Po najnowszych wieściach musiałam podzielić się z nimi z Ethanem. Musiałam powiedzieć mu, że zostałam kapitanem drużyny Gryfonów! A najlepiej było to uczcić małą randką...
Po wspaniałych wieściach trzeba było je uczcić - randką z Ethanem. Byłam w tak dobrym nastroju, że nic nie byłoby go zepsuć, naprawdę, wierzyłam, że nic... Ale się przeliczyłam. Kiedy pierwszy raz powiedziałam Ethanowi, że go kocham, nie odpowiedział mi tym samym. Złamane serce bolało chyba za bardzo, żebyśmy byli w stanie naprawić dobrze tą randkę. W dziwnym nastroju przesiedzieliśmy tam jeszcze chwilę, nim się zebraliśmy do pokoju wspólnego.
Może zmiana miejsca pomaga w podbudowaniu klimatu, bo jakoś tak nagle zrobiło się lepiej... Zgodziłam się spędzić noc z Ethanem. W dormitorium Ethana. Obok Ethana! Do niczego nie doszło! Chociaż było bardzo miło... i pierwszy raz zasnęłam przy nim. Nigdy tego nie zapomnę.
Obudziliśmy się razem. Pierwszy raz. Klimat zepsutej randki już aż tak bardzo się za nami nie ciągnął. Był to miły poranek. Szczególnie miły, że nie musiałam iść na zajęcia... a Ethan nie poszedł, pod siłą perswazji. I ładnych ocząt. Wylegiwaliśmy się beztrosko w łóżku jakąś dłuższą chwilę, nim postanowiłam poświęcić się i przynieść nam śniadanie. Niech zna moją dobrą wolę!