16-03-2022, 04:05 AM
Nie odtrąciła go. Widziała kątem oka, jak poderwał się za nią, ale jednak zmienił zdanie i pozostał na miejscu. A potem – jak powoli się zbliżał, prawie jak do spłoszonego zwierzęcia, mierząc każdy ruch i krok. Ale nie odeszła dalej. Nie odtrąciła ani jego dłoni, ani potem ramion, które objęły ją w tak cholernie delikatny sposób.
I przy okazji spowodowały kolejny spazm bezgłośnego płaczu.
Zakryła tylko twarz dłonią. Nie chciała się teraz rozklejać, ale to i tak było na nic. Ethan już na pewno wyczuwał drżenie jej ciała, i niespecjalnie mogła zrzucić to na zimno, skoro jeszcze przed chwilą, nawet najbardziej zła albo zdołowana, nie trzęsła się w ten sposób.
Nie wiedziała już kompletnie, na czym stoi. Przed chwilą miała w głowie taką plątaninę negatywnych, praktycznie obelżywych myśli wobec Ethana, a teraz… teraz słysząc, że jest dla niego najważniejsza…
To… to dlaczego w ogóle była cała ta sprawa?
Chciała się wtulić w niego i zapomnieć o wszystkim. Tak by było pięknie. Tak by było wspaniale.
Ale jawa wciąż zbyt boleśnie ściągała ją w dół, na ziemię. Nokautując i przypominając, od czego to właściwie się zaczęło.
Wzięła głębszy oddech, na moment podnosząc głowę i odsłaniając twarz z mokrymi od łez policzkami. I tak była wciąż odwrócona tyłem do Ethana. To nie miała znaczenia.
Ale przynajmniej był blisko…
— Nie mogę Cię zmusić, żebyś mnie kochał – szepnęła z rezygnacją. Chciałaby, ale nie mogła. Nie na tym to polegało. – Ale… ale ja też nie chcę być… czuć się… jak jakaś… nie wiem… - zabawka. To przychodziło jej do głowy w pierwszej kolejności. I po tym znów wszystko zaczęło się łamać. – Nic już nie wiem… - szepnęła, ponownie zakrywając twarz dłonią, próbując powstrzymać kolejną falę płaczu.
I przy okazji spowodowały kolejny spazm bezgłośnego płaczu.
Zakryła tylko twarz dłonią. Nie chciała się teraz rozklejać, ale to i tak było na nic. Ethan już na pewno wyczuwał drżenie jej ciała, i niespecjalnie mogła zrzucić to na zimno, skoro jeszcze przed chwilą, nawet najbardziej zła albo zdołowana, nie trzęsła się w ten sposób.
Nie wiedziała już kompletnie, na czym stoi. Przed chwilą miała w głowie taką plątaninę negatywnych, praktycznie obelżywych myśli wobec Ethana, a teraz… teraz słysząc, że jest dla niego najważniejsza…
To… to dlaczego w ogóle była cała ta sprawa?
Chciała się wtulić w niego i zapomnieć o wszystkim. Tak by było pięknie. Tak by było wspaniale.
Ale jawa wciąż zbyt boleśnie ściągała ją w dół, na ziemię. Nokautując i przypominając, od czego to właściwie się zaczęło.
Wzięła głębszy oddech, na moment podnosząc głowę i odsłaniając twarz z mokrymi od łez policzkami. I tak była wciąż odwrócona tyłem do Ethana. To nie miała znaczenia.
Ale przynajmniej był blisko…
— Nie mogę Cię zmusić, żebyś mnie kochał – szepnęła z rezygnacją. Chciałaby, ale nie mogła. Nie na tym to polegało. – Ale… ale ja też nie chcę być… czuć się… jak jakaś… nie wiem… - zabawka. To przychodziło jej do głowy w pierwszej kolejności. I po tym znów wszystko zaczęło się łamać. – Nic już nie wiem… - szepnęła, ponownie zakrywając twarz dłonią, próbując powstrzymać kolejną falę płaczu.