18-03-2022, 12:08 AM
Czy mogli faktycznie osiągnąć wszystko, aby było idealnie? Chciałaby wpierw wiedzieć, co to znaczyło idealnie. Bo w końcu… naprawdę nie oczekiwała niczego specjalnego. Niepotrzebne jej były płatki róż i świeczki, romantyczna sceneria. Wszystko, czego potrzebowała, to poczucie miłości i bezpieczeństwa. I dyskrecji. I wyrozumiałość. I… tyle w zasadzie. Czy to było aż tak wiele? Wydawało jej się, że nie. Niektóre dziewczyny pewnie miały znacznie większe wymagania.
— Nie musi być idealnie – stwierdziła w końcu, bo przecież w praktyce było to niemożliwe. A im więcej na siebie presji nałożą… tym tylko będzie gorzej. – Ale ważne, żeby było szczerze.
I z uśmiechem uniosła dłoń, aby pogładzić go delikatnie po policzku. I mówiąc szczerze, miała na myśli… cóż, szczere intencje, ale też szczere uczucia. Pod każdym tego słowa znaczeniem.
Dostrzegła jego uśmiech – i odwzajemniła go z niemałym rozczuleniem. A potem, gdy złączył ich wargi… skłamałaby, jeśli powiedziałaby, że jej nie zaskoczył – ale było to zaskoczenie bardzo pozytywne.
Pierwotnie jej wargi jedynie lekko drgnęły, gdy napawała się delikatnością pocałunku, jaki jej złożył. Był taki inny niż wszystkie, taki… tak pełen uczuć. Pełen subtelnych, nienachlanych uczuć, pełen wyrazu, niemej obietnicy, że teraz wszystko już będzie dobrze. I że niezależnie, co się stanie – nie zamierza z niej rezygnować.
Może sobie dopowiadała całą tę narrację – w końcu był to jedynie pocałunek – jednakże naprawdę chciała w to wierzyć.
Przysunęła się bliżej, aby oddać mu tę pieszczotę, delikatnie, odrobinę ją pogłębiając. Ponownie pogładziła Ethana po policzku z czułością, aby za chwilę delikatnie przejechać nią wzdłuż linii jego żuchwy, po szyi, drażniąc opuszkami palców jego skórę, aby zatrzymać się na linii obojczyka.
— Nie musi być idealnie – stwierdziła w końcu, bo przecież w praktyce było to niemożliwe. A im więcej na siebie presji nałożą… tym tylko będzie gorzej. – Ale ważne, żeby było szczerze.
I z uśmiechem uniosła dłoń, aby pogładzić go delikatnie po policzku. I mówiąc szczerze, miała na myśli… cóż, szczere intencje, ale też szczere uczucia. Pod każdym tego słowa znaczeniem.
Dostrzegła jego uśmiech – i odwzajemniła go z niemałym rozczuleniem. A potem, gdy złączył ich wargi… skłamałaby, jeśli powiedziałaby, że jej nie zaskoczył – ale było to zaskoczenie bardzo pozytywne.
Pierwotnie jej wargi jedynie lekko drgnęły, gdy napawała się delikatnością pocałunku, jaki jej złożył. Był taki inny niż wszystkie, taki… tak pełen uczuć. Pełen subtelnych, nienachlanych uczuć, pełen wyrazu, niemej obietnicy, że teraz wszystko już będzie dobrze. I że niezależnie, co się stanie – nie zamierza z niej rezygnować.
Może sobie dopowiadała całą tę narrację – w końcu był to jedynie pocałunek – jednakże naprawdę chciała w to wierzyć.
Przysunęła się bliżej, aby oddać mu tę pieszczotę, delikatnie, odrobinę ją pogłębiając. Ponownie pogładziła Ethana po policzku z czułością, aby za chwilę delikatnie przejechać nią wzdłuż linii jego żuchwy, po szyi, drażniąc opuszkami palców jego skórę, aby zatrzymać się na linii obojczyka.