Slytherin |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
? |
Pióra: 78
Kogo, jak kogo, ale akurat Cavingtona nie mogło zabraknąć na wyścigu na miotłach. Spodziewał się kto będzie w konkurencji, wiec też jakoś niespecjalnie obawiał się przegranej. Ba, nawet nie brał pod uwagę innego rozwiązania wyścigu, jak miejsce na podium! Jakby był skromniejszy, to może nawet uznałby, że srebro i brąz są okej, ale nie. Celował w złoto i był przekonany, że wygra. Tak.
Z Pokoju Wspólnego wyszedł na długo jeszcze przed czasem, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń wychodzeniem po jedenastej wieczorem. Przesiedział ten czas w jednej z sal na pierwszym piętrze, za towarzystwo mając jedną z koleżanek wyjątkowo chętnie zgadzających się na spędzenie z nim czasu, po czym kiedy nadeszła właściwa pora, wskoczył na miotłę stojąc w oknie i poszybował w ciemność nocy, zostawiając za sobą niewiastę machającą na pożegnanie. Odwrócił się do niej tylko raz, zasalutował, po czym pochyliwszy się nad drążkiem miotły dla nabrania prędkości, skierował się w stronę Lasu. Wcale nie musiał długo szukać, bo najwyraźniej nie był jednym przybywającym na miotle.
Wylądował tam, gdzie było miejsce, nie wbijał się miedzy innych na chama i nie lądował im na głowach. Jeszcze będą mieli czas na poświęcani mu uwagi, jak już wygra i wspaniałomyślnie, z szerokim uśmiechem pozdrowi wszystkich rodaków.
Z odległości skinął znajomym, z którymi skrzyżowało się jego spojrzenie, nawet z nieco sarkastycznym uśmiechem omiótł wzrokiem Harper, po czym przyjrzał się każdej innej osobie z miotłą. Konkurencja taka, jak podejrzewał. Wciąż brakowało kilku osób, ale równie dobrze mogły spanikować. Albo są prefektami i nie dostali w ogóle zaproszenia. Shame on them.
Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
EVENT: Wyścig
Uczestnicy wyścigu mają za zadanie jak najszybciej dolecieć aż do końca trasy, zebrać stamtąd jedną z czerwonych wstążek zaplątanych na drzewie, a następnie wrócić na miejsce startu.
Na wyścig składają się cztery rzuty, a więc cztery odcinki trasy oraz cztery posty, w których opiszesz swoje zmagania - opisy mogą być bardzo krótkie.
Kod: [b]Wynik:[/b] d20 + 1/2 latanie + 1/2 refleks
[b]Suma:[/b] wpisz sumę punktów odpowiadającą Twoim wszystkim dotychczasowym rzutom
[1 - 10] = 0 punktów
Jest ciemno, na pewno nie znasz tu każdego drzewa i decydujesz się lecieć przez las z ogromną prędkością… Co Cię podkusiło? Z impetem trafiasz prosto w drzewo. Chcesz kontynuować wyścig, ale to nie takie proste - próbując wstać zauważasz, że coś jest nie tak. Czy to zawroty głowy? Złamanie? A może ucierpiała twoja miotła? Możesz kontynuować wyścig, ale najwyraźniej potrzebujesz też pomocy - oby została udzielona Ci najpóźniej po całym wydarzeniu.
Uwaga! Jeśli osiągniesz ten wynik dwa razy pod rząd, nie możesz kontynuować wyścigu. Może straciłeś przytomność, albo ból złamania jest nie do zniesienia?
Z kolei jeśli Twój pierwszy oraz trzeci rzut okażą się pechowe, w swoim ostatnim rzucie wykorzystaj pełen wynik swoich umiejętności latania i refleksu - najwyraźniej jesteś tak zdenerwowany całą sytuację, że wykorzystujesz absolutne maksimum swojego potencjału.
[11 - 15] = 1 punkt
Mijasz kolejne drzewa, głazy i inne niebezpieczeństwa. Może tylko na moment stajesz się nieuważny, ale to wystarcza. Rąbnąłeś w drzewo i spadłeś z miotły… Dobra wiadomość jest taka, że nic Ci nie jest - jeśli tylko nie przeszkadza Ci, że jesteś cały w błocie. Wyścig trwa. Wskakuj z powrotem na miotłę i leć dalej!
[16 - 20] = 2 punkty
Jesteś ostrożny i bardzo dobrze, bo ledwo mijasz drzewa. Las jest wyjątkowo gęsty i właściwie kto wpadł na tak głupi pomysł jak wyścig po tej części zarośli? Zdaje Ci się, że nie należysz póki co do najszybszych, ale przynajmniej nie spadłeś z miotły, jak ktoś tuż za Tobą.
[21 - 24] = 3 punkty
[25 - 27] = 4 punkty
[28+] = 5 punktów
Idzie Ci idealnie! Co najmniej na chwilę objąłeś prowadzenie. Czujesz wiatr we włosach i ten pozytywny zastrzyk adrenaliny - to jakbyś żył dokładnie dla takich momentów, jak ten. Oby tak dalej.
Wygrywa postać, która zbierze z całego wyścigu największą ilość punktów.
Zasady:
- Podczas wyścigu nie obowiązuje ścisła kolejność pisania postów przy trzech pierwszych rzutach - poczekaj jednak z czwartym, aż wszyscy uczestnicy wykonają co najmniej trzy rzuty.
- Jednemu rzutowi odpowiada jeden post fabularny. Może być on nawet bardzo krótki, jednak pamiętaj o zamieszczeniu kodu na końcu.
Powodzenia!
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Czas było przygotować się do startu. Zakłady zostały zebrane, tak sądził, sam siebie nie będzie przecież obstawiał. Wsiadł na miotłę z uśmiechem, podekscytowany wyzwaniem, i stanął na starcie, gotowy żeby wszystkich rozłożyć na łopaatki i patrzeć jak podziwiają jego sokoli wzrok. A może sowi? Sowy żyją nocą, może być sowi.
Tak czy inaczej, tak się podekscytował i podjarał wyścigiem, że choć starał się, naprawdę się starał, skupić na zadaniu i unikać wszystkich przeszkód, to jak tylko usłyszał okrzyk (cichy, bo są na nielegalu, wiadomo) startu, wyrwał w ciemno do przodu, niewiele myśląc. Nie żeby z reguł wiele toków myślowych przechodziło mu przez głowę, chyba że akurat knuł przeciwko komuś, ale teraz też się nie popisał i mijając ledwie pierwszą linię drzew, wpieprzył się prosto w kolejny pień z łomotem. I spadł, na szczęście nisko. W sumie to zamroczyło go na chwilę konkretnie, nie dziwne, ale był zdeterminowany! Widząc gwiazdy, nie tylko te na niebie niestety, zebrał się jak najszybciej na nogi, stękając z bólu twarzy i wszystkiego, i w porywie adrenaliny wyrwał na miotle dalej. Byłw tyle przez to, owszem, ale miał nadzieję, że ktoś jeszcze się wyłoży. On miał już nauczkę! Teraz był nieco ostrożniejszy, na pełnej pecie nie leciał.
Wynik: 3 + 2,5 + 2,5
Suma: 0 .^.
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Harper przyszła tu spróbować swoich sił, uznając samo wydarzenie też za świetną zabawę... Ale odkąd zobaczyła tu też Mickey'ego, wiedziała, że ma tu też swoje do udowodnienia. W końcu ten idiota nie dałby jej żyć - to znaczy, jeszcze bardziej, niż dotychczas - jeśli tylko by się wygłupiła. Szczerze mówiąc dużo mniej zależało jej na wygranej, niż na fakcie, aby to zarozumiały Ślizgon nie wygrał. Właściwie najlepiej, żeby wyrżnął na pierwszym drzewie i stamtąd odmaszerował pokonany do siebie!
Tuż przed startem wzięła głębszy wdech i ruszyła. Najpierw powoli, ostrożnie, jednak z każdym kolejnym metrem, nabierała większego tempa czując się po prostu świetnie. Zdaje się nawet, że przez moment była na prowadzeniu, choć starała się utrzymywać wzrok tylko i wyłącznie przed sobą i nie dawać się rozpraszać pozostałym uczestnikom.
Wynik: 17 + 4 = 21
Suma: 3
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Homo |
Pióra: 103
W porównaniu do niektórych, Donovan miał w sobie odrobinę pokory. Na przykład przed tym, że nie jest mistrzem latania, mimo że naprawdę to lubił. Wyścigi w ogóle były czymś ciekawym, chociaż rzucanie się na takowe w środku nocy było faktycznie skokiem na głęboką wodę. Ale to nie ujmowało jego podekscytowaniu i zwyczajnej ciekawości, bo nigdy wcześniej w żasnym tego typu wyścigu nie uczestniczył. A to było ekstra!
Zatem przygotował się, stanął na starcie, a gdy tylko rozpoczęto zawody, wystartował, nie tak szybko jak Ian (co zupełnie zresztą go nie zdziwiło, tak samo jak następstwo takiego wyboru), ale na pewno z lepszym póki co skutkiem. Omijał zręcznie kolejne drzewa, nie tak szybko jak niektórzy, to prawda, ale jakoś zakładał, że jak wpieprzy się w pień i spadnie z miotły, straci znacznie więcej czasu niż gdyby grał nieco bardziej bezpiecznie i uważnie. Taka przynajmniej póki co była jego strategia, oby słuszna. Zresztą nie zależało mu żeby tak koniecznie kosztem życia wygrać, samo wydarzenie było świetną zabawą.
Wynik: 14 + 2 + 2 = 18
Suma: 2
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Start! Nie było na co czekać! Żarty żartami, ale wyścig wyścigiem! Kaia jeszcze na odchodnym puściła oczko Ethanowi (posłałaby buziaczka, ale po co posyłać, jak po wszystkim można buziaczka dać – w końcu nie miała wątpliwości, że to ona wygra ten cholerny wyścig, i potem będzie mu łyso, że na nią nie postawił, o!), po czym radośnie wskoczyła na miotłę i wystartowała razem z całą resztą uczestników.
Cholera, było ciemno. Było ciemniej niż się spodziewała – a spodziewała się, że chłopaki rozstawią chociaż jakieś lampki, zawieszą światło zwykłym Lumos czy coś. Gdy się zakradała, aż tak bardzo jej to nie przeszkadzało, ale teraz… nie widziała praktycznie nic! W dodatku księżyc, a w zasadzie jego brak przez cholerne chmury, wcale nie pomagał… Osłoniła twarz ręką, zerknęła tylko z wyrzutem na Ethana zostawionego gdzieś w tyle i… z impetem wpieprzyła się w cholerną sosnę. Czy cokolwiek to było.
No kurwa! Zleciała z miotły, a kiedy próbowała się podnieść, była cała poobijana. Kilka osób śmignęło jej koło ucha, co tylko sprawiło, że jeszcze bardziej się zdenerwowała. W głowie jej szumiało, bolało jak diabli, miała mroczki przed oczami, ale nie… nie podda się. Była Gryfonką, była ścigającą, żaden tłuczek jej jeszcze nie pokonał, a miało pokonać ją zwykłe drzewo? Nie było mowy! Nieco mniej zgrabnie wlazła na miotłę i dołączyła do reszty.
Wynik: 1 + 5 + 3 = 9
Suma: 0
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
No dobra, początek miał naprawdę słaby. Teraz był zdecydowanie bardziej skupiony, po brutalnym (i dosłownym) sprowadzeniu na ziemię, zatem lepiej mu szło utrzymanie kursu, jak i omijanie przeszkód, a było ich dużo. Zwalał na pęd powietrza fakt, że dziwnie go dusiło i ogólnie czuł się zwyczajnie słabo, coś było nie tak zdecydowanie, ale przecież nie wycofa się jak ostatni frajer, nie? Dlatego leciał dalej, w zaparte, z ogromną determinacją i potrzebą pokazania się od jak najlepszej strony.
Szczególnie, że choć zdawał się niczym nie przejmować, opinie wszystkich mieć w poważaniu i robić chaotycznie naprawdę wszystko, na co miał ochotę, to w rzeczywistości marzyło mu się żeby ktoś jednak patrzył na niego z pewnego rodzaju uznaniem. Ponadto, choć nie mówił o tym na głos i w sumie nawet zbytnio przed Philipem (a nawet w szczególności) się nie wychylał, to w przyszłości, dalekiej odczuwalnie, chciał wiązać swoją karierę ze sportem, najlepiej quidditchem właśnie. Zatem naturalnie, chciał pokazać, że naprawdę dobrze radzi sobie na miotle! Nawet jak mu trochę niedobrze.
Wynik: 18 + 2,5 + 2,5 = 23
Suma: 3
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Zacisnęła zęby. W porządku. Teraz będzie dobrze. Musi być dobrze! Pomimo pękającej głowy od bólu, wysiliła się na tyle, aby lepiej patrzeć na drogę i wymijać drzewa. Oko tygrysa, kurwa jego mać! Chociaż początkowo zostawała w tyle przez idiotyczne spotkanie pierwszego stopnia z jebaną sosną, zebrała się w sobie i pognała na tyle, na ile pozwalały jej warunki. Aczkolwiek miała wrażenie, że coś dziwnego dzieje się z jej miotłą… W takim sensie, że nie uzyskiwała pełnego potencjału. Ale nieważne! Znowu się rozkojarzyła i ledwo wyminęła kolejne cholerne drzewo. Jak już skończy ten wyścig, to zabije Ethana za tak durny pomysł. Ale najpierw skupienie. Oko tygrysa, kurwa!
Spięła poślady i może jej się zdawało, ale zaczynała widzieć zarysy sylwetek osób pędzących przed nią. Dobrze. Jeszcze trochę, Kaia!
Wynik: 8 + 5 + 3 = 16
Suma: 2
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Homo |
Pióra: 103
Nie patrzył za siebie, nie był kretynem, ale wiedział, że z pewnością nie jest sam. Kątem oka widział kogoś innego, ale nie widział kto to, po ciemku to było wątpliwe do dojrzenia, szczególnie w ruchu i gwałtownie omijając drzewa, krzaki, gałęzie... Czy to był ptak? Wolał myśleć, że to był ptak, bo jeśli coś magicznego, to mogło wcale nie uciekać, a chcieć go opieprzyć razem z ubraniami i miotłą. W sumie trochę by się nie dziwił, w końcu banda uczniaków popierdziela po lesie magicznym i budzi wszystkie stworzenie, ale jednak wolałby przy tym zachować siebie w jednym kawałku.
Mniejsza z tym. Nie myślał o tym, po prostu skupił się w całości na zadaniu. W wyścigach każde rozproszenie było na wagę złota, każdy element odwrócenia uwagi mógł ot zakończyć całe wyzwanie. Nie, nie tylko duma mu na to nie pozwalała, nie był zbyt dumnym stworzeniem zresztą, ale po prostu ambicja i chęć udowodnienia samemu sobie, że może jednak faktycznie się do tego nadaje.
Wynik: 19 + 2 + 2 = 23
Suma: 2 + 3 = 5
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Jednak zdawało się, że parę osób radziło sobie gorzej... Zdaje się nawet, że niedawno słyszała głośne łupnięcie w drzewo tuż za sobą, co skłoniło ją do zwolnienia. Ostatecznie jednak chciała przeżyć całą zabawę i liczyła, że osoba za nią również będzie miała tyle szczęścia. Chyba, że to Mickey. Mickey mógłby zgnić w Skrzydle Szpitalnym. I najlepiej zrezygnować z tego sezonu Quidditchowego.
Z ostrożnością mijała każde kolejne drzewo i pochylała się przed każdą kolejną gałęzią. Chyba straciła przy tym swoją dotychczasową przewagę.
Wynik: 14 + 4 = 18
Suma: 3 + 2 = 5
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Sytuacja zdawała się powoli uspokajać. A może to bijące z podkurwienia serce Kai zaczęło pracować nieco wolniej, kiedy coraz lepiej zdawała się manewrować między gęsto i nieregularnie posadzonymi drzewami. Zdawało jej się nawet, że zaczyna zbliżać się do ludzi, którzy wyprzedzili ją już przy pierwszych przeszkodach, kiedy rąbnęła…
Ugh, w życiu sobie tego nie wybaczy! Jak potem będzie mogła spojrzeć w lustro?
Zerknęła kontrolnie na miotłę. Pierwotne problemy, jakiekolwiek były, zdawały się powolutku odpuszczać… ale nie chciała wywoływać wilka… czy nawet wilkołaka z lasu. Na szczęście dzisiejszy księżyc nie tylko dawał mało światła, ale też zdradzał, że żadnych wilkołaków na drodze nie spotka, więc chociaż jeden plus z tej sytuacji. Zawsze jednak mogła wpaść na jakiegoś centaura…
Czemu w ogóle dzisiaj tak bardzo nie mogła zebrać mysli? Czy to przez to rąbnięcie w drzewo?
Wynik: 15 + 5 + 3 = 23
Suma: 0+2+3=5
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Wcale nie trzeba było długo czekać na start. W przeciągu kilku kolejnych minut pojawili się chyba wszyscy, którzy mieli się ogólnie pojawić na wyścigu i w końcu uczestnicy ruszyli z kopyta. Albo raczej z miotły. Tadek - z plecakiem pełnym kawy na plecach, jakże by inaczej - podekscytowany i trochę nabuzowany kofeiną z początku leciał dość ostrożnie, lawirując między gęsto rosnącymi pniami. Nie było to łatwe, bo przecież w lesie panowała CIEMNOŚĆ (like, really, organizatorzy nie mogli pomyśleć o oświetleniu, choćby marnym?), a jego wzrok zdecydowanie miał opóźnienie w przyzwyczajaniu się do tak słabej widoczności.
W pewnym momencie usłyszał głuche THUMP! i oddalające się jęki bólu, jak ktoś lecący niedaleko za nim chyba zderzył się z pniem. Pogratulował sobie przezorności i skupieniu uwagi na bezpiecznym dotarciu do celu. A nawet skupił się jeszcze bardziej, co w ciemności nocy dla słoneczka nie jest łatwym zadaniem.
Wynik: 11 + 3 + 2,5 = 16,5
Suma: 2
Slytherin |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
? |
Pióra: 78
Noc czy też nie, Mickey nie obawiał się trudnych warunków. Ileż to razy grali mecze w trakcie ulewy, burzy nawet, w ciemności, czy palącym szkockim słońcu rażącym po oczach? Był już zdecydowanie zahartowany, przygotowany na ekstremalne trudności (życie go nauczyło też), startował z zamiarem wygrania. Zdał się na swój instynkt i nie oglądał się na innych, bo po co się dekoncentrować?
Kiedy tylko wystartowali, znalazł się na prowadzeniu, był przekonany. I z myślą, że jako pierwszy dotrze na koniec trasy i wróci, lawirował sprawnie między drzewami - było to dużo łatwiejsze niż unikanie tłuczków, bo pomimo panującej wokoło ciemności, pnie nie latały jak szalone, chcąc zrzucić zawodników z miotły. Chociaż zdawało się, że nie każdy to rozumie, bo słyszane w odległości uderzenia i werbalne demonstracje bólu dały mu jasno do zrozumienia, że niektórym trafiło się mieć bliskie spotkanie z drzewem. Przecież wzrok przyzwyczajał się do ciemności, serio wszyscy byli tacy ślepi? Cóż, lepiej dla niego.
Wynik: 17 + 4 + 3,5 = 24,5
Suma: 4
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Nabrawszy trochę pewności siebie po tym całkiem niezłym starcie, Teddy przyspieszył, pochylając się nad drążkiem miotły. Miał wrażenie, że wzrok przyzwyczaił mu się już do ciemności, bo sprawie wymijał kolejne drzewa. I z każdą sekundą rozwijał coraz większą prędkość. W pewnym momencie coś podkusiło go do obejrzenia się za siebie, sprawdzenia czy może wysunął się na prowadzenie, ale w mroku lasu nocą widziała totalne nic. I generalnie to był jego błąd, bo jak tylko spojrzał znowu przed siebie, było już za późno żeby skręcić.
- HOLY SHI~ - I przyjebał w drzewo, odruchowo osłaniając głowę ramieniem. Upadek na ziemię był dużo mniej bolesny niż samo zderzenie z pniem, ale i tak podniesienie się nie było łatwe. Czuł jak okropnie kręci mu się w głowie, kiedy stanął w końcu na nogi podpierając o drzewo, z którym się zderzył. W uszach mu trochę piszczało, a potrząsanie głową nie tylko nie pomogło, ale wręcz doprowadziło do bólu głowy. Aż złapał się za skroń, czując zaraz pod palcami lepką wilgoć. Dam, chyba solidnie przyjebał. Albo zadrapała go jakaś gałąź. Nie było jednak czasu na zastanowienia, sięgnął jedynie do plecaka, żeby wydobyć jeden z termosów, łyknąć kawę na pobudzenie i może ogarnięcie skołowanego umysłu. Jak tylko wrócił na miotłę, ruszył znowu ostrożnie, mrużąc oczy pod wpływem bólu głowy.
Wynik: 4 + 3 + 2,5 = 9,5
Suma: 2 + 0
Slytherin |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
? |
Pióra: 78
Gnał przed siebie, czując się co najmniej jak tryton w wodzie. Zdecydowanie wierzył w swoje umiejętności na tyle, żeby być pewnym wygranej. Poza tym jeśli podchodzi się do zawodów z nastawieniem "może wygram", to dupa, nie ma wygranej. Za to podchodząc z nastawieniem "wygrana jest moja", prawdopodobieństwo sukcesu znacznie wzrasta. Dlatego Mickey nie oglądał się za siebie, nie zwracał uwagi na konkurencję i po prostu brnął w kierunku chwały i sławy.
Albo raczej brnąłby, ale z jakiegoś powodu coś odwróciło na moment jego uwagę, zerknął w bok bo wydało mu się... zanim zdążył zastanowić się co takiego mu się wydawało, wleciał z impetem w wystający konar, zawisł na nim przez sekundę i zaraz zleciał w wielką kałużę błota prosto na plecy. Tylko przez dwie sekundy leżał skonsternowany, ale nie chcąc tracić czasu (przecież nie pierwszy raz spadł z miotły i w błoto!) podniósł się niezdarnie, ślizgając trochę w tej mazi. Wyjebał się jeszcze na kolana i zaklął szpetnie, zanim dotarł do swojej miotły. Jak tylko wskoczył na nią ponownie, odbił się od ziemi z chlupoczącym dźwiękiem zasysania i wrócił do wyścigu, mając nadzieję, że nie znalazł się bardzo w tyle.
Wynik: 3 + 4 + 3,5 = 10,5
Suma: 4 + 1
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Nauczony tym zderzeniem z drzewem i też zdecydowanie ostrożniejszy przez ból głowy, Tadek nie gnał jak na złamanie karku. Leciał wolniej, ale sprawnie wymijając wszystkie drzewa, jakie na jego drodze stanęły. Nie rozglądał się teraz na boki w ogóle, bo jakoś niekoniecznie podobało mu się całowanie z drzewem.
Doleciał do tych wspomnianych wstążek i zatrzymał się tylko na moment, żeby jedną z nich zerwać. Od razu zawrócił i wciąż bez przesadnego pośpiechu, z ostrożnością (na ile pozwalała boląca głowa) skierował się w stronę, z której przyleciał. Miał nadzieję, że to właśnie ta strona, bo w tej ciemności wszystko wyglądało jednakowo! Chyba bardziej kierował się słuchem niż czymkolwiek innym.
Wynik: 12 + 3 + 2,5 = 17,5
Suma: 2 + 0 + 2
Slytherin |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
? |
Pióra: 78
Właściwie niedługo po tym haniebnym lądowaniu w błocie, Mickey dotarł do czerwonych wstążek zaplątanych na drzewie na końcu trasy. Ale serio, nawet tutaj nie mogli oświetlenia jakiegoś dać? Prawie te wstążki przeoczył! Gdyby nie to, że trochę czujniej obserwował otoczenie, bo nie chciał znowu zawisnąć na konarze, to pewnie leciałby dalej jak skończony kretyn. Nie zatrzymując się wykonał zwrot tuż przy jednej z gałęzi, z której zerwał energicznym ruchem wstążkę i od razu skierował się w drogę powrotną. Nie ma czasu do stracenia! Pewnie i tak był trochę w tyle przez ten upadek, ale nie szkodzi, wszystko wciąż było do nadrobienia. Nie gnał z pełną prędkością, bo nie chciał kusić losu, który potrafił być złośliwy. Jakby wpadł na ten sam konar co wcześniej, to mogłoby się to skończyć gorzej niż ujebanie błotem. Dlatego przynajmniej z początku postawił na większą ostrożność.
Wynik: 8 + 4 + 3,5 = 15,5
Suma: 4 + 1 + 2
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Homo |
Pióra: 103
Pilnował się do tej pory bardzo i nie zwracał większej uwagi na to, że dookoła co i taz słychać było łupnięcie o drzewa. Z jednej strony im współczuł, z drugiej wyścig był ważniejszy. I tak się wczuł, lecąc po wstążkę, jaką ostatecznie ledwo dostrzegł po ciemku, że jak ją złapał, zamiast zawrócić, przywalił sam prosto w drzewo.
Bolało. Oj bolało, i to nie tak, że się nie spodziewał, zresztą jak interesowały go wyścigi z przeszkodami czy coś, to teoretycznie powinien nawet być nastawiony na jakiekolwiek urazy. Ale to nie znaczyło, że był z kamienia i jak gruchnął o ziemię, aż jęknął z bólem pochodzącym z całego ciała, ale głównie z ramienia, którym spadł na jakąś gałąź. Zebrał się z trudem z gleby, trochę posyłając "ładnych" słów w eter, wsiadł na miotłę i puścił się w drogę powrotną, trochę wolniej, bo głupio umrzeć w ten sposób, oraz będąc rozproszonym bólem właśnie.
Wynik: 1 + 2 + 2 = 5
Suma: 5 + 0 = 5
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Nie radził sobie wyśmienicie, znaczy jego zdaniem. Fakt, że wywalił się tylko na samym początku, a potem świetnie omijał wszelkie przeszkody, ale nie był pierwszy i lekko mówiąc, nie był tym faktem pocieszony. W sumie to był bardziej zdeterminowany jedynie, bo bardzo, bardzo chciał wygrać. Rzadko wygrywał cokolwiek!
Wstążkę zerwał razem z kawałkiem gałęzi i zręcznie zawrócił by puścić się z powrotem. Nawet się nie przejmował, że wiezie ze sobą kawałek krzaka, nie było to wielkie, a on miał zadanie, trzeba było coś udowodnić. No, nie wspominając, że po rąbnięciu w drzewo wcześniej, i mdłościach chyba tylko przez adrenalinę nie skutkujących wymiotami, bardzo nie chciał powtórzyć takiego spotkania jeszcze raz. Dobrze, że odznaki nie zgubił, o czym zresztą zupełnie jeszcze nie pomyślał, ale tak, miał ją ze sobą, dzielnie się trzymała. Jakby latając po nocy w lesie, zgubił odznakę prefekta w Zakazanym Lesie, to już byłby przypał. I dla niego, i dla Philipa, i dla niego od Philipa.
Wynik: 14 + 2,5 + 2,5 = 19
Suma: 3 + 2 = 5
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Miała już wystarczająco dużo czasu na ostrożny lot... Zauważała jednak jak powoli wyprzedzają ją pozostali uczestnicy wyścigu, a przecież nie stawiła się tutaj, by nie robić im żadnej konkurencji! Oczywiście nie stawiła się też po to, by zginąć w tak żałosny sposób, jak nadzianie się na gałąź drzewa, upadek głową na głaz, czy podobne... Ale przez chwilę zapomniała o zdrowym rozsądku. Przecież wystarczy, że przeleci szybko i wyminie parę osób przed sobą.
Plan nie obejmował jednak rąbnięcia w drzewo, które w końcu spotkało również ją. A mogła ostrożnie! Mogła liczyć, że to brak zdrowego rozsądku pozostałych sprawi, że trafi na metę jako pierwsza.
Fuknęła, zaklęła pod nosem, jednak poza tym starała się ignorować zarówno stan swoich ubrań, jak i ból w kolanie, które zamortyzowało upadek... Cóż, oby ból oznaczał tylko wielkiego siniaka kolejnego dnia. Jakoś nie po drodze było jej do Skrzydła Szpitalnego o tej porze i w takim stanie.
Wyścig jednak był też sprawą honoru. Nie wróci przecież inaczej, niż przekraczając linię mety. Szybko wsiadła z powrotem na miotłę i ruszyła ponownie.
Wynik: 3 + 4 = 7
Suma: 5 + 0 = 5
|