16-09-2022, 01:52 AM
— Wyobraź sobie, że nad problemami wolę pracować zamiast zamiatać je pod dywan.
Było to stwierdzenie dość luźno puszczone. Wyczuwała zresztą, że Ethan nie będzie się już za bardzo buntował i że chyba miał dość. Może przez zmęczenie, może przez alkohol. Nie zamierzała go też aż tak bardzo i usilnie gnębić, więc w nagrodę postanowiła podarować mu jeszcze jednego całusa. A ponieważ się osunął, buziak ten trafił w czubek jego głowy. Ale tak nawet wyszło słodziej.
— Mówisz? – spytała z prawie szatańskim uśmieszkiem, choć w gruncie rzeczy właśnie zaczęła się bać. Ostatnim razem, kiedy mówiła o tak poważnych planach, prawie jej uciekł… - Wiesz, jak sobie wyobrażam przyszły rok? Zupełnie normalnie. Może trochę trudniej, bo nie będzie Ciebie. Ale będę wiedziała, że spełniasz się na szkoleniu aurorskim. No i dalej będziesz wpadał do mnie do Hogsmeade. Nie ma opcji, że tak nie będzie – dodała z uśmiechem, lekko podszczypując go po boku, skoro już tak beztrosko sobie prawie-leżeli. – Może nic się nie stanie, a jeśli będzie Ci ciężej, pożyczę Ci swój pokój. Będę miała do kogo wracać na święta – kolejny uśmiech i pierwsze puszczone oczko tego dnia. Robiło się coraz lepiej. – A potem ja skończę Hogwart. Pewnie zacznę myśleć o dostaniu się do drużyny Quidditcha. Zaczniemy znowu razem grać, może zrobimy drugi zespół… Ty skończysz staż, ja znajdę pracę, zaczniemy zarabiać… pewnie nie jakieś kokosy na sam początek, ale wystarczająco, żeby spokojnie sobie żyć. Potem wynajmiemy jakieś strasznie ciasne mieszkanko, ale będzie nam w nim strasznie dobrze. I tak sobie zostaniemy już razem… do późnej starości… Nie umiemy do końca jeszcze żyć ze sobą, ale bez siebie jest nam o wiele gorzej.
Miał to być humorystyczny akcent na sam koniec monologu, jednakże cały czas zerkała na niego kątem oka, aby wyczytać jego emocje.
Zawsze mogła nagle wybuchnąć śmiechem i uznać, że tylko żartowała… Nawet jeśli była zupełnie poważna.
Było to stwierdzenie dość luźno puszczone. Wyczuwała zresztą, że Ethan nie będzie się już za bardzo buntował i że chyba miał dość. Może przez zmęczenie, może przez alkohol. Nie zamierzała go też aż tak bardzo i usilnie gnębić, więc w nagrodę postanowiła podarować mu jeszcze jednego całusa. A ponieważ się osunął, buziak ten trafił w czubek jego głowy. Ale tak nawet wyszło słodziej.
— Mówisz? – spytała z prawie szatańskim uśmieszkiem, choć w gruncie rzeczy właśnie zaczęła się bać. Ostatnim razem, kiedy mówiła o tak poważnych planach, prawie jej uciekł… - Wiesz, jak sobie wyobrażam przyszły rok? Zupełnie normalnie. Może trochę trudniej, bo nie będzie Ciebie. Ale będę wiedziała, że spełniasz się na szkoleniu aurorskim. No i dalej będziesz wpadał do mnie do Hogsmeade. Nie ma opcji, że tak nie będzie – dodała z uśmiechem, lekko podszczypując go po boku, skoro już tak beztrosko sobie prawie-leżeli. – Może nic się nie stanie, a jeśli będzie Ci ciężej, pożyczę Ci swój pokój. Będę miała do kogo wracać na święta – kolejny uśmiech i pierwsze puszczone oczko tego dnia. Robiło się coraz lepiej. – A potem ja skończę Hogwart. Pewnie zacznę myśleć o dostaniu się do drużyny Quidditcha. Zaczniemy znowu razem grać, może zrobimy drugi zespół… Ty skończysz staż, ja znajdę pracę, zaczniemy zarabiać… pewnie nie jakieś kokosy na sam początek, ale wystarczająco, żeby spokojnie sobie żyć. Potem wynajmiemy jakieś strasznie ciasne mieszkanko, ale będzie nam w nim strasznie dobrze. I tak sobie zostaniemy już razem… do późnej starości… Nie umiemy do końca jeszcze żyć ze sobą, ale bez siebie jest nam o wiele gorzej.
Miał to być humorystyczny akcent na sam koniec monologu, jednakże cały czas zerkała na niego kątem oka, aby wyczytać jego emocje.
Zawsze mogła nagle wybuchnąć śmiechem i uznać, że tylko żartowała… Nawet jeśli była zupełnie poważna.