19-09-2021, 11:24 PM
Otworzyła usta jakby w wielkim szoku i oburzeniu na taką reakcję Ethana. Och, jak mógł! Tak po prostu i bezczelnie się na nią obrażać? Nie było nawet takiej opcji!
Nawet jeśli tylko żartował…
A wiedziała, że żartował.
Przysunęła się bliżej niego, ponownie przewracając się na bok i podparłszy się na przed ramieniu, pochyliła lekko głowę, tak dla pewności, że na pewno ją zobaczy, jeśli postanowi zwrócić swój obrażony wzrok gdzieś… gdzieś indziej.
— A jak dam Ci buziaczka, to się na mnie odobrazisz? – zapytała dość bezpośrednio, ze słodziutkim uśmieszkiem przyklejonym do warg.
Mogłaby się z nim dalej podroczyć, na przykład, że tak naprawdę to nie mieli przed sobą za bardzo tajemnic ani informacji, które mogłyby być ściśle tajne, ale… ale tak było o wiele lepiej. I mogłoby się skończyć o wiele przyjemniej, gdyby Ethan zgodził się na taką rekompensatę.
Zaraz spojrzała na niego z lekkim zainteresowaniem, kiedy podniósł się do siadu, ale… wywróciła odrobinę oczami. Wcale nie o to jej chodziło! No, może troszkę… Ale nie tak kompletnie!
Jeśli myślał, że wstanie razem z nim, to się solidnie mylił. Dalej uparcie leżała na ziemi, jedynie z uwagą mu się przyglądając. Kompletnie jej nie rozumiał, czuła to. W tym momencie oboje byli na zupełnie przeciwnych biegunach i trochę czuła się tak, jakby psuła całą tę zabawę, którą mogli wykrzesać z uczucia…
Jednakże słowa Ethana, nawet jeśli pod wpływem alkoholu (a wiedziała, że to nadal było za mało, żeby się upił aż do takiego stopnia), były dla niej ważne. Oznaczały, że traktował ją kompletnie poważnie i… i w sumie na chwilę obecną mogło jej wystarczyć. To było najważniejsze. A skoro już ją uspokoił…
Zabrała mu swoją dłoń, wymykając ją z jego uścisku, żeby sięgnąć nieco wyżej (może troszkę przy okazji wyginając plecy w łuk, żeby być w stanie sięgnąć tak daleko).
— Chodź tutaj – mruknęła, łapiąc go za koszulkę i siłą przyciągając do siebie.
Chciał czy nie chciał, musiał z powrotem legnąć na ziemi, tuż nad nią – a ona drugą dłoń wplotła pomiędzy jego włosy, gdy wargami odszukała jego warg i podarowała mu kolejny, długi, pełen czułości pocałunek.
Tyle jej na dzisiaj mogło wystarczyć, żeby czuła się zupełnie szczęśliwa.
I przy okazji wiedziała już, że mogła nazywać go swoim chłopakiem.
Nawet jeśli tylko żartował…
A wiedziała, że żartował.
Przysunęła się bliżej niego, ponownie przewracając się na bok i podparłszy się na przed ramieniu, pochyliła lekko głowę, tak dla pewności, że na pewno ją zobaczy, jeśli postanowi zwrócić swój obrażony wzrok gdzieś… gdzieś indziej.
— A jak dam Ci buziaczka, to się na mnie odobrazisz? – zapytała dość bezpośrednio, ze słodziutkim uśmieszkiem przyklejonym do warg.
Mogłaby się z nim dalej podroczyć, na przykład, że tak naprawdę to nie mieli przed sobą za bardzo tajemnic ani informacji, które mogłyby być ściśle tajne, ale… ale tak było o wiele lepiej. I mogłoby się skończyć o wiele przyjemniej, gdyby Ethan zgodził się na taką rekompensatę.
Zaraz spojrzała na niego z lekkim zainteresowaniem, kiedy podniósł się do siadu, ale… wywróciła odrobinę oczami. Wcale nie o to jej chodziło! No, może troszkę… Ale nie tak kompletnie!
Jeśli myślał, że wstanie razem z nim, to się solidnie mylił. Dalej uparcie leżała na ziemi, jedynie z uwagą mu się przyglądając. Kompletnie jej nie rozumiał, czuła to. W tym momencie oboje byli na zupełnie przeciwnych biegunach i trochę czuła się tak, jakby psuła całą tę zabawę, którą mogli wykrzesać z uczucia…
Jednakże słowa Ethana, nawet jeśli pod wpływem alkoholu (a wiedziała, że to nadal było za mało, żeby się upił aż do takiego stopnia), były dla niej ważne. Oznaczały, że traktował ją kompletnie poważnie i… i w sumie na chwilę obecną mogło jej wystarczyć. To było najważniejsze. A skoro już ją uspokoił…
Zabrała mu swoją dłoń, wymykając ją z jego uścisku, żeby sięgnąć nieco wyżej (może troszkę przy okazji wyginając plecy w łuk, żeby być w stanie sięgnąć tak daleko).
— Chodź tutaj – mruknęła, łapiąc go za koszulkę i siłą przyciągając do siebie.
Chciał czy nie chciał, musiał z powrotem legnąć na ziemi, tuż nad nią – a ona drugą dłoń wplotła pomiędzy jego włosy, gdy wargami odszukała jego warg i podarowała mu kolejny, długi, pełen czułości pocałunek.
Tyle jej na dzisiaj mogło wystarczyć, żeby czuła się zupełnie szczęśliwa.
I przy okazji wiedziała już, że mogła nazywać go swoim chłopakiem.