30-04-2022, 03:11 PM
Smętne klapnięcie ramion Dani mogło oznaczać tylko, że jest bardzo zawiedziona – chociaż nie do końca wiedziała, czy tym, że Harris jej nie rozumie, czy może czymś jeszcze innym… Podążyła wzrokiem za spojrzeniem przyjaciółki, ponownie w stronę klasy eliksirów, w duchu dziękując sobie, że nie wybrała tego przedmiotu na kolejne lata męczarni. Całe szczęście, jeszcze też by zaczęła gadać jak nawiedzony Szwed… nie, żeby miała coś konkretnie do Szwedów, nowy język by jej się przydał, ale nie chciałaby przy okazji zatracić umiejętności mówienia po angielsku!
Wychyliła się odrobinę bardziej, chcąc przy okazji dostrzec, czy z sali czasem nie wyjdzie Ethan. Jeśli on też zacznie gadać w jakimś obcym języku, to nie zostanie jej nic innego niż wrąbanie się miotłą z całej siły w drzewo. Chociaż nie, to już zaliczyła, nie zadziałało.
Dani jednak się nie poddała, a żywą gestykulacją zwróciła uwagę Kai. Gryfonka patrzyła na nią w skupieniu, próbując odgadnąć, o co chodziło w tych dziwnych kalamburach. Jeden ruch był nawet podobny do grzybka atomowego, to by w sumie tłumaczyło ewentualny smród – właśnie Dani go zaprezentowała – wychodzący z klasy za małą hordą uczniów. Czyli to był jakiś wypadek przy eliksirach… Ale jak wybuchający kociołek może sprawić, że człowiek się nagle uczy nowego języka?
Chyba zmieni zdanie i jednak się zapisze na te zajęcia…
— Znaczy… - zaczęła, ale dostrzegła, jak Dani zaczęła gorączkowo przetrzepywać własną torbę, aż wypadło z niej kilka przedmiotów. Altruistycznie Gryfonka podeszła, pozbierała je i wrzuciła z powrotem do… wszystkich innych rzeczy, kiedy Danica zaczęła namiętnie coś wyskrobywać na pergaminie.
Pergaminie, który za moment wylądował praktycznie przed jej twarzą.
— Aaa… - rzuciła z nagłym oświeceniem, że to jednak było mówienie wspak, a nie język obcy. To jednak te eliksiry nie były takie atrakcyjne… Zaśmiała się pod koniec wypisanej wypowiedzi przyjaciółki i pokręciła głową. – Ale pomyśl, że inni wydają pieniądze, żeby tak brzmieć! – Na pewno gdzieś u Zonka był jakiś gadżet załatwiający mówienie wspak. – To co ta Edwards wam zadała? Eliksir wielosokowy w jeden dzień? – Brzmiało jak specjalna złośliwość, skoro nawet Dani nie była w stanie wykonać tego wywaru!
Wychyliła się odrobinę bardziej, chcąc przy okazji dostrzec, czy z sali czasem nie wyjdzie Ethan. Jeśli on też zacznie gadać w jakimś obcym języku, to nie zostanie jej nic innego niż wrąbanie się miotłą z całej siły w drzewo. Chociaż nie, to już zaliczyła, nie zadziałało.
Dani jednak się nie poddała, a żywą gestykulacją zwróciła uwagę Kai. Gryfonka patrzyła na nią w skupieniu, próbując odgadnąć, o co chodziło w tych dziwnych kalamburach. Jeden ruch był nawet podobny do grzybka atomowego, to by w sumie tłumaczyło ewentualny smród – właśnie Dani go zaprezentowała – wychodzący z klasy za małą hordą uczniów. Czyli to był jakiś wypadek przy eliksirach… Ale jak wybuchający kociołek może sprawić, że człowiek się nagle uczy nowego języka?
Chyba zmieni zdanie i jednak się zapisze na te zajęcia…
— Znaczy… - zaczęła, ale dostrzegła, jak Dani zaczęła gorączkowo przetrzepywać własną torbę, aż wypadło z niej kilka przedmiotów. Altruistycznie Gryfonka podeszła, pozbierała je i wrzuciła z powrotem do… wszystkich innych rzeczy, kiedy Danica zaczęła namiętnie coś wyskrobywać na pergaminie.
Pergaminie, który za moment wylądował praktycznie przed jej twarzą.
— Aaa… - rzuciła z nagłym oświeceniem, że to jednak było mówienie wspak, a nie język obcy. To jednak te eliksiry nie były takie atrakcyjne… Zaśmiała się pod koniec wypisanej wypowiedzi przyjaciółki i pokręciła głową. – Ale pomyśl, że inni wydają pieniądze, żeby tak brzmieć! – Na pewno gdzieś u Zonka był jakiś gadżet załatwiający mówienie wspak. – To co ta Edwards wam zadała? Eliksir wielosokowy w jeden dzień? – Brzmiało jak specjalna złośliwość, skoro nawet Dani nie była w stanie wykonać tego wywaru!