23-12-2021, 11:55 PM
Być może chciał tylko odeprzeć ripostę, a być może przy okazji ją oczarować, albo zamydlić oczy… albo zwyczajnie być romantycznym… cokolwiek to było, udało mu się dosłownie wszystko.
Momentalnie upór z oczu Kai zniknął, a jej zacięty wyraz twarzy zmienił się w delikatny, pełen rozczulenia uśmiech. Obrazu dopełniły zmieniające się powoli włosy, gdy brąz coraz bardziej ustępował słodkiemu różowi. Może nawet nie zamierzał, ale kupił ją kompletnie. Obezwładnił totalnie. I przy tym zaskoczył.
Dlatego zamiast mu odpowiedzieć, po prostu objęła go i przylgnęła do jego ciała mocniej.
— Ja też – szepnęła, przymykając oczy. – Ja też…
Zaśmiała się na jego kolejne słowa i zerknęła na niego zadziornie.
— Nie wiem, może fakt, że przed chwilą włożyłeś mi niewidzialną obrączkę na palec? Trochę pojebałeś z kolejnością, ale fakt, brakuje jeszcze tylko zaręczyn.
W zasadzie oboje byli tak ogarnięci, że ta pomylona kolejność nawet nie wydawała jej się taka dziwna. A w zasadzie, co to za różnica, co było najpierw… Ważne, że było, o! Po co jej coś więcej…
I o ile wcześniej zwróciła uwagę na zmianę nastroju Ethana, tak teraz udało mu się ją skutecznie zatuszować. Może to kwestia nowych, odkrywanych wciąż uczuć, a może kwestia determinacji, żeby po raz kolejny tego wieczoru nie zjebać – pewnie też dodatkowo odrobiny alkoholu – i jego mocniejsze przytulenie odebrała jako podkreślenie pewności swoich słów.
I miał rację. Nie dałaby mu zatęsknić. Chyba że sam kazałby jej spadać – ale wtedy już by nie czuł potrzeby tęsknienia.
— Mmm, jesteś taki pewny… - rzuciła dla podroczenia się, jakby faktycznie rozważała, czy da mu zatęsknić czy jednak nie da. W zasadzie, odrobinka tęsknoty jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła, ale…
Ale może nie na sam początek związku.
Jakby w tym momencie chciała mu uciec, odsunęła się, ale złapała go za rękę i pociągnęła lekko.
— Chodź, musisz mi jeszcze po drodze nazbierać kwiatków – mruknęła zaczepnie, puszczając mu oczko.
Momentalnie upór z oczu Kai zniknął, a jej zacięty wyraz twarzy zmienił się w delikatny, pełen rozczulenia uśmiech. Obrazu dopełniły zmieniające się powoli włosy, gdy brąz coraz bardziej ustępował słodkiemu różowi. Może nawet nie zamierzał, ale kupił ją kompletnie. Obezwładnił totalnie. I przy tym zaskoczył.
Dlatego zamiast mu odpowiedzieć, po prostu objęła go i przylgnęła do jego ciała mocniej.
— Ja też – szepnęła, przymykając oczy. – Ja też…
Zaśmiała się na jego kolejne słowa i zerknęła na niego zadziornie.
— Nie wiem, może fakt, że przed chwilą włożyłeś mi niewidzialną obrączkę na palec? Trochę pojebałeś z kolejnością, ale fakt, brakuje jeszcze tylko zaręczyn.
W zasadzie oboje byli tak ogarnięci, że ta pomylona kolejność nawet nie wydawała jej się taka dziwna. A w zasadzie, co to za różnica, co było najpierw… Ważne, że było, o! Po co jej coś więcej…
I o ile wcześniej zwróciła uwagę na zmianę nastroju Ethana, tak teraz udało mu się ją skutecznie zatuszować. Może to kwestia nowych, odkrywanych wciąż uczuć, a może kwestia determinacji, żeby po raz kolejny tego wieczoru nie zjebać – pewnie też dodatkowo odrobiny alkoholu – i jego mocniejsze przytulenie odebrała jako podkreślenie pewności swoich słów.
I miał rację. Nie dałaby mu zatęsknić. Chyba że sam kazałby jej spadać – ale wtedy już by nie czuł potrzeby tęsknienia.
— Mmm, jesteś taki pewny… - rzuciła dla podroczenia się, jakby faktycznie rozważała, czy da mu zatęsknić czy jednak nie da. W zasadzie, odrobinka tęsknoty jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła, ale…
Ale może nie na sam początek związku.
Jakby w tym momencie chciała mu uciec, odsunęła się, ale złapała go za rękę i pociągnęła lekko.
— Chodź, musisz mi jeszcze po drodze nazbierać kwiatków – mruknęła zaczepnie, puszczając mu oczko.