22-08-2022, 11:05 PM
— No nie wiem, na przykład, mógłbyś sobie skręcić kostkę, złamać nos, albo spaść chociażby z miotły na jakimś kolejnym durnym wyścigu! – Tak, nie obchodziło jej teraz, że obraża pomysł Ethana, który poniekąd sama poparła i sama brała w nim udział. – Albo ktoś mógłby Cię napaść, albo mógłbyś wdać się w bójkę. Albo zwyczajnie byś się źle poczuł! To takie straszne, że chcę o tym wiedzieć?
I przy Tobie być? – tego już nie wypowiedziała. A może powinna. Może wtedy darowałby sobie głupie teksty. Chociaż, czemu się nadal łudziła? Ethan widocznie nie zamierzał odpuszczać swojej narracji i był święcie przekonany, że to on ma tutaj rację!
Świetnie! Ciekawe jak by mu było miło, gdyby to ona chodziła po szkole i miała go gdzieś. I gdyby dowiedział się o wypadku, na przykład, ostatni. Może tak mu kiedyś powinna zrobić!
Irytacja w jego głosie tylko trochę go odepchnęła. Ale za to, być może usłyszała to, co usłyszeć chciała i wyciągnęła wnioski, jakie wyciągnąć również chciała, bo zrozumiała to jako tak. Może trochę zdenerwowane i ironiczne, ale chciała w nie wierzyć.
Wtedy i ona przysiadła się, opierając plecy o ścianę i patrząc w przestrzeń. Nie miała zamiaru się z nim szarpać. Jak się obraził, to mu w końcu przejdzie, tym bardziej że nie miał powodu.
— Nie chcę Cię zostawiać po szkole – wyznała w końcu, nie patrząc na niego, a gdzieś w migoczące gwiazdy. – Co z tego, że Ty będziesz gdzieś indziej, a ja tu. To będzie tylko rok. A po tym roku może czekać nas cudowne, wspólne życie. – Wzruszyła ramionami i z głośnym westchnięciem zamknęła oczy. – Pewnie, może nie będą to warunki królewskie… ja z tatą przecież nigdy nie byliśmy jacyś mega bogaci… ale nie zostawiłabym Cię samego. – Zwróciła odrobinę głowę w jego stronę, by kącikiem oka spojrzeć na jego twarz. – Nawet jeśli nie jako chłopaka, to jako przyjaciela.
I przy Tobie być? – tego już nie wypowiedziała. A może powinna. Może wtedy darowałby sobie głupie teksty. Chociaż, czemu się nadal łudziła? Ethan widocznie nie zamierzał odpuszczać swojej narracji i był święcie przekonany, że to on ma tutaj rację!
Świetnie! Ciekawe jak by mu było miło, gdyby to ona chodziła po szkole i miała go gdzieś. I gdyby dowiedział się o wypadku, na przykład, ostatni. Może tak mu kiedyś powinna zrobić!
Irytacja w jego głosie tylko trochę go odepchnęła. Ale za to, być może usłyszała to, co usłyszeć chciała i wyciągnęła wnioski, jakie wyciągnąć również chciała, bo zrozumiała to jako tak. Może trochę zdenerwowane i ironiczne, ale chciała w nie wierzyć.
Wtedy i ona przysiadła się, opierając plecy o ścianę i patrząc w przestrzeń. Nie miała zamiaru się z nim szarpać. Jak się obraził, to mu w końcu przejdzie, tym bardziej że nie miał powodu.
— Nie chcę Cię zostawiać po szkole – wyznała w końcu, nie patrząc na niego, a gdzieś w migoczące gwiazdy. – Co z tego, że Ty będziesz gdzieś indziej, a ja tu. To będzie tylko rok. A po tym roku może czekać nas cudowne, wspólne życie. – Wzruszyła ramionami i z głośnym westchnięciem zamknęła oczy. – Pewnie, może nie będą to warunki królewskie… ja z tatą przecież nigdy nie byliśmy jacyś mega bogaci… ale nie zostawiłabym Cię samego. – Zwróciła odrobinę głowę w jego stronę, by kącikiem oka spojrzeć na jego twarz. – Nawet jeśli nie jako chłopaka, to jako przyjaciela.