01-10-2021, 11:26 PM
Posłała Aurorze delikatny, pełen wdzięczności uśmiech. Wcale nie musiała nie znosić teraz Cavingtona, ale i tak… była jej wdzięczna za tę solidarność. Nie czuła się dzięki temu osamotniona w sprawie, no i… czuła się tak, jakby częściowo miała też rację, a jej poczynania były słuszne! Chyba tego właśnie potrzebowała – jakiegoś rozgrzeszenia, zapewnienia, że miała powód, żeby się wkurzać!
Nie była w sumie nawet pewna, czy Aurora dobrze wiedziała, co to jest sms – ale sądząc po jej reakcji, raczej tak. W zasadzie, to jakby przesłać życzenia sowią pocztą, też tuż po zerwaniu. W tamtej chwili, czytając tę wiadomość, nienawidziła go jeszcze bardziej niż w chwili, kiedy się ze sobą kłócili i rozchodzili każde w inną stronę. To po prostu… było zbyt świeże, za bardzo bolało.
Może gdyby przyznał jej w tej wiadomości, że nie miał we wszystkim racji, albo że przegiął z reakcją, czy w ogóle wywlekaniem i wplątywaniem w to wszystko Ethana…
Na to liczyła bardziej niż na głupie życzenia.
Ale się nie doczekała.
I ona też nie umiała się zebrać do tego, że nie miała do końca racji i powinna była go poinformować o swoich planach. Że nie pomyślała, że może się martwić. I gdyby nie przeczucie, że to on powinien wyciągnąć rękę na zgodę jako pierwszy, może by to zrobiła.
— Wiesz… - miała już zdobyć się na wyznanie, kiedy pociągiem nagle szarpnęło i stanął wręcz w miejscu, po dość długim i ostrym hamowaniu. Aurora poleciała jako pierwsza i chyba automatycznie wyciągnęła dłoń, dzięki czemu Kaia nie zleciała z siedzenia, ale za to porządnie rąbnęła się głową o ścianę pociągu.
Syknęła głośno, dotknąwszy bolącego miejsca i zmrużyła przy tym oczy, jakby miało jej to pomóc załagodzić ból. Chuja, a nie pomogło! Ale do Aurory spróbowała się uśmiechnąć.
— Tak, hm, prawie – mruknęła tylko pod nosem i zacisnęła powieki nieco bardziej, czując pulsujący ból. Cóż, plus był taki, że krwi pod palcami raczej nie wyczuwała… - Przysięgam, że jeśli to nie szczeniaczek na torach, to zamorduję tego maszynistę – burknęła, gapiąc się w okno, jakby miała stamtąd wyczytać powód awaryjnego hamowania.
Nie była w sumie nawet pewna, czy Aurora dobrze wiedziała, co to jest sms – ale sądząc po jej reakcji, raczej tak. W zasadzie, to jakby przesłać życzenia sowią pocztą, też tuż po zerwaniu. W tamtej chwili, czytając tę wiadomość, nienawidziła go jeszcze bardziej niż w chwili, kiedy się ze sobą kłócili i rozchodzili każde w inną stronę. To po prostu… było zbyt świeże, za bardzo bolało.
Może gdyby przyznał jej w tej wiadomości, że nie miał we wszystkim racji, albo że przegiął z reakcją, czy w ogóle wywlekaniem i wplątywaniem w to wszystko Ethana…
Na to liczyła bardziej niż na głupie życzenia.
Ale się nie doczekała.
I ona też nie umiała się zebrać do tego, że nie miała do końca racji i powinna była go poinformować o swoich planach. Że nie pomyślała, że może się martwić. I gdyby nie przeczucie, że to on powinien wyciągnąć rękę na zgodę jako pierwszy, może by to zrobiła.
— Wiesz… - miała już zdobyć się na wyznanie, kiedy pociągiem nagle szarpnęło i stanął wręcz w miejscu, po dość długim i ostrym hamowaniu. Aurora poleciała jako pierwsza i chyba automatycznie wyciągnęła dłoń, dzięki czemu Kaia nie zleciała z siedzenia, ale za to porządnie rąbnęła się głową o ścianę pociągu.
Syknęła głośno, dotknąwszy bolącego miejsca i zmrużyła przy tym oczy, jakby miało jej to pomóc załagodzić ból. Chuja, a nie pomogło! Ale do Aurory spróbowała się uśmiechnąć.
— Tak, hm, prawie – mruknęła tylko pod nosem i zacisnęła powieki nieco bardziej, czując pulsujący ból. Cóż, plus był taki, że krwi pod palcami raczej nie wyczuwała… - Przysięgam, że jeśli to nie szczeniaczek na torach, to zamorduję tego maszynistę – burknęła, gapiąc się w okno, jakby miała stamtąd wyczytać powód awaryjnego hamowania.