26-12-2021, 11:00 PM
Na jej wargach pojawił się dość tajemniczy uśmieszek, kiedy jednak odważył się zaryzykować stwierdzeniem, że jest najlepszym partnerem jakiego miała kiedykolwiek… Tenże uśmieszek i dyskretne spojrzenie mógł zinterpretować na tysiące sposobów – zarówno jako to, że faktycznie potwierdza… jak i że kompletnie zaprzecza.
— Trochę wcześnie, żeby tak mówić… Ale próbuj dalej – dorzuciła i odwróciła teatralnie wzrok w stronę rozgwieżdżonego nieba, jedynie sekretnie, ukradkiem zerkając na reakcję Ethana.
Prawda była w zasadzie taka, jaką Kaia przedstawiła. Była już z kilkoma chłopakami. Nie były to całe tabuny adoratorów, ale kilku chłopaków, których lubiła i z którymi się dobrze dogadywała, do czasu aż przestała. Cavington też nie był wcale dla niej najgorszym partnerem, był… całkiem w porządku. Szanował jej granice i w ogóle, nie nudziła się z nim… gdyby nie fakt, że pod sam koniec ją ostro wkurzył i do tej pory była na niego zła za to, co się odwaliło pod koniec lipca, tuż przed jej urodzinami. No może jej już powoli przechodziło, ale i tak po jakimś czasie zrobiło się już za późno, żeby się pogodzić, a teraz… teraz Kaia miała Ethana. Kogoś, kogo najmniej się spodziewała na tym miejscu… I zdawało jej się, że faktycznie Ethan miał szansę na zdobycie miano najlepszego partnera. Bądź co bądź, znali się już bardzo dobrze. Kłócili się już również i zawsze umieli znaleźć sposób, żeby do siebie wrócić. To się raczej nie powinno już zmienić.
Chciała wierzyć, że ich związek naprawdę będzie trwały, z długą, świetlaną przyszłością.
Zaraz uśmiechnęła się, słysząc jego komplement. Ale… nie byłaby sobą, gdyby się z nim troszkę nie podrażniła. Bądź co bądź właśnie przyznawał, że jest niesamowita!
— Słucham? Chyba nie dosłyszałam, możesz powtórzyć? – spytała kąśliwie, z perfidnym uśmieszkiem na wargach.
Na kolejne słowa, w zasadzie nie zdając sobie sprawy z tego, że temat może być dla Ethana bolesny, machnęła ręką.
— Daj spokój. Przecież nie puszczą Cię na ulicę w samych majtasach, nie? – spytała, zwracając ku niemu po raz kolejny wzrok. – A jak puszczą to daj znać, przyjadę pierwsza – rzuciła, puszczając mu oczko i szturchając biodrem, co w zasadzie mógł zrozumieć dwojako… i Kaia w zasadzie miała na myśli oba te konteksty.
— Trochę wcześnie, żeby tak mówić… Ale próbuj dalej – dorzuciła i odwróciła teatralnie wzrok w stronę rozgwieżdżonego nieba, jedynie sekretnie, ukradkiem zerkając na reakcję Ethana.
Prawda była w zasadzie taka, jaką Kaia przedstawiła. Była już z kilkoma chłopakami. Nie były to całe tabuny adoratorów, ale kilku chłopaków, których lubiła i z którymi się dobrze dogadywała, do czasu aż przestała. Cavington też nie był wcale dla niej najgorszym partnerem, był… całkiem w porządku. Szanował jej granice i w ogóle, nie nudziła się z nim… gdyby nie fakt, że pod sam koniec ją ostro wkurzył i do tej pory była na niego zła za to, co się odwaliło pod koniec lipca, tuż przed jej urodzinami. No może jej już powoli przechodziło, ale i tak po jakimś czasie zrobiło się już za późno, żeby się pogodzić, a teraz… teraz Kaia miała Ethana. Kogoś, kogo najmniej się spodziewała na tym miejscu… I zdawało jej się, że faktycznie Ethan miał szansę na zdobycie miano najlepszego partnera. Bądź co bądź, znali się już bardzo dobrze. Kłócili się już również i zawsze umieli znaleźć sposób, żeby do siebie wrócić. To się raczej nie powinno już zmienić.
Chciała wierzyć, że ich związek naprawdę będzie trwały, z długą, świetlaną przyszłością.
Zaraz uśmiechnęła się, słysząc jego komplement. Ale… nie byłaby sobą, gdyby się z nim troszkę nie podrażniła. Bądź co bądź właśnie przyznawał, że jest niesamowita!
— Słucham? Chyba nie dosłyszałam, możesz powtórzyć? – spytała kąśliwie, z perfidnym uśmieszkiem na wargach.
Na kolejne słowa, w zasadzie nie zdając sobie sprawy z tego, że temat może być dla Ethana bolesny, machnęła ręką.
— Daj spokój. Przecież nie puszczą Cię na ulicę w samych majtasach, nie? – spytała, zwracając ku niemu po raz kolejny wzrok. – A jak puszczą to daj znać, przyjadę pierwsza – rzuciła, puszczając mu oczko i szturchając biodrem, co w zasadzie mógł zrozumieć dwojako… i Kaia w zasadzie miała na myśli oba te konteksty.