15-09-2021, 07:26 PM
Zaśmiała się na kolejne jawne wyłudzenie. O nie, jak mogła nie pomyśleć, że w tym momencie dała mu do ręki broń? I to taką, od której sama zginie! Chociaż może…
Może to będzie coś przyjemnego dla nich obojga…
— Teraz mam dylemat – stwierdziła jakby z lekkim zamyśleniem. – Mogłabym Cię przekupić, żebyś nie był… Ale to będzie znaczyło, że w przyszłości będziesz wyłudzał jeszcze bardziej – mruknęła z lekkim rozbawieniem, trącając ponownie nosem jego nosek.
Jednak jego pytanie sprawiło, że uciekła na moment spojrzeniem. Z delikatnym uśmiechem błąkającym się na ustach, włosy, które zdążyły już odrobinę wrócić do brązowego koloru, ponownie nabrały różu pomiędzy kosmykami.
W których tematach jesteś „delikatna”?
Jak miała to wszystko nazwać? Jest w końcu delikatna, kiedy mówi o miłości. Ale czy mogła nazwać tak uczucie, które pojawiło się nagle, niespodziewanie, zaledwie przed chwilą – uczucie, którego doświadczyli oboje? Chyba nie. Zawsze miłość uważała za coś trwałego, pewnego i dojrzałego… A jak było w tym przypadku?
Czy naprawdę kochała Ethana?
— Myślę, że pewne rzeczy powinny zostać w sferze delikatności – stwierdziła w końcu, wracając spojrzeniem do twarzy Ethana. A potem przysunęła się bliżej, nosem przesuwając po powierzchni jego policzka, aby wyszeptać mu do ucha, łaskocząc ciepłym oddechem: - Jak chociażby uczucia.
Musnęła delikatnie wargami jego policzek, zanim ponownie odchyliła się, aby spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnęła się do niego nieznacznie szerzej – choć dosłownie na ułamek sekundy, bo jej kolejny komentarz… chyba nie był dla Ethana przyjemny. A wcale nie taki miała zamiar, mówiąc o nim!
— To nasza pierwsza randka. Nie szalejmy tak, bo co nam zostanie na drugą? – spytała odrobinę zaczepnie, mając nadzieję, że Ethan podchwyci z powrotem jej humor. No bo nie chciała go w żaden sposób zranić ani urazić!
Zaraz jednak otworzyła usta jakby z odrobiną zdumienia, i pokręciła głową z uśmiechem.
— No pięknie. Próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka już na pierwszej randce? Myślisz, że jestem taka łatwa? – uniosła brew z poszerzającym się szelmowskim uśmieszkiem.
A niech się tłumaczy!
Zaśmiała się cicho, a w jej śmiechu wybrzmiała odrobina nerwowości, kiedy opowiadał o dzisiejszym wieczorze z własnej perspektywy. Opuściła głowę, kiwając nią, ale z jej warg nie znikał uśmieszek.
No tak, miał rację. Przez cały wieczór powtarzała mu, że jest jej najlepszym przyjacielem, jakby miało być to pewnego rodzaju zaklęcie. W gruncie rzeczy to było raczej… coś w rodzaju bezpiecznego miejsca, w którym nie musiała podejmować ryzyka, że… że go straci przez coś, co sobie jedynie wyobraziła.
— No wiem. Wybacz – powiedziała ze szczerą skruchą w głosie. – Ale… bałam się, że sobie coś wyobraziłam, albo że tylko żartujesz, a ja to biorę na poważnie, bo coś we mnie nagle trafiło i… z jakiegoś względu dziwnie mnie do Ciebie ciągnęło. Bałam się, że jeśli zrobię chociaż jeden krok naprzód, stracę Cię.
Jej oczy błyszczały szczerym przejęciem i wręcz niemą prośbą mówiącą nie zostawiaj mnie. Nigdy nie czuła w sobie jakiegoś większego lęku przed odrzuceniem, ale w chwili, kiedy na szali położona była cała relacja z wieloletnim, cóż, przyjacielem…
— Zależy mi na Tobie, Ethan – szepnęła w końcu, jakby zdradzała mu tajemnicę zbyt intymną, aby mogła być wypowiedziana głośniej.
Może to będzie coś przyjemnego dla nich obojga…
— Teraz mam dylemat – stwierdziła jakby z lekkim zamyśleniem. – Mogłabym Cię przekupić, żebyś nie był… Ale to będzie znaczyło, że w przyszłości będziesz wyłudzał jeszcze bardziej – mruknęła z lekkim rozbawieniem, trącając ponownie nosem jego nosek.
Jednak jego pytanie sprawiło, że uciekła na moment spojrzeniem. Z delikatnym uśmiechem błąkającym się na ustach, włosy, które zdążyły już odrobinę wrócić do brązowego koloru, ponownie nabrały różu pomiędzy kosmykami.
W których tematach jesteś „delikatna”?
Jak miała to wszystko nazwać? Jest w końcu delikatna, kiedy mówi o miłości. Ale czy mogła nazwać tak uczucie, które pojawiło się nagle, niespodziewanie, zaledwie przed chwilą – uczucie, którego doświadczyli oboje? Chyba nie. Zawsze miłość uważała za coś trwałego, pewnego i dojrzałego… A jak było w tym przypadku?
Czy naprawdę kochała Ethana?
— Myślę, że pewne rzeczy powinny zostać w sferze delikatności – stwierdziła w końcu, wracając spojrzeniem do twarzy Ethana. A potem przysunęła się bliżej, nosem przesuwając po powierzchni jego policzka, aby wyszeptać mu do ucha, łaskocząc ciepłym oddechem: - Jak chociażby uczucia.
Musnęła delikatnie wargami jego policzek, zanim ponownie odchyliła się, aby spojrzeć mu w oczy. Uśmiechnęła się do niego nieznacznie szerzej – choć dosłownie na ułamek sekundy, bo jej kolejny komentarz… chyba nie był dla Ethana przyjemny. A wcale nie taki miała zamiar, mówiąc o nim!
— To nasza pierwsza randka. Nie szalejmy tak, bo co nam zostanie na drugą? – spytała odrobinę zaczepnie, mając nadzieję, że Ethan podchwyci z powrotem jej humor. No bo nie chciała go w żaden sposób zranić ani urazić!
Zaraz jednak otworzyła usta jakby z odrobiną zdumienia, i pokręciła głową z uśmiechem.
— No pięknie. Próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka już na pierwszej randce? Myślisz, że jestem taka łatwa? – uniosła brew z poszerzającym się szelmowskim uśmieszkiem.
A niech się tłumaczy!
Zaśmiała się cicho, a w jej śmiechu wybrzmiała odrobina nerwowości, kiedy opowiadał o dzisiejszym wieczorze z własnej perspektywy. Opuściła głowę, kiwając nią, ale z jej warg nie znikał uśmieszek.
No tak, miał rację. Przez cały wieczór powtarzała mu, że jest jej najlepszym przyjacielem, jakby miało być to pewnego rodzaju zaklęcie. W gruncie rzeczy to było raczej… coś w rodzaju bezpiecznego miejsca, w którym nie musiała podejmować ryzyka, że… że go straci przez coś, co sobie jedynie wyobraziła.
— No wiem. Wybacz – powiedziała ze szczerą skruchą w głosie. – Ale… bałam się, że sobie coś wyobraziłam, albo że tylko żartujesz, a ja to biorę na poważnie, bo coś we mnie nagle trafiło i… z jakiegoś względu dziwnie mnie do Ciebie ciągnęło. Bałam się, że jeśli zrobię chociaż jeden krok naprzód, stracę Cię.
Jej oczy błyszczały szczerym przejęciem i wręcz niemą prośbą mówiącą nie zostawiaj mnie. Nigdy nie czuła w sobie jakiegoś większego lęku przed odrzuceniem, ale w chwili, kiedy na szali położona była cała relacja z wieloletnim, cóż, przyjacielem…
— Zależy mi na Tobie, Ethan – szepnęła w końcu, jakby zdradzała mu tajemnicę zbyt intymną, aby mogła być wypowiedziana głośniej.