16-09-2021, 11:30 AM
Roześmiała się na widok jego groźnej, wielce urażonej miny, gdy oburzał się na jakże wielkie pomówienia. Tak, właśnie, pomówienia…
Tylko jej śmiech dość szybko zastygł na wargach, kiedy złożył na jej ustach słodki pocałunek. Przymknęła nawet powieki, a potem jej wargi rozjaśnił delikatny uśmiech. Cholera, nigdy by nie pomyślała, że kiedykolwiek będzie całowała się z Ethanem, a co lepsze – że będzie jej się to tak bardzo podobać.
Może nawet by mu to powiedziała, ale wtedy sam pod nos podetknął jej broń!
— Och? – uniosła brwi jakby w wyrazie lekkiej wyniosłości. – W takim razie poproszę szarlotkę z lodami i sok pomarańczowy.
Oczywiście, nie było w okolicy żadnej szarlotki, ani tym bardziej lodów – może sok pomarańczowy by się trafił – nawet nie miała na to ochoty, ale skoro już składał takie deklaracje, niech się liczy ze wszystkimi konsekwencjami!
— Ach, i jeszcze marcepan. Nie zapomnij o marcepanie.
Dostrzegła, jak zareagował na jej szept. I sprawiło jej to ogromną przyjemność, szczególnie, gdy usłyszała jego cichutkie westchnienie. Zresztą, nawet nie zamierzał się kryć z tym, że mu się podobało!
Z czułością przeczesała jego włosy, nim ponownie wróciła spojrzeniem do jego oczu.
— Jeszcze wszystko przed nami – mruknęła i puściła do niego oczko, co było niemą formą obietnicy, że otóż zamierzała właśnie tak z nim rozmawiać.
Zaśmiała się jedynie na odpowiedź. Cóż, był uroczy, to prawda, widziała to (teraz chyba nawet lepiej), doceniała, ale to nadal było trochę za mało, aby spędzać z nim noc w jednym łóżku.
— Jesteś – odparła słodko. – Ale jak już wyląduję w Twoim łóżku, to ze względu na coś więcej niż Twój urok osobisty.
Na pewno przydatna będzie wiedza, czy i jak bardzo go kocha. I co czuje on. Kiedy już będzie bardziej pewna… wszystkiego. Na razie wszystko wydawało jej się nowe i tylko czekające na odkrycie, nazwanie.
A pierwszym, co na nich czekało, to rozmowa o tym, co będzie dalej. Chociaż zdawało jej się, że oboje patrzyli w tym samym kierunku i pragnęli tego samego. Chyba dzięki tej świadomości, albo iluzji, którą sama sobie wymyśliła, czuła się tak cudownie.
Zamrugała pospiesznie, kiedy poczuła jego dłonie na policzkach, a potem przymknęła oczy, dusząc w sobie śmiech, kiedy zrobił jej ust słodki dzióbek. W ogóle to wszystko źle zrozumiał!
Uniosła dłonie, aby zabrać jego ręce od swojej twarzy, a kiedy już opadły, splotła ze sobą ich palce.
— Cieszę się. Jestem naprawdę szczęśliwa, Ethan – powiedziała mu w końcu. Może nie był to dziki entuzjazm i szalone pomysły nie wpadały jej do głowy, ale… tak, naprawdę czuła się szczęśliwa. – Ale mimo wszystko mam całą masę wątpliwości i rzeczy, których się boję.
Opuściła na moment głowę. Na początku myślała, że wywlekanie tego teraz może tylko zniszczyć im wieczór, ale… może wcale nie? Może powinni faktycznie porozmawiać? O tym, co czują, o ich wątpliwościach, o… wszystkim w zasadzie.
— Myślę, że w moim śnie znalazło się miejsce na szczerą rozmowę. I myślę, że bardzo nam pomogła.
Przystąpiła o krok, aby objąć go delikatnie i wtulić się w niego – tak, jak jeszcze nigdy do niego się nie przytulała. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Ta bliskość przyniosła jej nieoczekiwany spokój. Czuła się naprawdę dobrze. Bezpiecznie.
— I myślę, że to chwila, aby uciec stąd przed wszystkimi – dodała, zadzierając delikatnie głowę, aby móc spojrzeć na jego twarz. – Jak myślisz, Ethan?
Tylko jej śmiech dość szybko zastygł na wargach, kiedy złożył na jej ustach słodki pocałunek. Przymknęła nawet powieki, a potem jej wargi rozjaśnił delikatny uśmiech. Cholera, nigdy by nie pomyślała, że kiedykolwiek będzie całowała się z Ethanem, a co lepsze – że będzie jej się to tak bardzo podobać.
Może nawet by mu to powiedziała, ale wtedy sam pod nos podetknął jej broń!
— Och? – uniosła brwi jakby w wyrazie lekkiej wyniosłości. – W takim razie poproszę szarlotkę z lodami i sok pomarańczowy.
Oczywiście, nie było w okolicy żadnej szarlotki, ani tym bardziej lodów – może sok pomarańczowy by się trafił – nawet nie miała na to ochoty, ale skoro już składał takie deklaracje, niech się liczy ze wszystkimi konsekwencjami!
— Ach, i jeszcze marcepan. Nie zapomnij o marcepanie.
Dostrzegła, jak zareagował na jej szept. I sprawiło jej to ogromną przyjemność, szczególnie, gdy usłyszała jego cichutkie westchnienie. Zresztą, nawet nie zamierzał się kryć z tym, że mu się podobało!
Z czułością przeczesała jego włosy, nim ponownie wróciła spojrzeniem do jego oczu.
— Jeszcze wszystko przed nami – mruknęła i puściła do niego oczko, co było niemą formą obietnicy, że otóż zamierzała właśnie tak z nim rozmawiać.
Zaśmiała się jedynie na odpowiedź. Cóż, był uroczy, to prawda, widziała to (teraz chyba nawet lepiej), doceniała, ale to nadal było trochę za mało, aby spędzać z nim noc w jednym łóżku.
— Jesteś – odparła słodko. – Ale jak już wyląduję w Twoim łóżku, to ze względu na coś więcej niż Twój urok osobisty.
Na pewno przydatna będzie wiedza, czy i jak bardzo go kocha. I co czuje on. Kiedy już będzie bardziej pewna… wszystkiego. Na razie wszystko wydawało jej się nowe i tylko czekające na odkrycie, nazwanie.
A pierwszym, co na nich czekało, to rozmowa o tym, co będzie dalej. Chociaż zdawało jej się, że oboje patrzyli w tym samym kierunku i pragnęli tego samego. Chyba dzięki tej świadomości, albo iluzji, którą sama sobie wymyśliła, czuła się tak cudownie.
Zamrugała pospiesznie, kiedy poczuła jego dłonie na policzkach, a potem przymknęła oczy, dusząc w sobie śmiech, kiedy zrobił jej ust słodki dzióbek. W ogóle to wszystko źle zrozumiał!
Uniosła dłonie, aby zabrać jego ręce od swojej twarzy, a kiedy już opadły, splotła ze sobą ich palce.
— Cieszę się. Jestem naprawdę szczęśliwa, Ethan – powiedziała mu w końcu. Może nie był to dziki entuzjazm i szalone pomysły nie wpadały jej do głowy, ale… tak, naprawdę czuła się szczęśliwa. – Ale mimo wszystko mam całą masę wątpliwości i rzeczy, których się boję.
Opuściła na moment głowę. Na początku myślała, że wywlekanie tego teraz może tylko zniszczyć im wieczór, ale… może wcale nie? Może powinni faktycznie porozmawiać? O tym, co czują, o ich wątpliwościach, o… wszystkim w zasadzie.
— Myślę, że w moim śnie znalazło się miejsce na szczerą rozmowę. I myślę, że bardzo nam pomogła.
Przystąpiła o krok, aby objąć go delikatnie i wtulić się w niego – tak, jak jeszcze nigdy do niego się nie przytulała. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Ta bliskość przyniosła jej nieoczekiwany spokój. Czuła się naprawdę dobrze. Bezpiecznie.
— I myślę, że to chwila, aby uciec stąd przed wszystkimi – dodała, zadzierając delikatnie głowę, aby móc spojrzeć na jego twarz. – Jak myślisz, Ethan?