Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ale przecież Ethan całkowicie zdawał sobie sprawę z tego, że widziała to w inny sposób. Gdyby tylko patrzyli na tę kwestię tak samo, zdaje się, że mieliby kilka wspólnych doświadczeń więcej na koncie... Nie do końca jednak rozumiał, do czego miała prowadzić ta rozmowa? Chciała wyjaśnić mu, jak to widzi? Miał wyrazić zainteresowanie i dopytać dokładnie?
- Wiem... - mruknął, mimo wszystko wciąż z pewnym zmieszaniem.
Zamilkł na moment, przekrzywiając lekko głowę, wciąż nie spuszczając z niej wzroku.
Nie wiedział, czy chce o tym gadać i szczerze mówiąc nie widział potrzeby dzielenia się swoją perspektywą... Raczej był pogodzony z tym, że ona chce trochę więcej czasu - niezadowolony, ale pogodzony! A ze swojej strony... Cóż, od siebie chyba nie miał wiele więcej do powiedzenia. A jednak tym razem zamiast wahać się dalej i zastanawiać się, czy spytać o pewne rzeczy wprost, postanowił faktycznie to zrobić. Może to coś małego, ale równocześnie może, gdyby tylko wcześniej dopytał o problem i zaproponowałby rozmowę, nie doszłoby do płaczu i... Tego wszystkiego.
- Chcesz o tym pogadać?
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Czy chciała o tym pogadać?
Nie wiedziała. Chciała go w odpowiedzi spytać, czy on chce, ale… ale od przerzucania się odpowiedzialnością jeszcze nigdy nic się nie poprawiło, ani… generalnie nic się nie zrobiło. A to nie był temat taki jak wybieranie potrawy z menu Trzech Mioteł, tylko coś bardzo poważnego.
Przynajmniej Kaia tak to widziała.
Dlatego zawahała się, zanim mu odpowiedziała:
— Nie wiem…
Było to bardzo mało przekonujące nie wiem, zdradzające, że jednak za tym będzie kryło się coś dalej.
— Chyba jeśli kiedyś chcemy… - zrobiła dość dramatyczną pauzę, wystarczającą, aby dopowiedzieć sobie, co chcą w zasadzie kiedyś. – To chyba powinniśmy…
Prawda? Chyba na tym powinno to polegać.
Kaia myślała o Ethanie bardzo poważnie. Teraz była już tego pewna, i jeśli tylko nie zostawi jej… tak po prostu, bo tak, to przecież prędzej czy później i tak…
Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że sądziła, że jest gotowa. Ale była głupia.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Gdy słuchał tak Kai, szybko uznał, że jednak nie wiedział, na co się szykowali i o co właśnie zapytał. Co kiedyś chcieli i co powinni. Oczywiście z boku ich cała rozmowa mogła wydawać się stosunkowo prosta, ale on zgubił się w niej już z pięć razy - nie wspominając już o tym, ile razy zagubił się we własnych myślach! Na pewno byłoby też łatwiej, gdyby Kaia kończyła zdania i nie mówiła zagadkami!
No dobrze, był prawie pewien, że rozumie, ale to zawsze tylko prawie. A nawet nie zdążył wypić wystarczająco, by choćby to było do usprawiedliwienia. Nie miał zamiaru głupio dopytywać.
- Jasne... Możemy, nie ma problemu.
Nie było problemu... Tylko, że to ona musiała zacząć. On kompletnie nie rozumiał jej oczekiwań co do tej rozmowy. Mógł z kolei dać jej na nią przestrzeń.
Zawahał się chwilę.
- Chcesz... Usiąść, albo znaleźć faktycznie jakieś... Cieplejsze miejsce? Żeby pogadać? - ostatnie słowa dodał pospiesznie, żeby tylko nie sądziła, że jednak wycofuje się ze swojej propozycji.
Po prostu chyba nie powinni przy tym tyle stać...
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Czy chciała usiąść? Chciała, i to bardzo. Ale chciała też być blisko niego. To, o czym mieli zamiar rozmawiać… było zbyt poważne, zbyt prywatne, zbyt intymne, aby była w stanie sobie wyobrazić rozmowę na odległość, bez absolutnie żadnego kontaktu.
Ale nie było potrzeby stąd wychodzić. Na razie. Może nie było to najcieplejsze miejsce świata, ale w tym momencie wydawało jej się wystarczająco dobre, aby ukryć się przed całym światem. I, cóż, porozmawiać.
Skinęła jedynie krótko głową i odsunąwszy się nieznacznie od Ethana, splotła jeszcze ze sobą ich palce i zabrała go ze sobą, w stronę ściany, gdzie ponownie przycupnęła. I jeśli tylko Ethan poszedł wraz z nią, przysunęła się bliżej niego, oparła głowę o jego ramię, nie puszczając ani na chwilę trzymanej dłoni.
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim jej włosy zdążyły nabrać jaśniejszego odcienia, przypominającego już bardziej naturalny brąz włosów Kai.
— Bo… nie wiem, w jaki sposób Ty do tego podchodzisz – zaczęła, bo stwierdziła, że w inny sposób nigdy nie zaczną. A przy okazji chciała z siebie to wszystko wyrzucić. – Dla mnie to jest po prostu… najwyższa forma zaufania drugiej osobie. – Oddaję całego siebie Tobie, bo wierzę, że mnie nigdy nie skrzywdzisz. Czy to nie było piękne? – Dlatego… jednocześnie rozumiem, że jak dwie strony są zainteresowane, to dlaczego nie… Ale z drugiej strony tego nie rozumiem. – Obróciła nieco głowę, aby na niego spojrzeć. – Dla mnie to jest po prostu ściśle powiązane. I dlatego nie byłam jeszcze z żadnym chłopakiem… w ten sposób.
Chociaż było blisko, musiała to przyznać. Mimo wszystko przestraszyła się i wycofała, a Mickey to zrozumiał i nie naciskał więcej. Był porządnym facetem, nawet jeśli jeszcze trochę była na niego zła za… wszystko w sumie. Ale już jej prawie przeszło. Chyba.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Nie dałby jej teraz usiąść z dala od niego! To znaczy... Cóż, dałby, gdyby tylko ona dała mu do zrozumienia, że tego właśnie chce, ale w przeciwnym wypadku jednak trzymałby się blisko niej nawet, jeśli nie poprowadziłaby go za rękę. Tak samo nawet, gdyby nie oparła się o niego, objąłby ją ramieniem - jak teraz, gdy usiadł już przy niej.
I gdy opowiadała mu to wszystko, w pewnym momencie uśmiechnął się lekko, jednak tym razem to jego uśmiech był pełen smutku.
- To takie durne, że miałaś mieć dzisiaj swój idealny wieczór... - zaczął, kompletnie niezgodnie z tematem i nawet zakrył na moment twarz wolną dłonią, wzdychając głęboko.
Potrzebował paru sekund na oderwanie się od myśli, jak bardzo zdążył jej to zniszczyć.
- Ale dobra... - zaczął opuszczając rękę. - A to nie tak, że po prostu nie jesteś teraz zainteresowana?
Może to upraszczał... Ale gdyby tylko chciała się z nim przespać, to czemu miałaby się hamować? Wniosek był prosty - nie chciała. Nie chciała, bo... Bo miała swoje powody i ich nie rozumiał, nawet po tych kilku zdaniach, ale nadal je akceptował. Nawet nie naciskał. Jedynie raz na jakiś czas badał granice, przy czym zdawało mu się, że robi to subtelnie! Ale teraz już chyba nie był niczego pewien...
Zmarszczył lekko brwi na podobną myśl. Skąd ten temat? Czy to znaczy, że był zbyt osaczający? Ale dziś to był jeden gest i... I może próbował czegoś w noc imprezy. Miał czekać ewentualnie na jej sygnał, czy raczej... Czy raczej tak ogólnie nie miałby na co czekać? To chciała mu powiedzieć?
- Nie, wiesz co... - westchnął cicho w ramach przerywnika. - Mów do mnie, jak do idioty. Właściwie, zawsze roboczo zakładaj, że to lepsza droga. Czego teraz... Byś chciała? Od tego tematu?
A mimo tych westchnień, brzmiał łagodnie. Może nawet trochę bezsilnie, bo naprawdę chciał zrozumieć, jak od kocham cię, znaleźli się nagle w tym temacie oraz do czego on miał ich doprowadzić.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu, a nawet szczypta rozczulenia, gdy tak westchnął, a zaraz zakrył część swojej twarzy dłonią…
Drugą dłonią sięgnęła do jego ręki i odjęła go od jego twarzy, z nadzieją, że za moment na nią spojrzy. Nawet podarowała mu drobnego buziaka w policzek, tak na zachętę, gdyby przypadkiem od samego początku nie chciał.
— Mam swój idealny wieczór. Spędzam go z Tobą.
Może nieco teraz przesadzała, zważywszy na sytuację sprzed chwili… ale naprawdę się cieszyła, że udało im się w jakiś sposób z tego wybrnąć, porozmawiać. Zdawała sobie sprawę, że ta chwila mogła skończyć się o wiele, wiele gorzej… Może nawet najgorzej, gdyby nie upór i determinacja Ethana, żeby ją zatrzymać. I gdyby nie to, że nadal chciał być blisko niej.
Jego pytanie nieco ją zaskoczyło. Skąd mu w ogóle przyszło do głowy?
— Co? – bąknęła, zanim zdołała lepiej nad tym pomyśleć. Zamrugała kilkakrotnie, a jej wargi zadrgały, tworząc niewyraźny i dość niepewny uśmiech. – Przecież… jestem. Podobasz mi się, Ethan, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że… że zwyczajnie się boję.
Przecież nigdy w życiu tego nie robiła! Poza tym, nigdy nawet pomiędzy nimi nie było nastroju, żeby mogła choć przez chwilę zapomnieć o tym strachu…
Ani nie było nikogo, kto te obawy by jej rozwiał. Sama tego najwidoczniej nie potrafiła zrobić. Okłamywała tylko samą siebie.
Westchnęła przeciągle, na moment pozostawiając go z ciszą. Ten temat był wrażliwy również i dla niej, i ciężko było wyrażać się bardzo precyzyjnie, jak do idioty! Ethan wcale idiotą nie był, ale przecież…
Dobrze, spokojnie. Na pewno da się to jakoś wyjaśnić.
— Po prostu chcę Cię zrozumieć. Dlaczego jest Ci łatwiej pójść do łóżka, niż nazwać uczucie. Albo w ogóle sobie na nie pozwolić. – W końcu nadal nie wiedziała, czy faktycznie ją kochał, ale nie umiał tego powiedzieć, czy też w ogóle nie… Wiele wskazywało na pierwszą wersję, ale być może zwyczajnie sama chciała w to wierzyć. – Bo ja nie potrafiłabym przespać się z kimś, kto nic do mnie nie czuje. Albo następnego ranka wykopie mnie za drzwi, podziękuje i zapomni.
Może trochę przesadzała… ale trochę tak to w jej wyobraźni wyglądało!
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Nie zamierzał się z nią kłócić o coś takiego, ale nie, to nie był jej idealny wieczór. Nie powinna wszystkiego na siłę ubierać w tak ładne słowa, kiedy dla obojga musiało być jasne, że to nieprawda. Odpowiedział jej dlatego tylko nikłym uśmiechem. Nie ma tego złego, dostał od niej buziaka i jakoś... Jakoś szczerze mówiąc było mu z tym lepiej. Czuł że są o ten mały kroczek bliżej rozwiązania-... Konfliktu? To nawet nie był konflikt! Nawet tego nie potrafił nazwać!
I tu jednak wchodził temat, którego on nie rozumiał. Czyli chcieli tego samego, ale ona bała się... Czegoś. Sądził raczej, że jej brak gotowości wynika, no... Z braku gotowości, właśnie. I co najmniej dużo niższego zainteresowania seksem, niż jego. Bo czy odmawiałaby sobie tak po prostu ze względu na strach? Już nie wspominając o tym, że była Kaią. Od kiedy ulegała czemuś takiemu jak strach? Zdawało mu się to niesamowicie niespójne i choć myślał do niedawna, że zna ją na wylot, najwyraźniej się mylił. Czyli jednak związek z najlepszą przyjaciółką również oznacza etap poznawania się... Inny, ale nadal.
- Boisz się... Jeszcze raz, czego? - spytał ze szczerym niezrozumieniem.
Normalnie nie śmiałby nawet jej dopytywać, ale przecież sama zaczęła ten temat!
- Nie wiem, seks jest... - zrobił przed sobą lekki, nieokreślony ruch ręką, jakby miał pomóc jej zrozumieć, jaki jest wreszcie ten seks... Tak, to wszystko wyjaśniało. - Może to też trochę kwestia zaufania, nie wiem, ale to... Wiesz, pociąg?
Nawet nie wiedział, czy dobrze, że tak jej to tłumaczy. Dla niego było to oczywiste, a nie chciałby, aby burzyła się zaraz, że mówi do niej, jak do kogoś nieuświadomionego, ale skoro nie miała doświadczenia... Zamilkł na chwilę, przypominając sobie wreszcie swój pierwszy raz i ponownie lekko zmarszczył brwi.
- I przy kolejnych osobach, to też inaczej.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
On nie rozumiał, czego się bała – ona nie rozumiała, czego można w tym nie rozumieć. I tak siedzieli przez chwilę, zdumieni, gdy on nie rozumiał, a ona nie wiedziała nawet, w jaki sposób mu odpowiedzieć, ani od czego zacząć.
Bo… przecież, czy to nie było oczywiste? Sam przecież też kiedyś musiał przejść przez pierwszy raz…
A może on się właśnie nie bał? Może był pewny. Może chłopcy przeżywali to jakoś… inaczej. Nie wiedziała tego. W zasadzie nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale sądząc po tym, że wszyscy byli tak bardzo chętni…
— No… mam Ci wymienić? – dopytała, z co najmniej lekkim niezrozumieniem zerkając na jego twarz. – Boję się, jak to będzie. Ogólnie. Boję się, że to nie będzie coś, co miło zapamiętamy… coś, co będzie fajne, że się okaże jakąś straszną klapą… Boję się też… trochę… być tak zupełnie bez niczego. – Przecież nigdy w życiu nie widziała na własne oczy nagiego mężczyzny! Sam ten fakt był już przerażający! – Boję się, że spanikuję, i będziemy oboje zawiedzeni. Albo… czasami mówią, że to boli. – Tak, to był chyba jeden z głównych powodów. – Boję się, bo przecież trzeba się zabezpieczyć, a jak nie mam pojęcia, w jaki sposób! – Czy istniały jakieś eliksiry? Przecież nie będzie prosiła taty o tabletki antykoncepcyjne… Jeszcze tego brakowało, żeby on wiedział! – Jesteśmy w zamku, a jak ktoś by nas nakrył? A poza tym… jeśli przez to między nami się coś popsuje?
Oczami wyobraźni widziała już tę kompletną katastrofę, która w konsekwencji doprowadzi do ich rozstania, bo nie będą potrafili już na siebie patrzeć. Przecież to zupełna masakra!
I kiedy tak wymieniała, nawet nie wiedziała, że tego wszystkiego uzbierało się aż tak dużo…
Zmarszczyła brwi, słysząc porównanie, które było co najmniej absurdalne.
Jakim sposobem seks miał być jak pociąg?
— W sensie, że… każdy może do niego wsiąść? – spytała, odwracając znów ku niemu twarz pełną powątpiewania. Jeśli o to chodziło, to wcale jej nie uspokoił.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Właściwie jak zaczęła tak wymieniać, to on zaczął się martwić. Naprawdę to wszystko kłębiło się w jej głowie? A skoro miała takie obawy, to jakie były jej oczekiwania?
Chwilami patrzył na nią całkowicie bez zrozumienia. Na przykład, kiedy mówiła, że bała się być tak zupełnie bez niczego i nie wiedzieć czemu, zrozumiał ją zupełnie inaczej. To zupełnie nic, miało w jego interpretacji oznaczać pozbawienie jej dziewictwa i choć zdawał sobie sprawę z tego, że dla niektórych to istotne, nie rozumiał też tej wartości. Ale zdawało się, że bez tego też nie ruszą z miejsca... Nie to, żeby musieli. Nie tu i teraz, nie nawet w najbliższej przyszłości. To miało wydarzyć się... Cóż, wkrótce. Faktycznie przy odpowiedniej atmosferze i po tym jak powoli pozwalaliby sobie na nieco więcej.
Pokręcił nawet lekko głową, jako podsumowanie kilku z jej obaw.
- Do tej pory jakoś nikt mnie nie nakrył.
Oczywiście nie oznaczało to, że sytuacja była całkowicie pozbawiona ryzyka, ale zdaje się, że myśląc w ten sposób można byłoby unikać absolutnie wszystkiego. Łącznie na przykład z chodzeniem po schodach, z których można przecież spaść!
- Zabezpieczenie to nie taki problem, a jakbyś spanikowała... - tu wzruszył ramionami. - To trudno?
Znaczy, również wyobraził sobie taką sytuację, ale przecież szczerze nie zrobiłby wiele, by tym bardziej ją usilnie zachęcać. Nie było mowy o nierespektowaniu granic, nawet jeśli sam nie czułby się w tej sytuacji najlepiej. W dodatku chodziło o Kaię i jej pierwszy raz. Mógł nie rozumieć jej obaw i strachu, ale nie miałby jej za złe, nawet gdyby narobiła mu nadziei i tak po prostu, nie wyszłoby.
Uśmiechnął się lekko, tym razem już bez widocznego smutku.
- Chyba tylko będę się po tym martwił, czy ja sprostam twoim oczekiwaniom...
Dopiero po chwili złapał się znowu na tym, że być może, skoro ma tyle obaw, znowu uzna, że w jakiś sposób tu naciska.
- To znaczy, o ile uda się nam... Kiedyś.
W nieokreślone kiedyś.
Za to już jej pytanie o pociąg całkowicie zbiło go z tropu. Zdaje się, że musiał przez chwilę zastanowić się, co sam powiedział i w jaki sposób Kaia doszła do takiego komentarza. Patrzył na nią pytająco dobre parę sekund.
- Pociąg? Jak... Kiedy ciągnie cię do kogoś? Bo jest atrakcyjny, albo coś co robi jest, wiesz, pociągające? Bo czujesz... Wiesz? - pokręcił zaraz głową, niemal z niedowierzaniem. - Nie ciuchcia...
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Jakoś niespecjalnie przekonał ją argument, że do tej pory nikt go nie nakrył. Super, może wybierał dobre miejsca, a może dziewczyny były dobre, a może po prostu miało miejsce milion innych czynników i przypadków. Czy zabierał je do swojego dormitorium, swoją drogą? Nie myślała o tym, a to chyba dość bezpieczne miejsce… Jeśli ktoś miałby tam wejść, to koledzy z rocznika. W tak głupim wieku akurat niewiele by ich wzruszyło.
Znacznie lepiej mu poszło uspokajanie jej na temat zabezpieczenia, oraz tego, że gdyby spanikowała… to w zasadzie nic by się nie stało. Podniosła nawet głowę, żeby na niego spojrzeć, jakby chciała się upewnić, że jest pewny. To na pewno nie będzie nic przyjemnego, ale… ale jeśli tak uważał…
Jeśli tak uważał, to powinna się cieszyć.
Natomiast jego nieco żartobliwy – a może nie? – komentarz skwitowała miną pełną zdumienia.
— Moim? Ja nie mam przecież oczekiwań… może poza tym, że chcę się czuć bezpiecznie.
Chcę się też czuć kochana, ale to już ustalili, że może nie nastąpić przez najbliższy czas. Długi czas. Może nawet nigdy…
Musiała to sobie poukładać jakoś w głowie, a nie chciała wypowiadać tego na głos, żeby nie myślał, że nalegała i naciskała.
I tak widocznie oboje chodzili obok siebie na paluszkach, i nawet się uśmiechnęła, kiedy taki spłoszony próbował wyjaśnić, że to przecież wcale nie musi być teraz, tutaj, zaraz, ani jutro, ani w najbliższej przyszłości.
Wolną dłonią okręciła swobodnie opadający kosmyk włosów na palec, uciekając nieco od niego spojrzeniem.
— Tak w zasadzie to pomyślałam, że może nawet dzisiaj… - powiedziała dość cicho i nieśmiało, przy dłuższej pauzie przygryzając wargę. A potem westchnęła cicho. – Ale teraz to nie wiem…
Wcześniej nawet mógł być na to nastrój. Lecz teraz… teraz było ciężko o cokolwiek romantycznego. Od chwili tamtego wybuchu nawet się nie pocałowali, więc o czym mieli w zasadzie rozmawiać?
Zrobiła bardzo głupią minę, kiedy okazało się, że chodziło o zupełnie inny pociąg. I tak z lekko otwartymi ustami, było jej tylko coraz bardziej głupio.
— Okej… - bąknęła z odrobiną niezręczności, chociaż teraz w jej głowie kołatało się zupełnie inne pytanie, ale… ale to w zasadzie było nieważne.
Jeśli mieli przekroczyć jakąś granicę, musiała powiedzieć mu, czego tak naprawdę się obawiała.
— I poza tym boję się, że nie będę dla Ciebie w żaden sposób wyjątkowa.
Chyba najbardziej w świecie nie chciała być tylko jedną z wielu…
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ale mówił całkowicie poważnie. Nie wiedział, jak ona sobie to wyobrażała! Może oczekiwała świec i płatków róż? Do tego zapachowych kadzideł, pięknego pokoju z idealnie zasłanym łóżkiem... To wszystko mogłoby być faktycznie trudne do zorganizowania, póki byli w szkole. A jednak zaraz zapewniła go, że nie ma oczekiwań. Jakoś po liście obaw, śmiał wątpić.
- Ale masz to dużo lepiej przemyślane niż ja.
Dla niego podobne zdarzenia miały... Cóż, po prostu się zadziać. Nie wyliczał sobie, że musi być to być najbardziej odległe, ale i absolutnie najbardziej wygodne pomieszczenie. Nie zastanawiał się też, czy będzie fajnie, czy też się zawiedzie. A nawet nie myślał, czy zawiedzie tę drugą stronę! Kaia jednak zdążyła zapewnić mu prawdopodobnie mały kryzys na przyszłość. O ile ich wspólna przyszłość miała być aktualna, ale on osobiście bez przerwy liczył, że jednak tak. Ostatecznie chyba powoli się dogadywali.
Ponownie zaciął się na moment, gdy uznała, że dziś miał być może ten dzień. Naprawdę? Jakoś absolutnie nie odczuł tego z jej strony w żadnym momencie... Chyba, że słowa kocham cię miały stanowić ładny wstęp, ale w przeciwnym wypadku, nie podejrzewałby, że może oczekiwać dziś czegoś więcej. Co najwyżej powolnego badania granic, jakie mu stawiała, ale to tyle!
I jeszcze mówiła mu, że teraz, to nie wie? Zupełnie jakby nadal chodziło jej to po głowie? Po tym wszystkim i sugestiach, że przecież nie ufa mu wystarczająco? Po wyliczeniu wszystkich obaw? Po płaczu i bycia pozbawioną szczęścia ze swojego ogromnego sukcesu.
To oczywiste, że nie dzisiaj. Ale brzmiała, jakby potrzeba byłoby jej to podkreślić.
- Nie dzisiaj - odparł wreszcie krótko, choć pewnie, po czym jeszcze raz pocałował ją w czubek głowy.
Przynajmniej z pociągiem sobie wyjaśnili. I mimo że sytuacja była głupia, zdaje się, że nawet żadne z nich nie będzie chciało wzajemnie sobie jej wypominać...
Kolejnej obawy Ethan oczywiście też nie rozumiał. Z prostego względu.
- Ale to... To już? Już jesteś dla mnie wyjątkowa.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Nawet lekko ją to rozbawiło, zważywszy na to, że to ona nie miała tutaj doświadczenia, w przeciwieństwie do niego. A może po prostu uprawiała overthinking? Każdy przecież kiedyś myślał, jak to będzie… A Kaia najwidoczniej myślała o tym za dużo, i dopisywała sobie za dużo wątpliwości.
— Po prostu… dla mnie to dużo znaczy, może tak – westchnęła cicho. Przy tym chyba zasugerowała, że dla Ethana to nie znaczy kompletnie nic, ale… tego nie wiedziała. Nie wiedziała, jak było w przypadku innych dziewczyn. A skoro był z nią i uważał ją za najważniejszą, to chyba dla niego też? – I to chyba jedyna rzecz, gdzie nie umiem być taka, jak normalnie. Nie myśleć za dużo i po prostu pójść w to. Nie wiem… może po przekroczeniu pewnej granicy będę potrafiła.
W gruncie rzeczy – nie wiedziała tego. Ale miała nadzieję, że faktycznie strach ją nareszcie opuści. A może, skoro nadal się bała, to nadal jednak nie była gotowa na ten krok? Może trzeba było poczekać trochę więcej… W końcu miesiąc to nadal dość krótko…
Chociaż wystarczająco długo, aby się przekonać, że naprawdę kochała Ethana.
To było strasznie pogmatwane.
Nie dzisiaj. Z jakiegoś powodu chyba tego potrzebowała od Ethana, bo poczuła się jakby… lepiej? Może się nawet trochę bała, gdy mu powie, to…
Kaia, jesteś straszną paranoiczką. Jak możesz nie ufać komuś, kogo nazywasz swoim najlepszym przyjacielem?
Czemu przestajesz ufać nawet najbliższym w ciężkich chwilach i oczekujesz, że każdy się od Ciebie odwróci? Albo wykorzysta i odwróci.
Wiedziała, dlaczego. I nienawidziła tego jeszcze bardziej.
Wpatrując się w jego oczy, pokiwała głową. Nie dzisiaj. Dzisiaj już nie nadawało się na… zbyt wiele. Ale wciąż mogli spędzić ten wieczór, czy nawet i noc, razem. Tak zwyczajnie. Tak po prostu. Poprzytulać się. Może faktycznie pójść spać pod kocem…
Teraz ta zasugerowana myśl wydawała jej się dość realna.
Jej wargi drgnęły w lekkim uśmiechu. Może faktycznie powinna mu uwierzyć… Dlaczego w ogóle przestała? Miewała te głupie wahania, podczas których podważyć mogłaby lojalność nawet samej siebie, ale…
Czy to było teraz ważne?
Uniosła dłoń do jego policzka, by delikatnie go po nim pogładzić.
— Pocałujesz mnie?
Zapytała go dzisiaj o to już drugi raz. Tuż przed tym, jak wszystko koncertowo się zaczęło jebać… Więc może ten drugi raz będzie w stanie odczarować tę noc. Może będą w stanie przynajmniej udawać, że teraz jest już dobrze. I zawsze było.
A poza tym naprawdę chciała, aby ją pocałował.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ethan natomiast miał wystarczająco dużo czasu, aby znaczenie podobnego zbliżenia z Kaią nabierało coraz większego znaczenia. W dodatku podczas tej rozmowy nabawił się też paru obaw. Sądził raczej, że stanie się to pewnego razu tak po prostu, spontanicznie, po co najwyżej subtelnych próbach oswajania jej ze swoim dotykiem... Co nie znaczy też, by myślał o tym tak wiele i skrupulatnie planował każdy kolejny ruch! Niektóre gesty przychodziły mu dosyć naturalnie, a jedynie był w nich wystarczająco ostrożny, by przypadkiem nie przekroczyć granicy jej komfortu, przy której już nieco bardziej świadomie balansował. O ile można tak w ogóle mówić o pojedynczych gestach, na jakie się zdobył podczas całego ich związku.
Na moment oparł się skronią o czubek jej głowy.
- W takim razie... Kiedyś ogarniemy wszystko tak, żeby było idealnie?
Cokolwiek to idealnie miałoby w ogóle oznaczać. To tylko takie potoczne wykorzystanie tego słowa... Idealnie bowiem nie mogło być. Zwłaszcza patrząc na każdą z ich randek. A jednak Ethan liczył, a nawet wierzył, że będzie lepiej! Przecież na koniec zawsze rozmawiali i miał wrażenie, że rozwiązywali jakieś swoje problemy... To jest, problemy Kai. Z nim... Których miała... Trochę... A jednak nie podążał dalej za tą zgubną myślą. To nie pora na użalanie się nad sobą - ani na refleksję, najwyraźniej.
Popatrzył ku niej ponownie, gdy znów zadała mu takie samo pytanie i uśmiechnął się lekko. W jej ustach to pytanie brzmiało dla niego, niczym zapewnienie, że będzie dobrze.
A jednak pocałunek, jaki miał jej zaraz sprezentować był nieco inny od tych poprzednich. Był delikatniejszy, choć wcale nie pozbawiony uczucia. Był jedynie mniej łapczywy, spokojniejszy, ale może przy tym też nieco dłuższy. Tak jakby miał sam w sobie mówić o tym, jak ważna była dla niego i jak bardzo chciał zadbać, aby czuła się komfortowo.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Czy mogli faktycznie osiągnąć wszystko, aby było idealnie? Chciałaby wpierw wiedzieć, co to znaczyło idealnie. Bo w końcu… naprawdę nie oczekiwała niczego specjalnego. Niepotrzebne jej były płatki róż i świeczki, romantyczna sceneria. Wszystko, czego potrzebowała, to poczucie miłości i bezpieczeństwa. I dyskrecji. I wyrozumiałość. I… tyle w zasadzie. Czy to było aż tak wiele? Wydawało jej się, że nie. Niektóre dziewczyny pewnie miały znacznie większe wymagania.
— Nie musi być idealnie – stwierdziła w końcu, bo przecież w praktyce było to niemożliwe. A im więcej na siebie presji nałożą… tym tylko będzie gorzej. – Ale ważne, żeby było szczerze.
I z uśmiechem uniosła dłoń, aby pogładzić go delikatnie po policzku. I mówiąc szczerze, miała na myśli… cóż, szczere intencje, ale też szczere uczucia. Pod każdym tego słowa znaczeniem.
Dostrzegła jego uśmiech – i odwzajemniła go z niemałym rozczuleniem. A potem, gdy złączył ich wargi… skłamałaby, jeśli powiedziałaby, że jej nie zaskoczył – ale było to zaskoczenie bardzo pozytywne.
Pierwotnie jej wargi jedynie lekko drgnęły, gdy napawała się delikatnością pocałunku, jaki jej złożył. Był taki inny niż wszystkie, taki… tak pełen uczuć. Pełen subtelnych, nienachlanych uczuć, pełen wyrazu, niemej obietnicy, że teraz wszystko już będzie dobrze. I że niezależnie, co się stanie – nie zamierza z niej rezygnować.
Może sobie dopowiadała całą tę narrację – w końcu był to jedynie pocałunek – jednakże naprawdę chciała w to wierzyć.
Przysunęła się bliżej, aby oddać mu tę pieszczotę, delikatnie, odrobinę ją pogłębiając. Ponownie pogładziła Ethana po policzku z czułością, aby za chwilę delikatnie przejechać nią wzdłuż linii jego żuchwy, po szyi, drażniąc opuszkami palców jego skórę, aby zatrzymać się na linii obojczyka.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Mówiła, że nie musi wcale być idealnie, a jednak właśnie to Ethan wyniósł z jej wielu obaw, które przecież zdążyła mu wyliczyć! To ona zakładała, że całość może okazać się klapą. Cokolwiek to miało znaczyć...
I co właściwie znaczyło, że ma być to szczere? Skąd miał wiedzieć? A jednak, mimo że to właśnie niedopowiedzenia sprawiały, że mieli problemy, wolał nie pytać. Z jakiegoś powodu nie spodziewałby się, żeby miała dobrze odebrać podobne pytanie.
Z kolei jeśli chodzi o pocałunek, który w ocenie Kai był wyjątkowy, wcale nie miał taki być. To znaczy, Ethan w żaden sposób tego nie planował, nie myślał o tym, jedynie podążał za poczuciem, że zachowanie się w ten sposób na ten moment jest jak najbardziej odpowiednie. Że delikatność jest wskazana, kiedy chciał zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, które w dziwny sposób zostało dziś chyba zachwiane. Nie dopisywał do tego narracji tak jak Kaia, jednak przecież miała rację. Przecież o to w tym wszystkim chodziło. Była w tym niema obietnica, że zadba o nią najlepiej jak potrafi - zresztą cały czas się starał!
Teraz było dobrze. Zwłaszcza, gdy zdobyła się na odwzajemnienie pocałunku i miły gest przesuwania palcami po jego skórze.
Teraz było dobrze, ale potem miał wstąpić niepokój. Potem miał zacząć myśleć, co tak naprawdę jest z nimi nie tak? Dlaczego nie potrafią po prostu miło spędzić czasu? Czy to on zwykle wszystko psuje, czy tak po prostu wychodzi? A może takie okazje, jak ta teraz powinni byli świętować w większym gronie? Może gdyby nie zagarniał jej tylko dla siebie...
Ale to wszystko zostawało na później, kiedy miał zostać sam.
Wolną dłonią pogładził ją po głowie, przeczesując przy tym jej włosy od czubka głowy, aż po ich końcówki, skąd powędrował dłonią na jej ramię, a następnie na plecy, jak jeszcze przed chwilą, gdy stali w dużo większej niezręczności.
Gdy tylko odsunął się od niej nieznacznie po pocałunku, popatrzył jej chwilę w oczy z pewnym zagubieniem. Może dlatego, że z nią faktycznie było jakoś inaczej? Że było wiele rzeczy, o których sam nie myślał, a na które wskazywała mu ona? Po prostu ich relacja była inna, niż to co znał.
Ale zaraz. Chyba zaciął się na zbyt długo. Chyba dziwnie tak po prostu jej się przyglądać.
Zaraz zamrugał parę razy i obrócił wzrok na bok, jakby chciał omieść nim jeszcze pomieszczenie, w którym byli - zupełnie jakby cokolwiek miało się tu zmienić.
- Mówiłem ci już, jak pięknie dziś wyglądasz?
Ach tak. To, co każda kobieta chce usłyszeć po płaczu.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Kiedy to myśli Ethana krążyły po jakichś nieopisanych, choć odrobinę uzasadnionych, tematach, Kaia zwyczajnie myślała o… niczym. Pierwszy raz od momentu feralnego wyznania miłości czuła się zwyczajnie dobrze. Może nie najszczęśliwsza na świecie, jak jeszcze dziś wieczorem, ale po prostu dobrze. Czuła się bezpiecznie. Czuła się… zaopiekowana? Tak, to chyba dobre słowo.
Mogła nareszcie napawać się jego bliskością, smakiem jego ust, tak delikatnie całujących jej wargi, oraz dotykiem, gdy gładził ją po głowie, przesuwając dłoń po włosach, aż dotknął jej ramienia i zsunął się na plecy… Uśmiechnęła się nawet nieznacznie, choć przyszło jej do głowy, że jeszcze przed tym, zanim to wszystko się odrobinę posypało, zapewne zareagowałaby inaczej.
Niechętnie pozwoliła mu odsunąć się od własnych warg. Powoli również uchyliła powieki, lecz w jego oczach dostrzegła… zagubienie? Dlaczego? Coś się takiego stało? Coś pomyślał?
Chciała nawet zapytać, ale wtedy Ethan chyba się otrząsnął i z jakiegoś powodu odwrócił wzrok.
Jego komplement nawet był miły… tylko dlaczego nie patrzył jej w oczy?
Dlatego uniosła dłoń i delikatnie położyła ją na jego policzku.
— Nie – odszepnęła mu z uśmiechem, po czym przy delikatnym nacisku zasugerowała mu, że chciałaby, aby na nią spojrzał. – Ale masz szansę to naprawić.
Mrugnęła do niego, posyłając mu lekki, nawet nieco zalotny uśmiech.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
A odwrócił jedynie wzrok, by nie pytała, czemu wyglądał chwilę temu na tak zagubionego. Sam nie wiedział. Jakoś zaciął się i zbłądził we własnych myślach. Mimo to, komentarz był szczery. Pomijając oczywiście fakt, iż równie bardzo podobała mu się na co dzień. W szczególności odkąd odkrył, że jest nie tylko po prostu ładna, ale też pełna uroku osobistego oraz jest zwyczajnie atrakcyjna!
Oczywiście nie stawiał oporu i od razu obrócił głowę z powrotem ku niej, gdy tylko tak pokierowała go ręką. Nawet zaraz odpowiedział na jej uśmiech, podobnym.
- Tylko to? - spytał automatycznie, bez chwili przemyślenia, czy aby na pewno była to dobra droga.
Ale jak miał pomyśleć o czymkolwiek innym? Zdaje się, że było trochę rzeczy do naprawiania! Rzeczy, których nie potrafił nazwać, ani wskazać, ale wiedział, że chyba musi starać się nieco bardziej... Cokolwiek to oznaczało.
- W takim razie... Poza tym, że zawsze wyglądasz pięknie... Dziś jesteś olśniewająca.
Przesadził? Czy ten komentarz był trochę przerysowany? Czuł, że cała ta sytuacja pozbawiła go resztek charyzmy.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Już w momencie, kiedy odwzajemnił jej uśmiech, poczuła, jakby coś się zmieniło. I to zdecydowanie na lepsze. Może jej się to jedynie zdawało, może było to jej subiektywne odczucie, ale… coś w napięciu pomiędzy nimi pstryknęło. Powiedziałaby nawet, że z tej cichej chwili, która była jak żałoba po największej tragedii, z powrotem zaczęli przechodzić do własnej, prawdziwej energii.
Kto wie – może jednak uda się naprawić ten wieczór?
Tylko to? W sumie to się nawet zastanowiła. No, ale skoro chciał naprawić więcej…
Ułożyła dłoń na jego barku, a następnie oparła się o nią policzkiem, wpatrując się wciąż w twarz Ethana, gdy tak ją ładnie komplementował… Na ustach wciąż błąkał jej się uśmieszek, który zdawał się nawet poszerzać z każdym jego słowem.
— Mhm… - mruknęła jakby z zamyśleniem, chociaż w istocie zamyślona wcale nie była. Patrzyła na niego przez cały czas, zupełnie świadomie, uśmiechając się tylko, może jedynie odrobinkę prowokująco… - I co dalej?
Zazwyczaj to on wyłudzał komplementy. No to przyszła pora na nią!
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
I zazwyczaj nie miałby problemu z wygłaszaniem jej całej litanii na temat jej wspaniałości - zdaje się, że od tego też zaczął się ten wieczór, ale na moment wyraźnie go zagięła. Nie dlatego, że nie potrafił dostrzec jej zalet... Raczej po prostu nie spodziewał się, że faktycznie pociągnie go do takiej odpowiedzialności!
- Co dalej? - powtórzył po niej, kupując sobie w ten sposób te parę sekund więcej na ułożenie sobie w głowie, co dalej.
W międzyczasie jego dłoń powędrowała z powrotem do jej włosów i zaraz zaczął bawić się jej kosmykiem, który oplatał i przesuwał między palcami, po chwili chyba nawet nie do końca świadomie.
- Zależy... O czym chciałabyś posłuchać. O każdej swojej zalecie z osobna? W temacie tego, jak wyglądasz?Oczy, nos... Uśmiech? - wymieniając te parę elementów przesunął palcami drugiej dłoni tuż pod jej okiem, następnie dotknął czubek jej nos, a następnie, nieco wolniej, przesunął kciukiem po dolnej wardze. - Czy raczej przejść po drodze do talentów? I tego, jaka jesteś? Nie wytrzymasz tak długo...
Ostatnie zdanie wypowiedział z uśmiechem, mimo że miało brzmieć prawie jak groźba. Szczerze mógł zająć się powoli wszystkim, co w niej lubił, ale zatrzymałaby go już w jednej czwartej! To znaczy, gdyby tylko potrafił ubrać to wszystko w słowa... Dziś pewnie nie byłby z siebie w pełni zadowolony.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
On kupował czas, a ona mrużyła, niby gniewnie, oczy, kiedy nie odpowiadał, a jeszcze się głupio pytał!
Och, wiedziała, co tutaj próbował zrobić! Przeciągał to wszystko specjalnie, żeby tylko nie dać jej satysfakcji! Znała go zbyt dobrze, żeby wiedzieć, że nie dostanie tego od niego zbyt łatwo… Ale również nie zamierzała się poddać!
Nawet jeśli mamił ją dotykiem, gdy bawił się, niby od niechcenia, kosmykiem jej włosów, a potem palcami dłoni wodził po jej twarzy… Kiedy przesunął kciukiem po jej wardze, na krótką chwilę nawet udało jej się go ucałować, zanim wróciła spojrzeniem do jego twarzy.
Sądził, że nie wytrzyma? Rzucał jej wyzwanie? Powinien wiedzieć, jak bardzo jest to zagrywka nieskuteczna i mało odstraszająca…
Zamiast jednak odpowiedzieć od razu, jedynie wpatrywała się w ciszy w jego twarz z lekko przymrużonymi oczętami i zawadiackim uśmiechem. Poza tym, siedząc już przy okazji i tak na boku, wolną nogą przesunęła po podłodze, odrobinę dotykając, odrobinę ocierając ją o jego udo…
— Wypróbuj mnie – mruknęła nareszcie w odpowiedzi. – Powiedz mi wszystko.
Musiał wiedzieć, że nie zamierzała odpuszczać.
|