23-09-2021, 11:39 AM
Cóż, nie mogła zaprzeczyć, iż przez jej twarz przemknął niewielki cień zawodu, kiedy Ethan odsunął się, aby ułożyć się obok, nieco wygodniej. Oczywiście, że mogła zrozumieć jego intencje, ale… jakoś tak spodobało jej się bycie przez niego delikatnie osaczoną. Kiedy mogli mamrotać sobie różne, nawet najgłupsze prowokacje i czuć swoją bliskość tak bardzo, jak było to możliwe. Było w tym coś… magicznego. Pełnego napięcia. Nastrojowego.
Ale nie bulwersowała się za bardzo, kiedy się odsunął. Sama, dość niechętnie, przekręciła się na bok, żeby go lepiej widzieć, a pod głową ułożyła sobie zgięte ramię, dla większej wygody.
Na jej twarzy zaczął pojawiać się dziwny, szeroki, pełen satysfakcji uśmiech.
— Czyżbyś był zazdrosny? – spytała, unosząc lekko, zaczepnie brwi.
Chociaż wcześniej żartowała, to pytanie było całkiem poważne! Może póki co nie miał powodu, ale… jakoś tak… sprawiało jej to dziwną satysfakcję. Oczywiście, nigdy nie zamierzała dawać mu powodów do prawdziwej zazdrości, ale sama satysfakcja, że by się tym przejmował, już robiła swoje!
Spojrzała na niego ponownie i uśmiechnęła się z rozbawieniem na przytyk o wepchnięciu się przed kolejkę. Czy ta kolejka istniała – nie wiedziała, możliwe, że nie, ale i tak w pewnym stopniu nieco ją rozbawił.
— Widać jesteśmy siebie warci – rzuciła z porozumiewawczym uśmiechem.
No i przegrał strasznie tą pozycją, bo w takiej chwili mógłby się spodziewać kolejnego całusa. A tak to nie ma! Trudno, jego strata, niech pocierpi!
Gorzej, że w sumie nie był świadomy tego, co tracił…
— Jakie mam wymagania? – powtórzyła za nim, ponownie wpatrując się w niebo, jakby poważnie się nad tym zastanawiała. – Ach, wiesz, te co zwykle… Miłość, wierność, uczciwość… i że mnie nie opuścisz aż do śmierci – poniekąd parafrazując małżeńskie śluby spojrzała na niego kontrolnie, z odrobiną rozbawienia… ale w sumie też czekała na jego reakcję, bo jednak na pierwszej randce takie deklaracje mogły peszyć.
Czy by się za to obraziła? Absolutnie nie! Sama nie wiedziała jeszcze, co czuje do Ethana, jak mogłaby się zadeklarować, że go będzie kochać aż do śmierci, skoro nawet nie była pewna, czy go faktycznie kochała? Przypuszczała, że nawet jeśli im się nie uda i nie pokłócą się na śmierć i życie, i tak z nim zostanie, jako przyjaciółka. Miała taką nadzieję, na coś takiego byłaby gotowa. Ale coś więcej…?
Ale nie bulwersowała się za bardzo, kiedy się odsunął. Sama, dość niechętnie, przekręciła się na bok, żeby go lepiej widzieć, a pod głową ułożyła sobie zgięte ramię, dla większej wygody.
Na jej twarzy zaczął pojawiać się dziwny, szeroki, pełen satysfakcji uśmiech.
— Czyżbyś był zazdrosny? – spytała, unosząc lekko, zaczepnie brwi.
Chociaż wcześniej żartowała, to pytanie było całkiem poważne! Może póki co nie miał powodu, ale… jakoś tak… sprawiało jej to dziwną satysfakcję. Oczywiście, nigdy nie zamierzała dawać mu powodów do prawdziwej zazdrości, ale sama satysfakcja, że by się tym przejmował, już robiła swoje!
Spojrzała na niego ponownie i uśmiechnęła się z rozbawieniem na przytyk o wepchnięciu się przed kolejkę. Czy ta kolejka istniała – nie wiedziała, możliwe, że nie, ale i tak w pewnym stopniu nieco ją rozbawił.
— Widać jesteśmy siebie warci – rzuciła z porozumiewawczym uśmiechem.
No i przegrał strasznie tą pozycją, bo w takiej chwili mógłby się spodziewać kolejnego całusa. A tak to nie ma! Trudno, jego strata, niech pocierpi!
Gorzej, że w sumie nie był świadomy tego, co tracił…
— Jakie mam wymagania? – powtórzyła za nim, ponownie wpatrując się w niebo, jakby poważnie się nad tym zastanawiała. – Ach, wiesz, te co zwykle… Miłość, wierność, uczciwość… i że mnie nie opuścisz aż do śmierci – poniekąd parafrazując małżeńskie śluby spojrzała na niego kontrolnie, z odrobiną rozbawienia… ale w sumie też czekała na jego reakcję, bo jednak na pierwszej randce takie deklaracje mogły peszyć.
Czy by się za to obraziła? Absolutnie nie! Sama nie wiedziała jeszcze, co czuje do Ethana, jak mogłaby się zadeklarować, że go będzie kochać aż do śmierci, skoro nawet nie była pewna, czy go faktycznie kochała? Przypuszczała, że nawet jeśli im się nie uda i nie pokłócą się na śmierć i życie, i tak z nim zostanie, jako przyjaciółka. Miała taką nadzieję, na coś takiego byłaby gotowa. Ale coś więcej…?