01-10-2021, 11:05 PM
Okej, spodziewała się czegoś zupełnie innego. I teraz to już nawet nie wiedziała, czy powinna mu strzelić, czy się obrazić, czy w ogóle co! No bo jak to? Co to – otwarty związek miał być? Jeśli tak, to ona się natychmiast wypisywała!
Prychnęła tylko na jego pytanie i rzuciła:
— Chyba sobie żartujesz. Pójdę sama. Albo z koleżankami, same się zabawimy – rzuciła nieco ironicznie, patrząc na Ethana dość oskarżycielsko.
No bo teraz to się czuła urażona! Jak mógł jej w ogóle pozwalać na coś takiego? Jak mógł chcieć jeszcze iść z nią na coś takiego?! Nie, żeby zamierzała, ale nadal!...
Zerknęła na niego dopiero, kiedy rzucił propozycję, że sam może sobie wymyślić zadanie… Ha! Jasne! I co sobie wymyśli? Podwędzenie skrzatom ciasteczek dyniowych, czy oblanie sokiem jakiejś koleżanki? Nie ma mowy, ona już coś wynajdzie!
— Niech pomyślę… - mruknęła cicho, marszcząc brwi, kiedy na niego patrzyła.
To musiało być coś ekstra. Coś tak ryzykownego jak… jak mniej więcej to, że Kaia najpewniej zarobi szlaban za podpisywanie się nieswoim nazwiskiem, a na pewno straci punkty dla Gryffindoru. Coś naprawdę dobrego…
— Wiem – rzuciła z bardzo złośliwym uśmieszkiem, który równie dobrze mógł symbolizować koniec świata. – Przelecisz się w nocy po zamku. Na miotle. Totalnie na nagusa – przekrzywiła lekko głowę z poszerzającym się uśmieszkiem. – A jeśli do tej pory nikt Cię nie złapie, wlecisz do łazienki dziewczyn na drugim piętrze i zaprosisz Jęczącą Martę na randkę.
Uniosła brwi w pełnym ciekawości uśmieszku. Czy nie spęka? Sama by wtedy obejrzała to show! Cóż, może niekoniecznie, jako dziewczyna Ethana, powinna wystawiać go na latanie (dosłownie!) na nago po szkole, ale… mógł trafić tylko na nauczycieli – a to się nie liczy (albo na prefektów, to już nieco gorzej), a Jęcząca Marta… była martwa, nie? To też się w sumie nie liczy!
Ale jego pytanie kompletnie wybiło ją z rytmu. Bo… cholera, w ogóle nie spodziewała się, że akurat w tym odbije piłeczkę, a jej broń obróci się przeciwko niej! Jakby w dezorientacji uciekła dość nerwowo wzrokiem, czując się trochę głupio. Ale przeszło jej dość szybko, wraz z teatralnie urażonym tonem Ethana. Na jej ustach pojawił się z powrotem uśmiech.
Cóż, wspominał jej już o tym – a ona mu odpowiedziała. Skoro wspominał raz jeszcze, tej samej nocy, to… chyba nie będzie myślał, że odpowiedź będzie inna. Prawda?
Przesunęła się do niego, zmniejszając stopniowo dzielącą ich odległość, coraz bliżej, i bliżej… a gdy ich wargi prawie się stykały, szepnęła:
— Nigdy nie mówiłeś, że pociągam Cię aż do tego stopnia, że jesteś gotowy na tu i na teraz – mruknęła prowokacyjnie.
W czym… miała w sumie własny cel, bo przy okazji by się dowiedziała, czy Ethan widział w niej kogoś więcej od dawna, czy dopiero od dzisiaj…
Prychnęła tylko na jego pytanie i rzuciła:
— Chyba sobie żartujesz. Pójdę sama. Albo z koleżankami, same się zabawimy – rzuciła nieco ironicznie, patrząc na Ethana dość oskarżycielsko.
No bo teraz to się czuła urażona! Jak mógł jej w ogóle pozwalać na coś takiego? Jak mógł chcieć jeszcze iść z nią na coś takiego?! Nie, żeby zamierzała, ale nadal!...
Zerknęła na niego dopiero, kiedy rzucił propozycję, że sam może sobie wymyślić zadanie… Ha! Jasne! I co sobie wymyśli? Podwędzenie skrzatom ciasteczek dyniowych, czy oblanie sokiem jakiejś koleżanki? Nie ma mowy, ona już coś wynajdzie!
— Niech pomyślę… - mruknęła cicho, marszcząc brwi, kiedy na niego patrzyła.
To musiało być coś ekstra. Coś tak ryzykownego jak… jak mniej więcej to, że Kaia najpewniej zarobi szlaban za podpisywanie się nieswoim nazwiskiem, a na pewno straci punkty dla Gryffindoru. Coś naprawdę dobrego…
— Wiem – rzuciła z bardzo złośliwym uśmieszkiem, który równie dobrze mógł symbolizować koniec świata. – Przelecisz się w nocy po zamku. Na miotle. Totalnie na nagusa – przekrzywiła lekko głowę z poszerzającym się uśmieszkiem. – A jeśli do tej pory nikt Cię nie złapie, wlecisz do łazienki dziewczyn na drugim piętrze i zaprosisz Jęczącą Martę na randkę.
Uniosła brwi w pełnym ciekawości uśmieszku. Czy nie spęka? Sama by wtedy obejrzała to show! Cóż, może niekoniecznie, jako dziewczyna Ethana, powinna wystawiać go na latanie (dosłownie!) na nago po szkole, ale… mógł trafić tylko na nauczycieli – a to się nie liczy (albo na prefektów, to już nieco gorzej), a Jęcząca Marta… była martwa, nie? To też się w sumie nie liczy!
Ale jego pytanie kompletnie wybiło ją z rytmu. Bo… cholera, w ogóle nie spodziewała się, że akurat w tym odbije piłeczkę, a jej broń obróci się przeciwko niej! Jakby w dezorientacji uciekła dość nerwowo wzrokiem, czując się trochę głupio. Ale przeszło jej dość szybko, wraz z teatralnie urażonym tonem Ethana. Na jej ustach pojawił się z powrotem uśmiech.
Cóż, wspominał jej już o tym – a ona mu odpowiedziała. Skoro wspominał raz jeszcze, tej samej nocy, to… chyba nie będzie myślał, że odpowiedź będzie inna. Prawda?
Przesunęła się do niego, zmniejszając stopniowo dzielącą ich odległość, coraz bliżej, i bliżej… a gdy ich wargi prawie się stykały, szepnęła:
— Nigdy nie mówiłeś, że pociągam Cię aż do tego stopnia, że jesteś gotowy na tu i na teraz – mruknęła prowokacyjnie.
W czym… miała w sumie własny cel, bo przy okazji by się dowiedziała, czy Ethan widział w niej kogoś więcej od dawna, czy dopiero od dzisiaj…