04-10-2021, 07:30 PM
Pokiwała jedynie głową z szerokim uśmiechem, a chociaż mogło wyglądać to na potwierdzenie, że faktycznie będą miały czego zazdrościć, to jednak troszeczkę, odrobinkę w to wątpiła...
Ale nie wątpiła na pewno w jedno.
Przysunęła się do niego i oparłszy dłonie o jego kolana, nachyliła się tak blisko, że niemalże dotykała wargami jego warg.
— Między nami, już mają mi czego zazdrościć.
I gdy tylko mrugnęła do niego porozumiewawczo, skradła mu kolejny, długi pocałunek, jakby na przypieczętowanie słów, które jeszcze bardziej dobitnie miały podkreślić jesteś mój.
A przy okazji wiedziała, że Ethan będzie się cieszył z tego komplementu. I pewnie zaraz domagał się więcej, ale... carpe diem. Czy tam momento. Czy coś tam.
Jego kolejne słowa ją nieco zszokowały, nieco wybiły z rytmu. Zwyczajnie się ich nie spodziewała. Na początku ich w ogóle nie zrozumiała, ale oświecenie przyszło dość szybko, bo... bo w końcu Ethan w przyszłym roku miał już nie wrócić do szkoły. I chociaż nie słyszała o tym, żeby się bał, albo miał jakieś wątpliwości, to... to wcale nie znaczyło, że tak nie było.
A jego słowa, jego zachowanie zdradzały jej, że coś jednak musiało być na rzeczy...
Dotknęła jego policzka, chociaż nie był to już zamiar pieszczotliwy, dotknęła go jako wyraz zmartwienia, pokazania, że ma jej uwagę i że porozmawia z nim, jeśli tylko będzie chciał.
— Chcesz o tym pogadać? - spytała cicho.
Miała co prawda tego nie poruszać na dzisiejszej randce. Już przecież była podobna sytuacja, ale jakoś tak ją odwlekła, bo nie chciała psuć natroju. Jednakże... jednakże jeśli Ethana coś gryzło, chyba nie należało czekać. Nawet jeśli będzie to kosztem nastroju.
A może nie? Może właśnie będzie im dzięki temu lepiej? Lżej?
W tym wszystkim zignorowała kompletnie jego kompletną uwagę, bo jakoś tak... gadanie już o swoich preferencjach i zawstydzenia w obliczu prawdziwych problemów zdawała jej się nieco błaha.
Z lekkim zaskoczeniem spojrzała na palec, który przyłożył do jej warg, i... chociaż potem spodziewała się jakiejś pieszczoty, pocałunku chociażby, to nic takiego nie nastało. A to drań! Prychnęła na niego jedynie i odwróciła głowę, jakby była obrażona.
Chociaż już zauważyła, że udawanie obrażonej na Ethana nie działa. Będzie musiała wymyślić coś innego, zdecydowanie bardziej skutecznego na wyłudzanie całusów i... innych różnych rzeczy.
Na przykład do takiego dotyku, który powodował dreszcz i drżenie serca i... jej serce niemalże stanęło, gdy jego dłoń sięgnęła jej pośladka. Czuła, jak jej oddech mimowolnie przyspiesza, a w jej głowie, dość niewyraźnie, zaczyna tlić się lampka, że chyba zaczęła prowadzić dość... ryzykowną grę. Była jednak ona na tyle niewyraźna, że udało jej się ją zignorować, aby z drżącym sercem nadal oddawać się słodkim, pełnym żaru pocałunkom. Czuła, jak dłoń Ethana zaczyna wracać i mogłaby odetchnąć z ulgą, gdyby...
Gdyby nie poczuła jej na wewnętrznej stronie swojej nogi.
Poczuła nagły, zimny, dość nieprzyjemny dreszcz, szczególnie w okolicy łopatek, a serce zadrżało jej ze strachu. Natychmiast oderwała się od Ethana i odsunęła na niewielki kawałek, z przyspieszonym oddechem. Nie odpychała go, po prostu zwiększyła odległość między nimi, bo... bo wiedziała, że Ethan nie będzie chciał jej krzywdy. Nigdy.
I o ile jej włosy wcześniej zmieniały swoje kolory stopniowo, tak teraz, zupełnie nagle, w mgnieniu oka, zmieniły barwę na róż przemieszany z pasemkami bieli.
— Nie, Ethan, nie... - szepnęła dość zmieszana, unikając celowo patrzenia mu w oczy. - Ja... wybacz, ale... nie jestem jeszcze gotowa...
Przygryzła lekko dolną wargę, zerkając na niego na ułamek sekundy, nieco kontrolnie.
Wychodziło na to, że jednak będzie musiała mu powiedzieć - i to szybciej niż później...
Ale nie wątpiła na pewno w jedno.
Przysunęła się do niego i oparłszy dłonie o jego kolana, nachyliła się tak blisko, że niemalże dotykała wargami jego warg.
— Między nami, już mają mi czego zazdrościć.
I gdy tylko mrugnęła do niego porozumiewawczo, skradła mu kolejny, długi pocałunek, jakby na przypieczętowanie słów, które jeszcze bardziej dobitnie miały podkreślić jesteś mój.
A przy okazji wiedziała, że Ethan będzie się cieszył z tego komplementu. I pewnie zaraz domagał się więcej, ale... carpe diem. Czy tam momento. Czy coś tam.
Jego kolejne słowa ją nieco zszokowały, nieco wybiły z rytmu. Zwyczajnie się ich nie spodziewała. Na początku ich w ogóle nie zrozumiała, ale oświecenie przyszło dość szybko, bo... bo w końcu Ethan w przyszłym roku miał już nie wrócić do szkoły. I chociaż nie słyszała o tym, żeby się bał, albo miał jakieś wątpliwości, to... to wcale nie znaczyło, że tak nie było.
A jego słowa, jego zachowanie zdradzały jej, że coś jednak musiało być na rzeczy...
Dotknęła jego policzka, chociaż nie był to już zamiar pieszczotliwy, dotknęła go jako wyraz zmartwienia, pokazania, że ma jej uwagę i że porozmawia z nim, jeśli tylko będzie chciał.
— Chcesz o tym pogadać? - spytała cicho.
Miała co prawda tego nie poruszać na dzisiejszej randce. Już przecież była podobna sytuacja, ale jakoś tak ją odwlekła, bo nie chciała psuć natroju. Jednakże... jednakże jeśli Ethana coś gryzło, chyba nie należało czekać. Nawet jeśli będzie to kosztem nastroju.
A może nie? Może właśnie będzie im dzięki temu lepiej? Lżej?
W tym wszystkim zignorowała kompletnie jego kompletną uwagę, bo jakoś tak... gadanie już o swoich preferencjach i zawstydzenia w obliczu prawdziwych problemów zdawała jej się nieco błaha.
Z lekkim zaskoczeniem spojrzała na palec, który przyłożył do jej warg, i... chociaż potem spodziewała się jakiejś pieszczoty, pocałunku chociażby, to nic takiego nie nastało. A to drań! Prychnęła na niego jedynie i odwróciła głowę, jakby była obrażona.
Chociaż już zauważyła, że udawanie obrażonej na Ethana nie działa. Będzie musiała wymyślić coś innego, zdecydowanie bardziej skutecznego na wyłudzanie całusów i... innych różnych rzeczy.
Na przykład do takiego dotyku, który powodował dreszcz i drżenie serca i... jej serce niemalże stanęło, gdy jego dłoń sięgnęła jej pośladka. Czuła, jak jej oddech mimowolnie przyspiesza, a w jej głowie, dość niewyraźnie, zaczyna tlić się lampka, że chyba zaczęła prowadzić dość... ryzykowną grę. Była jednak ona na tyle niewyraźna, że udało jej się ją zignorować, aby z drżącym sercem nadal oddawać się słodkim, pełnym żaru pocałunkom. Czuła, jak dłoń Ethana zaczyna wracać i mogłaby odetchnąć z ulgą, gdyby...
Gdyby nie poczuła jej na wewnętrznej stronie swojej nogi.
Poczuła nagły, zimny, dość nieprzyjemny dreszcz, szczególnie w okolicy łopatek, a serce zadrżało jej ze strachu. Natychmiast oderwała się od Ethana i odsunęła na niewielki kawałek, z przyspieszonym oddechem. Nie odpychała go, po prostu zwiększyła odległość między nimi, bo... bo wiedziała, że Ethan nie będzie chciał jej krzywdy. Nigdy.
I o ile jej włosy wcześniej zmieniały swoje kolory stopniowo, tak teraz, zupełnie nagle, w mgnieniu oka, zmieniły barwę na róż przemieszany z pasemkami bieli.
— Nie, Ethan, nie... - szepnęła dość zmieszana, unikając celowo patrzenia mu w oczy. - Ja... wybacz, ale... nie jestem jeszcze gotowa...
Przygryzła lekko dolną wargę, zerkając na niego na ułamek sekundy, nieco kontrolnie.
Wychodziło na to, że jednak będzie musiała mu powiedzieć - i to szybciej niż później...