18-01-2022, 10:09 PM
Zastanowiła się przez moment. Wiedziała, że ją podpuszcza – znowu – a ona wcześniej sama mu się trochę podłożyła… Dlatego teraz zlustrowała go oceniająco, przy tym, oczywiście, nie darując sobie odrobiny uszczypliwości.
— Czy ja wiem… myślę, że byłby w stanie mnie podnieść – stwierdziła, choć w sumie nigdy się o tym przecież nie przekonała. – A to znaczy, że nie jest taki wcale najsłabszy! – pomachała mu palcem przed nosem, jakby w ostrzeżeniu, że lepiej, żeby nie bagatelizował Ethana, bo przecież nigdy nie wiadomo! – Nie wiem, czy jest agresywny, a to przecież gorzej, niż gdybym wiedziała! Bo gdybym wiedziała, do czego jest zdolny, wiedziałabym, jak Cię do tego przygotować! – dorzuciła dramatycznym tonem. I chyba wybrnęła z tego całkiem nieźle, ze szczyptą uszczypliwości, tak, była z siebie dumna!
Uniosła brew, kiedy Ethan tak mierzył spojrzeniem najpierw sklep, a potem Kaię.
— Sprawdzałeś, czy dam radę zjeść cały sklep? – spytała z rozbawieniem, bo nie mogła się powstrzymać.
Ale ostatecznie postanowiła nie próbować nadszarpnąć kieszeni Ethana. I tak był kochany, że zgodził się postawić dzisiejsze zakupy również i Kai. Nie, żeby jej nie wisiał tego za imprezę, ale nadal!
Dlatego sama objęła go w pasie i przysuwając się do niego bliżej, popatrzyła po witrynach sklepowych.
— Kociołkowe pieguski i toffie o barwie miodu – stwierdziła, zwracając znów głowę w stronę Ethana. Tak, tyle wystarczy. – A, no i największy lizak, jakiego znajdziesz – wypomniała mu z rozbawieniem, dźgając go lekko wolną ręką w pierś.
— Czy ja wiem… myślę, że byłby w stanie mnie podnieść – stwierdziła, choć w sumie nigdy się o tym przecież nie przekonała. – A to znaczy, że nie jest taki wcale najsłabszy! – pomachała mu palcem przed nosem, jakby w ostrzeżeniu, że lepiej, żeby nie bagatelizował Ethana, bo przecież nigdy nie wiadomo! – Nie wiem, czy jest agresywny, a to przecież gorzej, niż gdybym wiedziała! Bo gdybym wiedziała, do czego jest zdolny, wiedziałabym, jak Cię do tego przygotować! – dorzuciła dramatycznym tonem. I chyba wybrnęła z tego całkiem nieźle, ze szczyptą uszczypliwości, tak, była z siebie dumna!
Uniosła brew, kiedy Ethan tak mierzył spojrzeniem najpierw sklep, a potem Kaię.
— Sprawdzałeś, czy dam radę zjeść cały sklep? – spytała z rozbawieniem, bo nie mogła się powstrzymać.
Ale ostatecznie postanowiła nie próbować nadszarpnąć kieszeni Ethana. I tak był kochany, że zgodził się postawić dzisiejsze zakupy również i Kai. Nie, żeby jej nie wisiał tego za imprezę, ale nadal!
Dlatego sama objęła go w pasie i przysuwając się do niego bliżej, popatrzyła po witrynach sklepowych.
— Kociołkowe pieguski i toffie o barwie miodu – stwierdziła, zwracając znów głowę w stronę Ethana. Tak, tyle wystarczy. – A, no i największy lizak, jakiego znajdziesz – wypomniała mu z rozbawieniem, dźgając go lekko wolną ręką w pierś.