17-03-2022, 12:44 PM
Nawet lekko ją to rozbawiło, zważywszy na to, że to ona nie miała tutaj doświadczenia, w przeciwieństwie do niego. A może po prostu uprawiała overthinking? Każdy przecież kiedyś myślał, jak to będzie… A Kaia najwidoczniej myślała o tym za dużo, i dopisywała sobie za dużo wątpliwości.
— Po prostu… dla mnie to dużo znaczy, może tak – westchnęła cicho. Przy tym chyba zasugerowała, że dla Ethana to nie znaczy kompletnie nic, ale… tego nie wiedziała. Nie wiedziała, jak było w przypadku innych dziewczyn. A skoro był z nią i uważał ją za najważniejszą, to chyba dla niego też? – I to chyba jedyna rzecz, gdzie nie umiem być taka, jak normalnie. Nie myśleć za dużo i po prostu pójść w to. Nie wiem… może po przekroczeniu pewnej granicy będę potrafiła.
W gruncie rzeczy – nie wiedziała tego. Ale miała nadzieję, że faktycznie strach ją nareszcie opuści. A może, skoro nadal się bała, to nadal jednak nie była gotowa na ten krok? Może trzeba było poczekać trochę więcej… W końcu miesiąc to nadal dość krótko…
Chociaż wystarczająco długo, aby się przekonać, że naprawdę kochała Ethana.
To było strasznie pogmatwane.
Nie dzisiaj. Z jakiegoś powodu chyba tego potrzebowała od Ethana, bo poczuła się jakby… lepiej? Może się nawet trochę bała, gdy mu powie, to…
Kaia, jesteś straszną paranoiczką. Jak możesz nie ufać komuś, kogo nazywasz swoim najlepszym przyjacielem?
Czemu przestajesz ufać nawet najbliższym w ciężkich chwilach i oczekujesz, że każdy się od Ciebie odwróci? Albo wykorzysta i odwróci.
Wiedziała, dlaczego. I nienawidziła tego jeszcze bardziej.
Wpatrując się w jego oczy, pokiwała głową. Nie dzisiaj. Dzisiaj już nie nadawało się na… zbyt wiele. Ale wciąż mogli spędzić ten wieczór, czy nawet i noc, razem. Tak zwyczajnie. Tak po prostu. Poprzytulać się. Może faktycznie pójść spać pod kocem…
Teraz ta zasugerowana myśl wydawała jej się dość realna.
Jej wargi drgnęły w lekkim uśmiechu. Może faktycznie powinna mu uwierzyć… Dlaczego w ogóle przestała? Miewała te głupie wahania, podczas których podważyć mogłaby lojalność nawet samej siebie, ale…
Czy to było teraz ważne?
Uniosła dłoń do jego policzka, by delikatnie go po nim pogładzić.
— Pocałujesz mnie?
Zapytała go dzisiaj o to już drugi raz. Tuż przed tym, jak wszystko koncertowo się zaczęło jebać… Więc może ten drugi raz będzie w stanie odczarować tę noc. Może będą w stanie przynajmniej udawać, że teraz jest już dobrze. I zawsze było.
A poza tym naprawdę chciała, aby ją pocałował.
— Po prostu… dla mnie to dużo znaczy, może tak – westchnęła cicho. Przy tym chyba zasugerowała, że dla Ethana to nie znaczy kompletnie nic, ale… tego nie wiedziała. Nie wiedziała, jak było w przypadku innych dziewczyn. A skoro był z nią i uważał ją za najważniejszą, to chyba dla niego też? – I to chyba jedyna rzecz, gdzie nie umiem być taka, jak normalnie. Nie myśleć za dużo i po prostu pójść w to. Nie wiem… może po przekroczeniu pewnej granicy będę potrafiła.
W gruncie rzeczy – nie wiedziała tego. Ale miała nadzieję, że faktycznie strach ją nareszcie opuści. A może, skoro nadal się bała, to nadal jednak nie była gotowa na ten krok? Może trzeba było poczekać trochę więcej… W końcu miesiąc to nadal dość krótko…
Chociaż wystarczająco długo, aby się przekonać, że naprawdę kochała Ethana.
To było strasznie pogmatwane.
Nie dzisiaj. Z jakiegoś powodu chyba tego potrzebowała od Ethana, bo poczuła się jakby… lepiej? Może się nawet trochę bała, gdy mu powie, to…
Kaia, jesteś straszną paranoiczką. Jak możesz nie ufać komuś, kogo nazywasz swoim najlepszym przyjacielem?
Czemu przestajesz ufać nawet najbliższym w ciężkich chwilach i oczekujesz, że każdy się od Ciebie odwróci? Albo wykorzysta i odwróci.
Wiedziała, dlaczego. I nienawidziła tego jeszcze bardziej.
Wpatrując się w jego oczy, pokiwała głową. Nie dzisiaj. Dzisiaj już nie nadawało się na… zbyt wiele. Ale wciąż mogli spędzić ten wieczór, czy nawet i noc, razem. Tak zwyczajnie. Tak po prostu. Poprzytulać się. Może faktycznie pójść spać pod kocem…
Teraz ta zasugerowana myśl wydawała jej się dość realna.
Jej wargi drgnęły w lekkim uśmiechu. Może faktycznie powinna mu uwierzyć… Dlaczego w ogóle przestała? Miewała te głupie wahania, podczas których podważyć mogłaby lojalność nawet samej siebie, ale…
Czy to było teraz ważne?
Uniosła dłoń do jego policzka, by delikatnie go po nim pogładzić.
— Pocałujesz mnie?
Zapytała go dzisiaj o to już drugi raz. Tuż przed tym, jak wszystko koncertowo się zaczęło jebać… Więc może ten drugi raz będzie w stanie odczarować tę noc. Może będą w stanie przynajmniej udawać, że teraz jest już dobrze. I zawsze było.
A poza tym naprawdę chciała, aby ją pocałował.