wyszeptał krótkie to możemy do siebie pasować…
Czy… poważnie tak myślał? W sensie… o niej… o nich?
Cholera, znała Ethana dobre sześć lat. Byli zgraną paczką, zawsze trzymali się razem, przeżywali nawzajem swoje zawody miłosne, ale z jakiegoś względu jeszcze nie poczuli jakiegoś dziwnego magnetyzmu względem siebie… aż do teraz. Co takiego się zmieniło, że dzisiaj, zupełnie jak po wypiciu amortencji, wpatrywali się w siebie, szeptali między sobą i flirtowali, wplatając w to wszystko oczywiście trochę charakterystycznego dla siebie żartu?
Odpowiedziała mu jedynie uśmiechem na te słowa. Może wyglądała, jakby czuła się troszkę speszona, ale tak naprawdę to, co mówił, było dla niej diabelnie ważne. Bo to brzmiało tak, jakby… myślał o niej totalnie na poważnie. Nie jak o ulotnej chwili, o której jutro już zapomną, ale jak faktycznie o kimś, z kim warto być…
To było ważne! Bo gdyby tylko wyszli z tej plątaniny emocji i wzajemnego przyciągania, zapewne w końcu by go zapytała o wszystko to, co chodziło jej po głowie.
A to było jedną z tych wątpliwości.
Nie była też pewna, czy Ethan teraz mówił już poważnie o tej randce, czy tylko sobie żartował, ale… jakoś głupio było jej o nią spytać. Bo co, jeśli to nie było tak naprawdę? Totalnie by się zbłaźniła.
I nagle zdziwiła się, że stała się tak bardzo ostrożna, żeby nie zrobić czasem jednego fałszywego kroku, przez który całą ich relację mógłby trafić szlag…
Działo się między nimi coś kompletnie nowego, a nie chciała go tracić przez głupi błąd. Za bardzo go potrzebowała, za bardzo przyzwyczaiła się do jego obecności w swoim życiu, aby teraz miał z niego nagle zniknąć.
Roześmiała się z rozbawieniem na stwierdzenie, że będzie klaskał.
— Tylko do rytmu, żebyś mnie z niego nie wybijał – rzuciła odrobinę kąśliwie, bo przecież wiadomo było, że gitarzysta jednak powinien mieć niezłe wyczucie.
Zaraz jednak zdziwiła się, kiedy przyłożył jej dłoń do policzka, a zaraz ujął lekko jej podbródek, odwracając nieco jej głowę, gdy patrzył na nią oceniająco. Okej, to już było dziwne, ale to, co powiedział później…
Roześmiała się głośniej po tak absurdalnym komentarzu, w którym dodatku przemycony był komplement – ten jednak jakoś nie dotarł do niej szczególnie mocno, bardziej była skupiona na zabawnym brzmieniu tych zbitek słownych. Może to i lepiej?
— Jesteś niesamowity – pokręciła głową ze śmiechem, jeszcze przez chwilę walcząc z utrzymującym się rozbawieniem.
Z drżącym z emocji sercem przyjęła tę niesamowitą, nagłą i zupełnie spontaniczną chwilę, kiedy przyciągnął ją bliżej siebie, obejmując w pasie. I ona oplotła jego szyję ramionami, po prostu pozwalając tej chwili trwać.
Nie wierzyła, w to, co się dzieje. Musiała się totalnie najebać i teraz śni. Kurwa, jak ona opowie następnego dnia ten sen Ethanowi? Będzie na nią patrzył jak na kompletną świruskę.
Kiedy odsunął od niej odrobinę głowę i wyszeptał kolejne słowa, zaśmiała się cicho.
No tak, kompletnie o tym nie pomyślała, że jej reakcję może zinterpretować zupełnie inaczej. Albo się wystraszyć, że pocałował ją, a ona wcale tego nie chciała. Zupełnie nie pomyślała, że może żywić te same obawy, co i ona.
Pokręciła delikatnie głową.
— Wybacz, ale kompletnie nie pamiętam, kiedy najebałam się do tego stopnia, że urwał mi się film i teraz śni mi się, że całuję Ethana Dubois – odszepnęła, z powiększającym się na jej wargach uśmiechem. – Zupełnie nie wiem, jak mam mu jutro o tym śnie opowiedzieć. Jak myślisz, jak zareaguje? – spytała nieco prowokująco.
To niesamowite, ale czuła się… lekka. Zupełnie jakby prawo grawitacji nagle przestało działać, jakby znalazła się w innym miejscu, gdzie nie było tłoku tańczących ludzi – gdzie była tylko ona, Ethan i to nagłe uczucie, które pojawiło się kompletnie bez zapowiedzi, ale które pociągało ją tak bardzo, że postanowiła za nim pójść.
Jeśli to naprawdę był sen, nie chciała się nigdy obudzić.
Czy… poważnie tak myślał? W sensie… o niej… o nich?
Cholera, znała Ethana dobre sześć lat. Byli zgraną paczką, zawsze trzymali się razem, przeżywali nawzajem swoje zawody miłosne, ale z jakiegoś względu jeszcze nie poczuli jakiegoś dziwnego magnetyzmu względem siebie… aż do teraz. Co takiego się zmieniło, że dzisiaj, zupełnie jak po wypiciu amortencji, wpatrywali się w siebie, szeptali między sobą i flirtowali, wplatając w to wszystko oczywiście trochę charakterystycznego dla siebie żartu?
Odpowiedziała mu jedynie uśmiechem na te słowa. Może wyglądała, jakby czuła się troszkę speszona, ale tak naprawdę to, co mówił, było dla niej diabelnie ważne. Bo to brzmiało tak, jakby… myślał o niej totalnie na poważnie. Nie jak o ulotnej chwili, o której jutro już zapomną, ale jak faktycznie o kimś, z kim warto być…
To było ważne! Bo gdyby tylko wyszli z tej plątaniny emocji i wzajemnego przyciągania, zapewne w końcu by go zapytała o wszystko to, co chodziło jej po głowie.
A to było jedną z tych wątpliwości.
Nie była też pewna, czy Ethan teraz mówił już poważnie o tej randce, czy tylko sobie żartował, ale… jakoś głupio było jej o nią spytać. Bo co, jeśli to nie było tak naprawdę? Totalnie by się zbłaźniła.
I nagle zdziwiła się, że stała się tak bardzo ostrożna, żeby nie zrobić czasem jednego fałszywego kroku, przez który całą ich relację mógłby trafić szlag…
Działo się między nimi coś kompletnie nowego, a nie chciała go tracić przez głupi błąd. Za bardzo go potrzebowała, za bardzo przyzwyczaiła się do jego obecności w swoim życiu, aby teraz miał z niego nagle zniknąć.
Roześmiała się z rozbawieniem na stwierdzenie, że będzie klaskał.
— Tylko do rytmu, żebyś mnie z niego nie wybijał – rzuciła odrobinę kąśliwie, bo przecież wiadomo było, że gitarzysta jednak powinien mieć niezłe wyczucie.
Zaraz jednak zdziwiła się, kiedy przyłożył jej dłoń do policzka, a zaraz ujął lekko jej podbródek, odwracając nieco jej głowę, gdy patrzył na nią oceniająco. Okej, to już było dziwne, ale to, co powiedział później…
Roześmiała się głośniej po tak absurdalnym komentarzu, w którym dodatku przemycony był komplement – ten jednak jakoś nie dotarł do niej szczególnie mocno, bardziej była skupiona na zabawnym brzmieniu tych zbitek słownych. Może to i lepiej?
— Jesteś niesamowity – pokręciła głową ze śmiechem, jeszcze przez chwilę walcząc z utrzymującym się rozbawieniem.
Z drżącym z emocji sercem przyjęła tę niesamowitą, nagłą i zupełnie spontaniczną chwilę, kiedy przyciągnął ją bliżej siebie, obejmując w pasie. I ona oplotła jego szyję ramionami, po prostu pozwalając tej chwili trwać.
Nie wierzyła, w to, co się dzieje. Musiała się totalnie najebać i teraz śni. Kurwa, jak ona opowie następnego dnia ten sen Ethanowi? Będzie na nią patrzył jak na kompletną świruskę.
Kiedy odsunął od niej odrobinę głowę i wyszeptał kolejne słowa, zaśmiała się cicho.
No tak, kompletnie o tym nie pomyślała, że jej reakcję może zinterpretować zupełnie inaczej. Albo się wystraszyć, że pocałował ją, a ona wcale tego nie chciała. Zupełnie nie pomyślała, że może żywić te same obawy, co i ona.
Pokręciła delikatnie głową.
— Wybacz, ale kompletnie nie pamiętam, kiedy najebałam się do tego stopnia, że urwał mi się film i teraz śni mi się, że całuję Ethana Dubois – odszepnęła, z powiększającym się na jej wargach uśmiechem. – Zupełnie nie wiem, jak mam mu jutro o tym śnie opowiedzieć. Jak myślisz, jak zareaguje? – spytała nieco prowokująco.
To niesamowite, ale czuła się… lekka. Zupełnie jakby prawo grawitacji nagle przestało działać, jakby znalazła się w innym miejscu, gdzie nie było tłoku tańczących ludzi – gdzie była tylko ona, Ethan i to nagłe uczucie, które pojawiło się kompletnie bez zapowiedzi, ale które pociągało ją tak bardzo, że postanowiła za nim pójść.
Jeśli to naprawdę był sen, nie chciała się nigdy obudzić.