05-10-2021, 08:26 PM
Uśmiechnęła się odrobinkę szerzej, widząc, jak chętnie przystąpił do kolejnej gry. No a cóż, skoro już zaczęła, to bardzo chętnie jeszcze troszkę popieści jego ego. Odrobinkę! Tak na dobry początek!
Potem może zapomnieć o aż tylu komplementach!
Gdy już otwierała usta, Ethan wszedł jej w słowo, a Kaia zamrugała oczami w zdziwieniu, a potem, gdy dotarł do niej sens wypowiedzi, zaśmiała się głośno, kręcąc przy tym głową. Okej, akurat nie przyszło jej na myśl, żeby się z nim drażnić w ten sposób, ale doceniała przezorność!
— Och, myślę, że tego przede wszystkim. Ale, na przykład, wsparcia... zrozumienia... lojalności. Optymizmu. Daru do rozbawiania. Tego, że mój chłopak jest jednocześnie moim najlepszym kumplem - szturchnęła go przy tym w ramię. O nie, tego zapomnieć nie zamierzała! - I tego, że mój, przepraszam, mąż jest mistrzem tekstów na podryw - zafalowała zabawnie brwiami. - Moja Rzodkiewko - mruknęła tak słodziutko, że niemalże zabrzmiało to nawet seksownie! Niemalże. Na pocieszenie musnęła lekko wargami jego policzek i uśmiechnęła się.
Jeśli następnymi słowami chciał ją jakoś pocieszyć, albo zapewnić, że nie ma o czym mówić, to cóż... nie wyszło mu. Zmartwiła się jeszcze bardziej, bo brzmiało to tym bardziej poważnie, im bardziej on nie chciał o tym mówić. Ale... chciała z nim porozmawiać. Chciała, żeby wiedział, że ma w niej wsparcie, no i... mogła sobie wyobrażać, czego Ethan się boi. Ona miała jeszcze rok i względny plan na siebie, ale co będzie za rok?
Mimo to, nie chciała na niego naciskać. Poniekąd powiedział jej to, co myślała jeszcze przed chwilą - byli na randce. Na randce robi się bardziej miłe rzeczy, chociaż naprawdę, dla niego skłonna była poświęcić ją na poważniejsze rozmowy o jego problemach. W końcu jej zależało. Od zawsze jej zależało. Chciała, aby o tym wiedział.
Dlatego na razie postanowiła nie drążyć tematu. Zamiast tego, pogładziła jego policzek delikatnie, opuszkami palców, a drugi policzek ucałowała słodko i długo, specjalnie przeciągając.
— Ale wiedz, że zawsze jestem z Tobą, Ethan.
I jakby na podkreślenie swoich słów, ponownie odnalazła jego dłoń i splotła ze sobą ich palce.
Bo wiele można było powiedzieć o Kai, można było wytykać jej wady, albo roztrzepanie, albo zbyt niepoważne podchodzenie do niektórych spraw, które powagi by wymagały... ale na pewno nie to, że zostawiała swoich przyjaciół samych, na lodzie.
A Ethan był już kimś więcej niż tylko przyjacielem. Zasługiwał na jej pełną uwagę.
Wydawał jej się zdumiony, ale... ale zatrzymał się w... tym wszystkim, dokądkolwiek by to zmierzało. I chociaż między nimi przez długą chwilę panowała niewypowiedziana cisza, to poczuła się... jakby lepiej. I z myślą, że Ethan uszanował jej wolę, i z tym, że nie naciskał, i... generalnie. Nawet jeśli był zdziwiony i zapewne nie rozumiał, o co chodzi. No bo jak mógłby zrozumieć, skoro nie mógł mieć nawet pojęcia?
Może zareagowała nieco zbyt gwałtownie, ale... ale ten temat... nadal jeszcze napełniał ją mnóstwem obaw. Strachu. Dlatego tak bardzo spięła się, gdy jego dotyk dotarł w miejsce, do którego nikt wcześniej nie docierał, i kiedy dotarły do niej konsekwencje całej tej sytuacji... po prostu spanikowała. Tak zwyczajnie.
A teraz było jej cholernie głupio.
Krótkie i ostrożne okej wcale jej nie uspokoiło. Wręcz przeciwnie - poczuła się gorzej, jakby była winna temu, że naciągała Ethana niewiadomo na co, a teraz... tak po prostu... się wycofywała. Bo nie pomyślała. Bo w sumie nie wiedziała, o czym myślała. Czemu była taka głupia?
Dopiero kiedy usłyszała jego przejęte pytanie, podniosła na niego wzrok, po czym nieco nerwowo zaczęła kręcić głową.
— Och, nie, Ethan... nie chodzi o to, ja po prostu... - uciekła spojrzeniem ponownie, zaciskając jakby mocniej palce na materiale swojego ubrania. - Ja po prostu jeszcze nigdy... wiesz... - zerknęła na niego odrobinkę niepewnie - nie byłam... z chłopakiem... tak... wiesz.
Po tak wydukanej odpowiedzi, byłaby bardziej zdziwiona, gdyby się faktycznie domyślił, o co jej chodzi, ale... ale jakoś w tym momencie zatraciła umiejętność dobrego składania zdań.
Potem może zapomnieć o aż tylu komplementach!
Gdy już otwierała usta, Ethan wszedł jej w słowo, a Kaia zamrugała oczami w zdziwieniu, a potem, gdy dotarł do niej sens wypowiedzi, zaśmiała się głośno, kręcąc przy tym głową. Okej, akurat nie przyszło jej na myśl, żeby się z nim drażnić w ten sposób, ale doceniała przezorność!
— Och, myślę, że tego przede wszystkim. Ale, na przykład, wsparcia... zrozumienia... lojalności. Optymizmu. Daru do rozbawiania. Tego, że mój chłopak jest jednocześnie moim najlepszym kumplem - szturchnęła go przy tym w ramię. O nie, tego zapomnieć nie zamierzała! - I tego, że mój, przepraszam, mąż jest mistrzem tekstów na podryw - zafalowała zabawnie brwiami. - Moja Rzodkiewko - mruknęła tak słodziutko, że niemalże zabrzmiało to nawet seksownie! Niemalże. Na pocieszenie musnęła lekko wargami jego policzek i uśmiechnęła się.
Jeśli następnymi słowami chciał ją jakoś pocieszyć, albo zapewnić, że nie ma o czym mówić, to cóż... nie wyszło mu. Zmartwiła się jeszcze bardziej, bo brzmiało to tym bardziej poważnie, im bardziej on nie chciał o tym mówić. Ale... chciała z nim porozmawiać. Chciała, żeby wiedział, że ma w niej wsparcie, no i... mogła sobie wyobrażać, czego Ethan się boi. Ona miała jeszcze rok i względny plan na siebie, ale co będzie za rok?
Mimo to, nie chciała na niego naciskać. Poniekąd powiedział jej to, co myślała jeszcze przed chwilą - byli na randce. Na randce robi się bardziej miłe rzeczy, chociaż naprawdę, dla niego skłonna była poświęcić ją na poważniejsze rozmowy o jego problemach. W końcu jej zależało. Od zawsze jej zależało. Chciała, aby o tym wiedział.
Dlatego na razie postanowiła nie drążyć tematu. Zamiast tego, pogładziła jego policzek delikatnie, opuszkami palców, a drugi policzek ucałowała słodko i długo, specjalnie przeciągając.
— Ale wiedz, że zawsze jestem z Tobą, Ethan.
I jakby na podkreślenie swoich słów, ponownie odnalazła jego dłoń i splotła ze sobą ich palce.
Bo wiele można było powiedzieć o Kai, można było wytykać jej wady, albo roztrzepanie, albo zbyt niepoważne podchodzenie do niektórych spraw, które powagi by wymagały... ale na pewno nie to, że zostawiała swoich przyjaciół samych, na lodzie.
A Ethan był już kimś więcej niż tylko przyjacielem. Zasługiwał na jej pełną uwagę.
Wydawał jej się zdumiony, ale... ale zatrzymał się w... tym wszystkim, dokądkolwiek by to zmierzało. I chociaż między nimi przez długą chwilę panowała niewypowiedziana cisza, to poczuła się... jakby lepiej. I z myślą, że Ethan uszanował jej wolę, i z tym, że nie naciskał, i... generalnie. Nawet jeśli był zdziwiony i zapewne nie rozumiał, o co chodzi. No bo jak mógłby zrozumieć, skoro nie mógł mieć nawet pojęcia?
Może zareagowała nieco zbyt gwałtownie, ale... ale ten temat... nadal jeszcze napełniał ją mnóstwem obaw. Strachu. Dlatego tak bardzo spięła się, gdy jego dotyk dotarł w miejsce, do którego nikt wcześniej nie docierał, i kiedy dotarły do niej konsekwencje całej tej sytuacji... po prostu spanikowała. Tak zwyczajnie.
A teraz było jej cholernie głupio.
Krótkie i ostrożne okej wcale jej nie uspokoiło. Wręcz przeciwnie - poczuła się gorzej, jakby była winna temu, że naciągała Ethana niewiadomo na co, a teraz... tak po prostu... się wycofywała. Bo nie pomyślała. Bo w sumie nie wiedziała, o czym myślała. Czemu była taka głupia?
Dopiero kiedy usłyszała jego przejęte pytanie, podniosła na niego wzrok, po czym nieco nerwowo zaczęła kręcić głową.
— Och, nie, Ethan... nie chodzi o to, ja po prostu... - uciekła spojrzeniem ponownie, zaciskając jakby mocniej palce na materiale swojego ubrania. - Ja po prostu jeszcze nigdy... wiesz... - zerknęła na niego odrobinkę niepewnie - nie byłam... z chłopakiem... tak... wiesz.
Po tak wydukanej odpowiedzi, byłaby bardziej zdziwiona, gdyby się faktycznie domyślił, o co jej chodzi, ale... ale jakoś w tym momencie zatraciła umiejętność dobrego składania zdań.