03-10-2021, 11:12 PM
Przechyliwszy nieco głowę, uniosła brwi, co miało zwiastować ogromne niedowierzanie Gryfonki co do rzekomych zdolności malarsko-makijażowych... czy jakkolwiek by to tam Ethan nazwał.
— Och? - rzuciła zaczepnie - Chciałabym to zobaczyć - dodała, tak dla pewności, żeby wiedział, że wątpi w jego talent, a to znaczyło, że rzucała mu kolejne wyzwanie! I chociaż Ethan do wyzwania zawsze był pierwszy, to mimo wszystko była ciekawa, czy uda jej się go sprowokować... Tak odrobinkę...
Zastanowiła się jednak porządnie, kiedy mówił, że następny tydzień mieli zaplanowany. Mieli...? Nie przypominała sobie. A może mieli, a zapomniała? Pamiętała tylko o randce w Hogsmeade, ale ona była chyba trochę dalej... Ach, nieważne! Ważniejsza teraz była odpowiedź, do której uśmiechnęła się słodziutko, nim odpowiedziała:
— A zaraz potem całe życie - po czym puściła mu porozumiewająco oczko.
Może to mogło wyglądać jak zabawa albo droczenie się, ale w sumie to, co mówił jej Ethan, było dla niej w tym momencie bardzo ważne, bo... bo mogła poznać jego oczekiwania i zapatrywania się na ten związek. To, czego chciał, czy oboje chcieli tego samego, niż być ze sobą zaledwie przez chwilę... Wydawało jej się, że tak - że Ethan myślał o niej poważnie, tak jak ona myślała o nim. Ale jednak, pomimo nawet ślubów, wciąż nie mogła być do końca pewna. Chociaż - czy kiedykolwiek będzie mogła być?
A może to było zwyczajnie dla niej za wcześnnie, żeby pakować się w nowy związek i tak bardzo bała się porzucenia...?
Zaśmiała się krótko, chociaż powinna poczuć się obrażona! Zawstydzony Ethan był zdecydowanie widokiem godnym uwagi...
— Daj spokój... Zazwyczaj kręci nas coś, czego jeszcze nie dostaliśmy. A ja jeszcze nie widziałam zawstydzonego Ethana - rzuciła mu kąśliwie, po czym nachyliła się, aby skraść mu całusa. I aby przy okazji zapomniał o tej gadce o Jęczącej Marcie, jakoś tak odechciało jej się zakładów z jej udziałem...
Zaraz jednak prychnęła, słysząc komentarz o upojnej nocy.
— Kto mówił o upojnej nocy?! Czy randki to tylko chodzenie wzajemnie do łóżka? - rzuciła, tym razem już z autentycznym oburzeniem.
No bo na randkach można robić tyle cudownych rzeczy! Poznawać się lepiej, śmiać, bawić się, dokuczać sobie, patrzeć w oczy, patrzeć w gwiazdy, rozmawiać na przeróżne tematy i dzielić się zainteresowaniami, zjeść coś, wypić coś... Było tyle możliwości poza chodzeniem do łóżka, no naprawdę!
I nieważne, czy mówił to tylko po to, aby ją podenerwować czy też nie, jej myśli odpłynęły w zupełnie inną stronę, kiedy dłoń zsunął powoli na jej udo i... poczuła nagły, przeszywający jej ciało przyjemny dreszcz. Mimowolnie zacisnęła nieco mocniej uda, szczególnie, kiedy przesuwał dłoń w stronę kolana, a potem wracał nią do góry i... poczuła zabawne łaskotanie w brzuchu.
Boże... dokąd to wszystko zmierzało? Czy powinna w ogóle o tym myśleć...?
Z delikatnym uśmiechem, musnęła opuszkami palców skórę na jego szyi i... nie miała pojęcia, co mu odpowiedzieć. Dla niej to wszystko także było kompletnie nowe i... w życiu by się nie spodziewała, że kiedykolwiek spojrzy na Ethana jak na chłopaka, z którym mogłaby... chodzić. Całować się. Który mógłby jej się podobać...
— Mam tylko nadzieję, że nikt nie skropił mnie perfumami z amortencji, bo byłoby mi bardzo przykro - mruknęła zaczepnie, nim zbliżyła się, aby wpić się z czułością w jego wargi w długim pocałunku, który z czasem przestawał być jedynie zwykłą pieszczotą, a zaczął stawać się... chyba czymś o wiele, wiele więcej...
— Och? - rzuciła zaczepnie - Chciałabym to zobaczyć - dodała, tak dla pewności, żeby wiedział, że wątpi w jego talent, a to znaczyło, że rzucała mu kolejne wyzwanie! I chociaż Ethan do wyzwania zawsze był pierwszy, to mimo wszystko była ciekawa, czy uda jej się go sprowokować... Tak odrobinkę...
Zastanowiła się jednak porządnie, kiedy mówił, że następny tydzień mieli zaplanowany. Mieli...? Nie przypominała sobie. A może mieli, a zapomniała? Pamiętała tylko o randce w Hogsmeade, ale ona była chyba trochę dalej... Ach, nieważne! Ważniejsza teraz była odpowiedź, do której uśmiechnęła się słodziutko, nim odpowiedziała:
— A zaraz potem całe życie - po czym puściła mu porozumiewająco oczko.
Może to mogło wyglądać jak zabawa albo droczenie się, ale w sumie to, co mówił jej Ethan, było dla niej w tym momencie bardzo ważne, bo... bo mogła poznać jego oczekiwania i zapatrywania się na ten związek. To, czego chciał, czy oboje chcieli tego samego, niż być ze sobą zaledwie przez chwilę... Wydawało jej się, że tak - że Ethan myślał o niej poważnie, tak jak ona myślała o nim. Ale jednak, pomimo nawet ślubów, wciąż nie mogła być do końca pewna. Chociaż - czy kiedykolwiek będzie mogła być?
A może to było zwyczajnie dla niej za wcześnnie, żeby pakować się w nowy związek i tak bardzo bała się porzucenia...?
Zaśmiała się krótko, chociaż powinna poczuć się obrażona! Zawstydzony Ethan był zdecydowanie widokiem godnym uwagi...
— Daj spokój... Zazwyczaj kręci nas coś, czego jeszcze nie dostaliśmy. A ja jeszcze nie widziałam zawstydzonego Ethana - rzuciła mu kąśliwie, po czym nachyliła się, aby skraść mu całusa. I aby przy okazji zapomniał o tej gadce o Jęczącej Marcie, jakoś tak odechciało jej się zakładów z jej udziałem...
Zaraz jednak prychnęła, słysząc komentarz o upojnej nocy.
— Kto mówił o upojnej nocy?! Czy randki to tylko chodzenie wzajemnie do łóżka? - rzuciła, tym razem już z autentycznym oburzeniem.
No bo na randkach można robić tyle cudownych rzeczy! Poznawać się lepiej, śmiać, bawić się, dokuczać sobie, patrzeć w oczy, patrzeć w gwiazdy, rozmawiać na przeróżne tematy i dzielić się zainteresowaniami, zjeść coś, wypić coś... Było tyle możliwości poza chodzeniem do łóżka, no naprawdę!
I nieważne, czy mówił to tylko po to, aby ją podenerwować czy też nie, jej myśli odpłynęły w zupełnie inną stronę, kiedy dłoń zsunął powoli na jej udo i... poczuła nagły, przeszywający jej ciało przyjemny dreszcz. Mimowolnie zacisnęła nieco mocniej uda, szczególnie, kiedy przesuwał dłoń w stronę kolana, a potem wracał nią do góry i... poczuła zabawne łaskotanie w brzuchu.
Boże... dokąd to wszystko zmierzało? Czy powinna w ogóle o tym myśleć...?
Z delikatnym uśmiechem, musnęła opuszkami palców skórę na jego szyi i... nie miała pojęcia, co mu odpowiedzieć. Dla niej to wszystko także było kompletnie nowe i... w życiu by się nie spodziewała, że kiedykolwiek spojrzy na Ethana jak na chłopaka, z którym mogłaby... chodzić. Całować się. Który mógłby jej się podobać...
— Mam tylko nadzieję, że nikt nie skropił mnie perfumami z amortencji, bo byłoby mi bardzo przykro - mruknęła zaczepnie, nim zbliżyła się, aby wpić się z czułością w jego wargi w długim pocałunku, który z czasem przestawał być jedynie zwykłą pieszczotą, a zaczął stawać się... chyba czymś o wiele, wiele więcej...