24-12-2021, 01:20 AM
W zasadzie tego się właśnie spodziewała – że zaraz jej dogryzie, że też jest najszczęśliwszym facetem. A Kaia nawet już miała gotową odpowiedź! Powiedziałaby mu, że nigdy nie wie, w końcu się jeszcze nie przekonywał… ale, ku jej kolejnemu zdziwieniu, Ethan po prostu chłonął tą chwilę. I poczuła się z tym jakoś lepiej, bo nawet jeśli lubiła się z nim droczyć, to polubiła też te romantyczne chwile, które dopiero poznawała.
To niesamowite, że znali się tak długo, a wciąż nie znali wszystkich aspektów siebie. Kaia by w życiu nie pomyślała, że Ethan mógłby być obiektem jej westchnień, że kiedykolwiek spojrzy na niego… w ten sposób. Ciekawa była, jak wiele tajemnic jeszcze uda im się odkryć.
Chciała więc chłonąć tę słodką chwilę i zacieśniła swój uścisk, wtulając się w niego mocniej.
Nim nie zaśmiała się, słysząc jego pełen powątpiewania komentarz.
— Tego też nie byłabym taka pewna… - rzuciła, odsuwając się od niego i rzucając mu karcące spojrzenie. – Czy molestowanie zgłasza się od razu do aurorów? – spytała zaczepnie. – Trochę będzie przykro odwiedzać Cię do końca życia w Azkabanie. Dopiero zaczęliśmy ze sobą chodzić – rzuciła z odrobiną sarkazmu, dźgając go przy tym w pierś.
I dopiero po chwili się zorientowała, że zarzucenie mu molestowania mogło być akurat dość niefortunne, zważywszy na to, jak przed chwilą zareagowała na dotknięcie jej uda…
Nie, nie, nie. Miała nadzieję, że tego nie skojarzy i nie będzie o tym pamiętał. Że mu się to teraz nie przypomni. Przysunęła się i jakby wbrew myślom, które wcale nie musiały pojawić się w jego głowie, położyła jego rękę na swojej talii. Chciała jego bliskości. Po prostu… po prostu była Kaią i nie mogła się powstrzymać przed dogryzaniem. Ale nic więcej!
Zaśmiała się na kolejne stwierdzenie. Tak. Miał rację. Była zbyt upierdliwa, żeby dać mu zatęsknić. Chyba nigdy nie zostawiła go na dłużej niż było to konieczne, a i tak było to za krótko, żeby zacząć za nią tęsknić. Szczególnie, gdy jeszcze nie odgonił się od wspomnień wspólnie spędzonego czasu. W końcu oboje byli równie szaleni. Nawet jeśli nie zgadzali się w tej kwestii.
Zmrużyła oczy, zastanawiając się nad tym.
— Generalnie to wolę jakieś dobre jedzenie, nie wiem, jakiegoś hamburgera, frytki, coś w tym rodzaju – rzuciła, może mało romantycznie, ale taka była prawda! – Ale jeśli chodzi już o kwiatki, to w sumie mogą być nawet i koniczyny znad jeziora – wzruszyła ramionami. – O ile są nazbierane szczerze – dorzuciła, bo doskonale znała jego złośliwość i już wiedziała, że kiedyś zapewne to wykorzysta. Przyniesie jej jakieś badyle i powie, że nazbierał od serca.
Chociaż to nawet byłoby praktyczne, dorzuciliby do kominka w pokoju wspólnym i byłoby cieplej.
Szkoda tylko, że w lato nie musi być cieplej.
To niesamowite, że znali się tak długo, a wciąż nie znali wszystkich aspektów siebie. Kaia by w życiu nie pomyślała, że Ethan mógłby być obiektem jej westchnień, że kiedykolwiek spojrzy na niego… w ten sposób. Ciekawa była, jak wiele tajemnic jeszcze uda im się odkryć.
Chciała więc chłonąć tę słodką chwilę i zacieśniła swój uścisk, wtulając się w niego mocniej.
Nim nie zaśmiała się, słysząc jego pełen powątpiewania komentarz.
— Tego też nie byłabym taka pewna… - rzuciła, odsuwając się od niego i rzucając mu karcące spojrzenie. – Czy molestowanie zgłasza się od razu do aurorów? – spytała zaczepnie. – Trochę będzie przykro odwiedzać Cię do końca życia w Azkabanie. Dopiero zaczęliśmy ze sobą chodzić – rzuciła z odrobiną sarkazmu, dźgając go przy tym w pierś.
I dopiero po chwili się zorientowała, że zarzucenie mu molestowania mogło być akurat dość niefortunne, zważywszy na to, jak przed chwilą zareagowała na dotknięcie jej uda…
Nie, nie, nie. Miała nadzieję, że tego nie skojarzy i nie będzie o tym pamiętał. Że mu się to teraz nie przypomni. Przysunęła się i jakby wbrew myślom, które wcale nie musiały pojawić się w jego głowie, położyła jego rękę na swojej talii. Chciała jego bliskości. Po prostu… po prostu była Kaią i nie mogła się powstrzymać przed dogryzaniem. Ale nic więcej!
Zaśmiała się na kolejne stwierdzenie. Tak. Miał rację. Była zbyt upierdliwa, żeby dać mu zatęsknić. Chyba nigdy nie zostawiła go na dłużej niż było to konieczne, a i tak było to za krótko, żeby zacząć za nią tęsknić. Szczególnie, gdy jeszcze nie odgonił się od wspomnień wspólnie spędzonego czasu. W końcu oboje byli równie szaleni. Nawet jeśli nie zgadzali się w tej kwestii.
Zmrużyła oczy, zastanawiając się nad tym.
— Generalnie to wolę jakieś dobre jedzenie, nie wiem, jakiegoś hamburgera, frytki, coś w tym rodzaju – rzuciła, może mało romantycznie, ale taka była prawda! – Ale jeśli chodzi już o kwiatki, to w sumie mogą być nawet i koniczyny znad jeziora – wzruszyła ramionami. – O ile są nazbierane szczerze – dorzuciła, bo doskonale znała jego złośliwość i już wiedziała, że kiedyś zapewne to wykorzysta. Przyniesie jej jakieś badyle i powie, że nazbierał od serca.
Chociaż to nawet byłoby praktyczne, dorzuciliby do kominka w pokoju wspólnym i byłoby cieplej.
Szkoda tylko, że w lato nie musi być cieplej.