16-03-2022, 03:03 AM
Po wściekłej, kanarkowej żółci włosów Kai, wskazujących na niesamowitą radość – zbyt wielką, aby jedna osoba była w stanie pomieścić w sobie tyle emocji i pozytywnej energii – nie było już nawet śladu. Przejściowy szary kolor zaczął jeszcze bardziej ciemnieć, aż w końcu stopił się w nieprzejednaną czerń. Nie przeciętą już nawet żadnym kolorem. Ani błękitem. Ani bielą. Ani niczym, co mogłoby być chociaż odrobinę dające nadzieję.
Mijały sekundy, w których Ethan myślał, dlaczego w zasadzie są razem. Jedynie krótkie, cholerne sekundy, a miała wrażenie, jakby na odpowiedź czekała całe lata. Dekady. Stulecia.
Odwróciła głowę, ale nie odezwała się. Pozwoliła wymyślić mu wystarczająco przekonującą bajkę. O ile będzie w stanie.
I miała ochotę parsknąć śmiechem, ale w porę się powstrzymała. Zamiast tego, kąciki jej warg tylko lekko drgnęły, aczkolwiek był to raczej rozpaczliwy grymas, bo nawet nie dorastał do ironii, sarkazmu, czy wyśmiania.
— Bo jestem zajebista?
Do tego w zasadzie sprowadzały się jego komplementy. Ich komplementy. Dotychczas oboje dostrzegali tylko to, że jest im razem dobrze. Że się świetnie bawią, świetnie dogadują. Może czasem przemykało coś innego, lecz było tego tak tragicznie mało, że…
Pokręciła głową, zaciskając wargi w wąską kreskę.
— Nie – wyszeptała jedynie, odstawiając ten cholerny talerzyk z ciastem na bok. Leżąc na udach tylko jej przeszkadzał. – Nie jesteś ze mną z tego samego powodu, co ja z Tobą.
Teraz była tego bardziej niż pewna.
Pytanie tylko, dlaczego on był z nią.
Najwidoczniej sam tego nie wiedział.
Miło.
Mijały sekundy, w których Ethan myślał, dlaczego w zasadzie są razem. Jedynie krótkie, cholerne sekundy, a miała wrażenie, jakby na odpowiedź czekała całe lata. Dekady. Stulecia.
Odwróciła głowę, ale nie odezwała się. Pozwoliła wymyślić mu wystarczająco przekonującą bajkę. O ile będzie w stanie.
I miała ochotę parsknąć śmiechem, ale w porę się powstrzymała. Zamiast tego, kąciki jej warg tylko lekko drgnęły, aczkolwiek był to raczej rozpaczliwy grymas, bo nawet nie dorastał do ironii, sarkazmu, czy wyśmiania.
— Bo jestem zajebista?
Do tego w zasadzie sprowadzały się jego komplementy. Ich komplementy. Dotychczas oboje dostrzegali tylko to, że jest im razem dobrze. Że się świetnie bawią, świetnie dogadują. Może czasem przemykało coś innego, lecz było tego tak tragicznie mało, że…
Pokręciła głową, zaciskając wargi w wąską kreskę.
— Nie – wyszeptała jedynie, odstawiając ten cholerny talerzyk z ciastem na bok. Leżąc na udach tylko jej przeszkadzał. – Nie jesteś ze mną z tego samego powodu, co ja z Tobą.
Teraz była tego bardziej niż pewna.
Pytanie tylko, dlaczego on był z nią.
Najwidoczniej sam tego nie wiedział.
Miło.