24-09-2021, 03:56 PM
Uśmiechnęła się, ale tym razem się nie kłóciła – Ethan miał rację. Najwyżej w tydzień plotka o tym, że ona i Ethan są razem, rozejdzie się wręcz migiem wśród wszystkich uczniów. Zapewne wielu z nich się mocno zdziwi – ha, sama była zdziwiona! – ale ostatecznie dowiedzą się wszyscy.
— Jesteś strasznie zaborczy – stwierdziła z uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Zbliżyła się ku niemu i musnęła lekko wargami czubek jego noska. – Nawet mi się to podoba – stwierdziła, puszczając mu zalotnie oczko.
Co prawda miała nadzieję, że Ethan nigdy nie będzie tak naprawdę zazdrosny i bardzo zaborczy, ale taką odrobinkę, kiedy podkreślał, że była jego… Coś ją w tym pociągało, nawet jeśli nie umiała powiedzieć, co takiego.
Spodziewała się raczej jakiegoś wybuchu śmiechu albo kolejnego żartobliwego komentarza – a więc tym bardziej zdziwiła się, kiedy Ethan niespodziewanie podniósł się do siadu. I jeśli nawet alkohol odrobinkę szumiał jej w głowie, w tym momencie myślała bardzo jasno i klarownie – i doskonale wiedziała, co on takiego zamierzał zrobić.
I… chyba ją to zestresowało?
Pociągnął ją do góry, a ona usiadła, z cieniem wątpliwości błąkającej się na twarzy. Co oni w ogóle odwalali? Przed chwilą byli zwykłymi przyjaciółmi, a teraz… teraz inicjowali sobie ślub w Zakazanym Lesie?
Ten dzień był totalnie zwariowany. Najpierw spotkała Ivy, której spotkać się nie spodziewała, i już zdążyła o niej zapomnieć – potem niewinna zabawa z Ethanem przerodziła się w całkiem poważny flirt, potem uciekli na pierwszą randkę, a teraz… teraz brali ślub w Zakazanym Lesie. Nie no, cudownie. Kac Vegas, edycja hogwarcka.
I to totalnie na trzeźwo.
Ale mimo to, było w tej chwili coś, co kompletnie roztapiało jej rozedrgane serduszko. Nawet jeśli wiedziała, że to wszystko nie jest na poważnie, to i tak… czuła dziwne wzruszenie na myśl, że Ethan naprawdę był gotowy składać jej takie deklaracje, tu i teraz, natychmiast, pod wpływem chwili. Jakby przekonany, że tak właśnie będzie…
Z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak zakładał jej niewidzialną obrączkę na palec, a na jej twarzy rozczulenie mieszało się z iskierką rozbawienia. Na chwilę kompletnie się zawiesiła, wpatrując się w ich złączone dłonie, jakby właśnie podziwiała pierścionek, którego nie było – w rzeczy samej zastanawiała się, czy powinna zrobić to samo.
Bo tak naprawdę, dokładnie to mogła mu obiecać. Miłość, nawet jeśli w przyszłości będzie ona tylko przyjacielska, wierność, bo Kai nawet do głowy nie przychodziło nigdy, aby oglądać się za innymi, kiedy była z kimkolwiek w związku… no i że Cię nie opuszczę, bo była pewna, że będzie z nim zawsze. Nawet jeśli tylko jako przyjaciółka, nawet jeśli się im nie uda.
Uniosła więc dłoń, podobnie jak on, jakby trzymała między palcami pierścionek. Lecz zamiast szumnych deklaracji, spytała kontrolnie:
— Jesteś pewien? – uniosła brew z zadziornym uśmieszkiem. – Nie było wieczoru kawalerskiego… stracisz szansę na dziki taniec ze striptizerkami – rzuciła, puszczając mu oczko z rozbawieniem.
Cóż, słyszała o wielu dziewczynach w Hogwarcie, ale o striptizerkach akurat raczej nie, więc brzmiało to dla niej już wystarczająco niedorzecznie…
Mimo to, delikatnie wsunęła niewidoczny pierścionek na jego palec, powtarzając za nim:
— Miłość, wierność, i że Cię nie opuszczę. Tak. – Splotła delikatnie palce ich dłoni, nim zapytała cicho, chociaż wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy: - Mogę już się przedstawiać jako Kaia Dubois?
— Jesteś strasznie zaborczy – stwierdziła z uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Zbliżyła się ku niemu i musnęła lekko wargami czubek jego noska. – Nawet mi się to podoba – stwierdziła, puszczając mu zalotnie oczko.
Co prawda miała nadzieję, że Ethan nigdy nie będzie tak naprawdę zazdrosny i bardzo zaborczy, ale taką odrobinkę, kiedy podkreślał, że była jego… Coś ją w tym pociągało, nawet jeśli nie umiała powiedzieć, co takiego.
Spodziewała się raczej jakiegoś wybuchu śmiechu albo kolejnego żartobliwego komentarza – a więc tym bardziej zdziwiła się, kiedy Ethan niespodziewanie podniósł się do siadu. I jeśli nawet alkohol odrobinkę szumiał jej w głowie, w tym momencie myślała bardzo jasno i klarownie – i doskonale wiedziała, co on takiego zamierzał zrobić.
I… chyba ją to zestresowało?
Pociągnął ją do góry, a ona usiadła, z cieniem wątpliwości błąkającej się na twarzy. Co oni w ogóle odwalali? Przed chwilą byli zwykłymi przyjaciółmi, a teraz… teraz inicjowali sobie ślub w Zakazanym Lesie?
Ten dzień był totalnie zwariowany. Najpierw spotkała Ivy, której spotkać się nie spodziewała, i już zdążyła o niej zapomnieć – potem niewinna zabawa z Ethanem przerodziła się w całkiem poważny flirt, potem uciekli na pierwszą randkę, a teraz… teraz brali ślub w Zakazanym Lesie. Nie no, cudownie. Kac Vegas, edycja hogwarcka.
I to totalnie na trzeźwo.
Ale mimo to, było w tej chwili coś, co kompletnie roztapiało jej rozedrgane serduszko. Nawet jeśli wiedziała, że to wszystko nie jest na poważnie, to i tak… czuła dziwne wzruszenie na myśl, że Ethan naprawdę był gotowy składać jej takie deklaracje, tu i teraz, natychmiast, pod wpływem chwili. Jakby przekonany, że tak właśnie będzie…
Z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak zakładał jej niewidzialną obrączkę na palec, a na jej twarzy rozczulenie mieszało się z iskierką rozbawienia. Na chwilę kompletnie się zawiesiła, wpatrując się w ich złączone dłonie, jakby właśnie podziwiała pierścionek, którego nie było – w rzeczy samej zastanawiała się, czy powinna zrobić to samo.
Bo tak naprawdę, dokładnie to mogła mu obiecać. Miłość, nawet jeśli w przyszłości będzie ona tylko przyjacielska, wierność, bo Kai nawet do głowy nie przychodziło nigdy, aby oglądać się za innymi, kiedy była z kimkolwiek w związku… no i że Cię nie opuszczę, bo była pewna, że będzie z nim zawsze. Nawet jeśli tylko jako przyjaciółka, nawet jeśli się im nie uda.
Uniosła więc dłoń, podobnie jak on, jakby trzymała między palcami pierścionek. Lecz zamiast szumnych deklaracji, spytała kontrolnie:
— Jesteś pewien? – uniosła brew z zadziornym uśmieszkiem. – Nie było wieczoru kawalerskiego… stracisz szansę na dziki taniec ze striptizerkami – rzuciła, puszczając mu oczko z rozbawieniem.
Cóż, słyszała o wielu dziewczynach w Hogwarcie, ale o striptizerkach akurat raczej nie, więc brzmiało to dla niej już wystarczająco niedorzecznie…
Mimo to, delikatnie wsunęła niewidoczny pierścionek na jego palec, powtarzając za nim:
— Miłość, wierność, i że Cię nie opuszczę. Tak. – Splotła delikatnie palce ich dłoni, nim zapytała cicho, chociaż wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy: - Mogę już się przedstawiać jako Kaia Dubois?