24-12-2021, 10:18 PM
Wywróciła oczami i pokiwała na boki głową, jakby to nie była jakaś wielka sprawa tylko Ethan sobie wyolbrzymia. Zazwyczaj sobie wyolbrzymiał, to nie było nic nadzwyczajnego!
Prychnęła cierpkim śmiechem, oczywiście cały czas w formie droczenia się.
— Jeszcze czego! To Ty mi będziesz winien alimenty na nasze dzieci, o! – dźgnęła go palcem.
Co prawda jeszcze im dzieci nie planowała, aż tak daleko jej wyobrażenie na temat związku nie sięgało, ale zazwyczaj kobiety wygrywały w sądach argumentem posiadania i trzymania dzieci, więc skoro tak, też mogła się tym posłużyć, a co!
Zaraz spojrzała na niego, jakby powiedział największą głupotę na świecie.
— Nie, w święta chcę randkę z Tobą – stwierdziła, trącając go zaczepnie z biodrem. – No i może ze Świętym Mikołajem. Przymkniesz oko na ten trójkąt – machnęła lekceważąco ręką. – Z hamburgerem bym randkowała gdybym była sama. Ale już nie jestem – mruknęła i puściła mu oczko. Po raz kolejny dzisiaj. – Ale jak pytasz, czy możesz mnie zapraszać na randki do jakiejś burgerowni, to tak, możesz.
Nie miała nic przeciwko solidnemu posiłkowi, nawet jeśli tenże posiłek był masakryczną bombą kaloryczną! Kto by liczył kalorie? Kaia była na tyle wysportowana i miała na tyle dobrą przemianę materii, że mogła sobie pozwolić na takie kaprysy.
Wywróciła oczami.
— Tak, ale koniczyna też kwitnie i wtedy ma takie malutkie, białe kwiatuszki. No weź, przecież czasami chodzisz po błoniach, na pewno widziałeś. Nie większe od stokrotek.
Taki bukiecik byłby całkiem uroczy w zasadzie.
Ale na jego pytanie zastanowiła się solidnie.
— Czerwony? Nie wiem, jaki kolor by do mnie pasował?
W sumie teraz to nawet była ciekawa, co Ethan sądzi. Co by do niej pasowało.
Prychnęła cierpkim śmiechem, oczywiście cały czas w formie droczenia się.
— Jeszcze czego! To Ty mi będziesz winien alimenty na nasze dzieci, o! – dźgnęła go palcem.
Co prawda jeszcze im dzieci nie planowała, aż tak daleko jej wyobrażenie na temat związku nie sięgało, ale zazwyczaj kobiety wygrywały w sądach argumentem posiadania i trzymania dzieci, więc skoro tak, też mogła się tym posłużyć, a co!
Zaraz spojrzała na niego, jakby powiedział największą głupotę na świecie.
— Nie, w święta chcę randkę z Tobą – stwierdziła, trącając go zaczepnie z biodrem. – No i może ze Świętym Mikołajem. Przymkniesz oko na ten trójkąt – machnęła lekceważąco ręką. – Z hamburgerem bym randkowała gdybym była sama. Ale już nie jestem – mruknęła i puściła mu oczko. Po raz kolejny dzisiaj. – Ale jak pytasz, czy możesz mnie zapraszać na randki do jakiejś burgerowni, to tak, możesz.
Nie miała nic przeciwko solidnemu posiłkowi, nawet jeśli tenże posiłek był masakryczną bombą kaloryczną! Kto by liczył kalorie? Kaia była na tyle wysportowana i miała na tyle dobrą przemianę materii, że mogła sobie pozwolić na takie kaprysy.
Wywróciła oczami.
— Tak, ale koniczyna też kwitnie i wtedy ma takie malutkie, białe kwiatuszki. No weź, przecież czasami chodzisz po błoniach, na pewno widziałeś. Nie większe od stokrotek.
Taki bukiecik byłby całkiem uroczy w zasadzie.
Ale na jego pytanie zastanowiła się solidnie.
— Czerwony? Nie wiem, jaki kolor by do mnie pasował?
W sumie teraz to nawet była ciekawa, co Ethan sądzi. Co by do niej pasowało.