18-10-2021, 03:00 PM
Nie zamierzała czekać, zamierzała rozprawić się z zadanym zadaniem jeszcze tego samego dnia. Z doświadczenia wiedziała, że im bardziej odciągała coś w czasie, tym gorzej się to kończyło – dlatego jeszcze we wtorek złapała chłopaka, który został jej przydzielony do wspólnego projektu i umówiła się z nim po obiedzie. A żeby nie musieć latać w tę i z powrotem, wybrała komnatę, której od lat nikt nie używał. Uznawała ją za bardzo pomysłową i ładną, a więc były to okoliczności jak najbardziej sprzyjające dobrej nauce.
O Lavim Lloydzie wiedziała w zasadzie tylko tyle, że był świetny w eliksirach – o wiele lepszy niż ona, co już punktowało w zadaniu, i całkiem nieźle ogarniał transmutację. Niestety, w historii magii był dość beznadziejny, co dawało znacznie mniej tematów do rozmów – i zapewne powód, dla którego z młodszym Krukonem raczej jeszcze nie zamieniła bardziej konkretnego zdania, ale nie oceniała go z tego powodu aż tak bardzo krytycznie. Widziała doskonale, że radził sobie świetnie w innej kategorii zajęć, a to zupełnie wystarczało, aby szanowała jego talent. I przy okazji czas.
Po zjedzonym dość szybko obiedzie, weszła jako pierwsza do komnaty i rozejrzała się po niej. Tak, to była zdecydowanie dobra przestrzeń na naukę. Będzie musiała zaglądać tutaj częściej.
Bez większej zwłoki, podeszła do starego pieńka, który chyba miał służyć kiedyś za stolik, i rozłożyła na nim swoje rzeczy – włączając w to kociołek, podręcznik i kilka fiolek ze składnikami. Jako iż w zasadzie nie ustalili, jaki eliksir będą warzyć, zaczęła wertować książkę w poszukiwaniu obu przepisów, aby porównać, który będzie bardziej przystępny dla ich obojga. A przede wszystkim dla niej.