16-09-2022, 12:55 AM
— No właśnie! – rzuciła mu w odpowiedzi, przekonana, że nadążał za jej słowotokiem i nawet jej słuchał, skoro odpowiadał i to nawet całkiem sensownie. – Więc nie rób z siebie takiej ofiary losu, że wszystko specjalnie i wszystko przez ciebie, bo tak nie jest!
Chyba na tym było warto zakończyć tę wspaniałą i jakże długą konwersację. Kaia powiedziała, co miała powiedzieć, Ethan chyba nie chciał się już na ten temat kłócić (zresztą od jakiegoś czasu na nią nie patrzył i dopiero teraz, gdy siadała przyjrzała mu się odrobinę uważniej). Wyglądał na pijanego, ale jeszcze nie tak totalnie. Jeszcze nie plątał mu się język.
A znając jego problemy i wątpliwości, nawet ciężko jej było się na niego denerwować.
Chciał ją zresztą chyba nieco pocieszyć, co poskutkowało tym, że nawet uniosła lekko kącik warg, chociaż gdyby był trzeźwiejszy, jawnie by się nie zgodziła. Rodzina nie była czymś chujowym. To wszystko zależało od osób ją tworzących. Ona, na przykład, nie zamieniłaby swojego taty na nikogo innego. Nawet jeśli czasem się kłócili i gniewali, to i tak był najlepszym tatą pod słońcem.
Przysunęła się zresztą jeszcze bliżej niego i położyła mu głowę na ramieniu. Jak już mieli siedzieć i się smucić, to razem. Przeszła jej ochota na awanturowanie się. Rozumiała go teraz lepiej… czy zamierzała potem drążyć temat? Jeszcze nie wiedziała, ale z pewnością zastanowi się, jak powinna z nim rozmawiać. I jak powinna mu pomóc.
— Nie wiem czy cię to pocieszy, ale ja na pewno zaczekam. – Zadarła lekko głowę, żeby na niego spojrzeć. Nawet jeśli był rozkojarzony i przybity, i tak wyglądał uroczo. – Nie wyobrażam sobie, żeby w moim życiu mogło nagle ciebie zabraknąć.
Chciał albo nie, musiał pogodzić się z myślą, że za moment zabrała jego ramię i przełożyła je sobie przez plecy, tylko po to, aby przylgnąć do niego bardziej i móc się do niego przytulić.
— Przenocujesz mnie dzisiaj?
Sama nie wiedziała, czemu pytała. Swoje łóżko miała całkiem niedaleko, ale… pomyślała jakoś tak, że może to Ethana ucieszyć. Lubiła zresztą z nim spać. Nawet jeśli spała z nim (obok niego) tylko raz… to lubiła. Po prostu.
I przy okazji… chyba nie było sensu drążyć tematu. Mogła tylko pogorszyć jego nastrój. Ale jeszcze wpadnie na pomysł, jak go rozchmurzyć i upewnić w przekonaniu, że po szkole wciąż istnieje życie i nadzieja. Dla niego również.
Chyba na tym było warto zakończyć tę wspaniałą i jakże długą konwersację. Kaia powiedziała, co miała powiedzieć, Ethan chyba nie chciał się już na ten temat kłócić (zresztą od jakiegoś czasu na nią nie patrzył i dopiero teraz, gdy siadała przyjrzała mu się odrobinę uważniej). Wyglądał na pijanego, ale jeszcze nie tak totalnie. Jeszcze nie plątał mu się język.
A znając jego problemy i wątpliwości, nawet ciężko jej było się na niego denerwować.
Chciał ją zresztą chyba nieco pocieszyć, co poskutkowało tym, że nawet uniosła lekko kącik warg, chociaż gdyby był trzeźwiejszy, jawnie by się nie zgodziła. Rodzina nie była czymś chujowym. To wszystko zależało od osób ją tworzących. Ona, na przykład, nie zamieniłaby swojego taty na nikogo innego. Nawet jeśli czasem się kłócili i gniewali, to i tak był najlepszym tatą pod słońcem.
Przysunęła się zresztą jeszcze bliżej niego i położyła mu głowę na ramieniu. Jak już mieli siedzieć i się smucić, to razem. Przeszła jej ochota na awanturowanie się. Rozumiała go teraz lepiej… czy zamierzała potem drążyć temat? Jeszcze nie wiedziała, ale z pewnością zastanowi się, jak powinna z nim rozmawiać. I jak powinna mu pomóc.
— Nie wiem czy cię to pocieszy, ale ja na pewno zaczekam. – Zadarła lekko głowę, żeby na niego spojrzeć. Nawet jeśli był rozkojarzony i przybity, i tak wyglądał uroczo. – Nie wyobrażam sobie, żeby w moim życiu mogło nagle ciebie zabraknąć.
Chciał albo nie, musiał pogodzić się z myślą, że za moment zabrała jego ramię i przełożyła je sobie przez plecy, tylko po to, aby przylgnąć do niego bardziej i móc się do niego przytulić.
— Przenocujesz mnie dzisiaj?
Sama nie wiedziała, czemu pytała. Swoje łóżko miała całkiem niedaleko, ale… pomyślała jakoś tak, że może to Ethana ucieszyć. Lubiła zresztą z nim spać. Nawet jeśli spała z nim (obok niego) tylko raz… to lubiła. Po prostu.
I przy okazji… chyba nie było sensu drążyć tematu. Mogła tylko pogorszyć jego nastrój. Ale jeszcze wpadnie na pomysł, jak go rozchmurzyć i upewnić w przekonaniu, że po szkole wciąż istnieje życie i nadzieja. Dla niego również.