25-12-2021, 12:01 AM
No dobra, spodziewała się czegoś innego. Na przykład wielkiego zdziwienia albo komentarza w stylu „my nie mamy dzieci”. W końcu jej tekst był tak durny i absurdalny, że aż dziw brało, że Ethan chciał to ciągnąć dalej!
Ale z drugiej strony to właśnie był Ethan. On pociągnąłby prędzej najbardziej absurdalną myśl niż rozważania natury naukowej…
— Sąd chętniej przyznaje opiekę nad dziećmi matkom – stwierdziła z ogromnym przekonaniem w głosie, chociaż sama była żywym przykładem, że niekoniecznie i nie zawsze tak było. To z jednej strony. Ale z drugiej, jej matka brać jej ze sobą do swojego nowego, wspaniałego życia nie chciała, więc i tutaj dylemat się rozwiązał sam.
Pokiwała głową z powagą, słuchając jego poważnych problemów i dylematów, w tym momencie takiego, że będzie jej musiał kupić jakiś zajebisty prezent na Święta… Zupełnie jakby do tej pory co roku tego nie robili…
Ale utrzymując pokerową, pełną powagi twarz, pokiwała lekko głową, jakby ze zrozumieniem.
— Ach, no tak… - westchnęła ciężko, jakby faktycznie rozumiała ciężar jego problemu, po czym tonem śmiertelnej powagi powiedziała: - Rozwiązanie jest jedno, musisz ze mną zerwać przed świętami.
Zapewne brzmiało to tak, jakby jej nie zależało, ale wręcz przeciwnie! Poczuła lekkie ukłucie na samą tę myśl i silny protest w myślach. Chciała z nim być. Miała nadzieję, że uda im się utrzymać ten związek jak najdłużej! Bądź co bądź, już się przyjaźnili i sobie ufali.
Zaraz jednak spojrzała na niego z miną I see what you did there, kiedy wspomniał o jej humorze. Zdecydowanie miał za łatwo w życiu!
Dobrze, że chociaż jej w myślach nie czytał. Nadal pozostawał element opcjonalnego zaskoczenia.
— Okej, dobra, bo się w życiu nie dogadamy.
Zastanowiła się dłużej, jakie kwiatki by w sumie lubiła. Róże są spoko, ale róże lubią wszystkie laski, są takie strasznie oklepane. Ale… kiedyś widziała takie ładne w ogrodzie… problem w tym, że widziała je jedynie latem, ale były naprawdę śliczne. Ich zapach był intensywny i utrzymywał się tak długo…
— Peonie są ładne. Myślę, że lubiłabym peonie. Te takie jasne, białe, albo bladoróżowe.
To intensywniej różowe nie podobały jej się aż tak, ale takie subtelne… Tak, to mogłoby być to. Chyba. W sumie nie wiedziała, ale byłaby zadowolona z takich kwiatków.
Ale z drugiej strony to właśnie był Ethan. On pociągnąłby prędzej najbardziej absurdalną myśl niż rozważania natury naukowej…
— Sąd chętniej przyznaje opiekę nad dziećmi matkom – stwierdziła z ogromnym przekonaniem w głosie, chociaż sama była żywym przykładem, że niekoniecznie i nie zawsze tak było. To z jednej strony. Ale z drugiej, jej matka brać jej ze sobą do swojego nowego, wspaniałego życia nie chciała, więc i tutaj dylemat się rozwiązał sam.
Pokiwała głową z powagą, słuchając jego poważnych problemów i dylematów, w tym momencie takiego, że będzie jej musiał kupić jakiś zajebisty prezent na Święta… Zupełnie jakby do tej pory co roku tego nie robili…
Ale utrzymując pokerową, pełną powagi twarz, pokiwała lekko głową, jakby ze zrozumieniem.
— Ach, no tak… - westchnęła ciężko, jakby faktycznie rozumiała ciężar jego problemu, po czym tonem śmiertelnej powagi powiedziała: - Rozwiązanie jest jedno, musisz ze mną zerwać przed świętami.
Zapewne brzmiało to tak, jakby jej nie zależało, ale wręcz przeciwnie! Poczuła lekkie ukłucie na samą tę myśl i silny protest w myślach. Chciała z nim być. Miała nadzieję, że uda im się utrzymać ten związek jak najdłużej! Bądź co bądź, już się przyjaźnili i sobie ufali.
Zaraz jednak spojrzała na niego z miną I see what you did there, kiedy wspomniał o jej humorze. Zdecydowanie miał za łatwo w życiu!
Dobrze, że chociaż jej w myślach nie czytał. Nadal pozostawał element opcjonalnego zaskoczenia.
— Okej, dobra, bo się w życiu nie dogadamy.
Zastanowiła się dłużej, jakie kwiatki by w sumie lubiła. Róże są spoko, ale róże lubią wszystkie laski, są takie strasznie oklepane. Ale… kiedyś widziała takie ładne w ogrodzie… problem w tym, że widziała je jedynie latem, ale były naprawdę śliczne. Ich zapach był intensywny i utrzymywał się tak długo…
— Peonie są ładne. Myślę, że lubiłabym peonie. Te takie jasne, białe, albo bladoróżowe.
To intensywniej różowe nie podobały jej się aż tak, ale takie subtelne… Tak, to mogłoby być to. Chyba. W sumie nie wiedziała, ale byłaby zadowolona z takich kwiatków.