31-12-2021, 01:26 AM
Odskoczyła na prygnięcie ze śmiechem, ale zaraz znów wróciła do niego. Jednak bez niego u boku było strasznie zimno!
— Jestem Twoją dziewczyną, więc gdyby mi ktoś oficjalnie i w towarzystwie zadał takie pytania, powiedziałabym, że jesteś jak najbardziej pełnosprawnym hipogryfem, gryfem, albo nawet i cholernym smokiem. Ale nikogo nie ma, więc mogę ponazywać Cię gnomem – dodała złośliwie i dla zaakcentowania swojej wielkiej złośliwości, ucałowała słodko jego policzek.
Pytał, jak ona sama by się oceniła? I myślał, że zacznie się chwalić?
— Hmmm… Powiem Ci, że tak dwa na dziesięć, nie polecam, słaby wybór, przemyśl to, stary – poklepała go po ramieniu, jak to zwykli robić faceci, z tego co widziała. – Masz jakiś taki chujowy gust, zastanów się, w co się pakujesz.
Chciała mu oczywiście dogryźć jeszcze bardziej. A skoro, w jej mniemaniu, już to zrobiła, za moment złapała jego podbródek w dłoń i zwróciła ku sobie.
— Ale dla mnie możesz być niuchaczem. Słodziutki, pełny energii, i umie kraść skarby. Na przykład niektóre serduszka – dorzuciła i puściła mu oczko, puszczając także i jego podbródek. Niech wykorzysta tą informację jak tylko będzie chciał. I interpretuje ją na dowolny sposób. Jakoś… nie czuła skrępowania. Aż tak bardzo.
Otóż o intercyzie oczywiście wcale nie było mowy, ale…!
— Przyznaj się, że chcesz po prostu zabrać mi dzieci I połowę mojego majątku! – Którego jeszcze nie miałam i prawdopodobnie nie będzie miała. Ale co tam.
Jakie konsekwencje? Przez głowę Kai przeszły jedne, bardzo konkretne, ale one odpadały tu i teraz, w tym momencie. Jakie inne były konsekwencje pijaństwa?
— Nie wiem, durne pomysły? W sumie to już odhaczyliśmy. Tańczenie lambady do fałszującego na keyboardzie Cavingtona? – Tak, to już się nadawało na pijackie konsekwencje.
— Jestem Twoją dziewczyną, więc gdyby mi ktoś oficjalnie i w towarzystwie zadał takie pytania, powiedziałabym, że jesteś jak najbardziej pełnosprawnym hipogryfem, gryfem, albo nawet i cholernym smokiem. Ale nikogo nie ma, więc mogę ponazywać Cię gnomem – dodała złośliwie i dla zaakcentowania swojej wielkiej złośliwości, ucałowała słodko jego policzek.
Pytał, jak ona sama by się oceniła? I myślał, że zacznie się chwalić?
— Hmmm… Powiem Ci, że tak dwa na dziesięć, nie polecam, słaby wybór, przemyśl to, stary – poklepała go po ramieniu, jak to zwykli robić faceci, z tego co widziała. – Masz jakiś taki chujowy gust, zastanów się, w co się pakujesz.
Chciała mu oczywiście dogryźć jeszcze bardziej. A skoro, w jej mniemaniu, już to zrobiła, za moment złapała jego podbródek w dłoń i zwróciła ku sobie.
— Ale dla mnie możesz być niuchaczem. Słodziutki, pełny energii, i umie kraść skarby. Na przykład niektóre serduszka – dorzuciła i puściła mu oczko, puszczając także i jego podbródek. Niech wykorzysta tą informację jak tylko będzie chciał. I interpretuje ją na dowolny sposób. Jakoś… nie czuła skrępowania. Aż tak bardzo.
Otóż o intercyzie oczywiście wcale nie było mowy, ale…!
— Przyznaj się, że chcesz po prostu zabrać mi dzieci I połowę mojego majątku! – Którego jeszcze nie miałam i prawdopodobnie nie będzie miała. Ale co tam.
Jakie konsekwencje? Przez głowę Kai przeszły jedne, bardzo konkretne, ale one odpadały tu i teraz, w tym momencie. Jakie inne były konsekwencje pijaństwa?
— Nie wiem, durne pomysły? W sumie to już odhaczyliśmy. Tańczenie lambady do fałszującego na keyboardzie Cavingtona? – Tak, to już się nadawało na pijackie konsekwencje.