16-03-2022, 02:24 AM
W zasadzie nie rozumiała, dlaczego nadal ciągnął ten temat. Być może po to, aby mówić cokolwiek. Być może dlatego, że bał się ciszy. Ona poniekąd też. Ale czy było sens ciągnąć coś, co własnego sensu tak w zasadzie nie miało?
Czuła się zmęczona. Przytłoczona tym wszystkim. Nawet nie zauważyła, jak białe kosmyki jej włosów zmieniły w końcu swoją barwę – na bardzo pokrewną, bo szarą. Musiała teraz wyglądać jak młoda, siwa staruszka.
Ale w zasadzie, jakie to miało znaczenie.
Odwalanie za nią brudnej roboty brzmiało obiecująco. Tym bardziej, że Ethan normalnie by się na tyle obowiązków nie zgłaszał. Ewidentnie czuł się w jakiś sposób winny i chyba tak chciał jej to wynagrodzić… A może nie. Może tak naprawdę go nie znała i wmawiała sobie tylko, że jest inaczej.
Nie wiedziała już, co jest prawdą i w co należy wierzyć.
— W zasadzie lubię pracę przy drużynie – wypaliła krótko, wzruszając ramionami.
I pewnie przy okazji nieco gasząc Ethana.
Gdyby byli w innej sytuacji, w innych warunkach, zgodziłaby się bez wahania. Ale teraz… czy chciała się dzielić z nim obowiązkami?
Musiała to przemyśleć. Dłużej niż przez kilka minut ciszy.
Musiała wszystko przemyśleć.
Nabrała na łyżeczkę kawałek ciasta, nawet uniosła ją do ust, ale ostatecznie tam nie trafiła. Odłożyła ją z powrotem na talerz i zanim zdążyła głębiej nad tym pomyśleć, wypaliła:
— A jaką miałeś motywację?
To pytanie mogło brzmieć bardzo powierzchownie, ale tak nie było. Nie zdołała się powstrzymać, nie ugryzła się w porę w język, aby w tych słowach nie wybrzmiał cień pretensji jaka jest Twoja motywacja w tym związku?
Czuła się zmęczona. Przytłoczona tym wszystkim. Nawet nie zauważyła, jak białe kosmyki jej włosów zmieniły w końcu swoją barwę – na bardzo pokrewną, bo szarą. Musiała teraz wyglądać jak młoda, siwa staruszka.
Ale w zasadzie, jakie to miało znaczenie.
Odwalanie za nią brudnej roboty brzmiało obiecująco. Tym bardziej, że Ethan normalnie by się na tyle obowiązków nie zgłaszał. Ewidentnie czuł się w jakiś sposób winny i chyba tak chciał jej to wynagrodzić… A może nie. Może tak naprawdę go nie znała i wmawiała sobie tylko, że jest inaczej.
Nie wiedziała już, co jest prawdą i w co należy wierzyć.
— W zasadzie lubię pracę przy drużynie – wypaliła krótko, wzruszając ramionami.
I pewnie przy okazji nieco gasząc Ethana.
Gdyby byli w innej sytuacji, w innych warunkach, zgodziłaby się bez wahania. Ale teraz… czy chciała się dzielić z nim obowiązkami?
Musiała to przemyśleć. Dłużej niż przez kilka minut ciszy.
Musiała wszystko przemyśleć.
Nabrała na łyżeczkę kawałek ciasta, nawet uniosła ją do ust, ale ostatecznie tam nie trafiła. Odłożyła ją z powrotem na talerz i zanim zdążyła głębiej nad tym pomyśleć, wypaliła:
— A jaką miałeś motywację?
To pytanie mogło brzmieć bardzo powierzchownie, ale tak nie było. Nie zdołała się powstrzymać, nie ugryzła się w porę w język, aby w tych słowach nie wybrzmiał cień pretensji jaka jest Twoja motywacja w tym związku?