Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 87
Mruknęła jedynie słodko, czując zsuwającą się dłoń Mickeya na jej pośladek. Pozwoliła mu, a jakże, nawet nie miała nic przeciwko! Zmrużyła z czułością oczy – a jakby na znak, że wszystko to było jedynie niewinną zabawą, jakby za klapnięciem filmowego klapsa, od razu zmienił się nastrój między nimi, kiedy tylko sięgnęła po wino. Jeśli przed momentem byli flirtującą parą, tak teraz wyglądali zupełnie jak para kumpli, która przyszła się napić.
W zasadzie tym właśnie byli. A cała reszta – to dosłownie otoczka.
Zaśmiała się na słowa Cavingtona. W zasadzie zdążyła już odrobinkę zapomnieć, że Ślizgon nie przepadał do końca za alkoholem, ale specjalnie dla niej przyszedł dzisiaj się poświęcić. Kochany. Doceniała to, bardzo! Miała nadzieję, że nagrodą będzie wyjście z dzisiejszej imprezy najebanym do potęgi, ale z głupim uśmiechem przyklejonym na twarzy.
Wzniosła tak zacny toast, bo właśnie to miała w planach, a że przypadkiem jeszcze zauważyła, że pewien bardzo ładny kolega ściągał właśnie koszulkę… No co miała poradzić, miała oczy, gust też miała!
Mrugnęła nagle, kiedy Mickey pstryknął jej przed oczami, a dopiero za chwilę dotarł do niej sens słów przez niego przed chwilą wypowiedzianych. Uśmiechnęła się tylko, nieco przepraszająco, i upiła łyk wina, opiekłszy się biodrem o stolik.
— Nie wiem, czy w ogóle. Wiesz, po tych zaręczynach – westchnęła głęboko. No wiedziała, że przyszli tutaj po to, żeby to całe gówno odreagować, ale… co miała poradzić? – Cholera, nawet nie wiem, jak powinnam się w tej sytuacji zachować. Royce był kompletnie do bani, ale mimo wszystko starałam się być grzeczną narzeczoną…
Inna kwestia, że kiedy była zaręczona z Kieranem, to zwyczajnie jeszcze nie zakosztowała szalonego życia nastolatki, ani tym bardziej nie starała się patrzeć na innych chłopców pod kątem podoba mi się lub nie podoba mi się. W zasadzie, jak na nią, dość sporo czasu zajęło jej dojrzenie do decyzji, że życie jest po to, żeby z niego korzystać – a na świecie jest tylu ślicznych chłopców (i dziewcząt zresztą również!), że szkoda marnować sobie młodości na bycie tylko z jednym i… to wszystko. Nawet jeśli spośród swoich partnerów miała swoich ulubieńców.
— Za to teraz przypadł mi Ramsey. – Zamieszała winem w kieliszku, gapiąc się dość melancholijnie na stół. – No kocham go, ale to jest mój brat. Tak go widzę i nie sądzę, że kiedykolwiek spojrzę na niego inaczej. I nie wiem kompletnie, czy powinnam to wszystko olać i żyć jak dotychczas, czy ponownie zapiąć sobie jakiś cholerny pas cnoty i poucinać kilka znajomości…
Nie chciała. Przynajmniej jeszcze nie. W ogóle była wkurzona faktem, że rodzice jej nawet nie zapytali! Może by powinni, po tak nieudanej aranżacji jak ta z Roycem?
Miała właśnie upić ponownie łyk wina, kiedy niespodziewanie coś załaskotało ją koło tyłka. Odskoczyła niemalże jak oparzona, odwracając się w stronę wstającego z podłogi chłopaka, przy okazji nieco obcesowo przepychając Cavingyona i stając do niego tyłem (w tym momencie jej tyłek jednak był bezpieczniejszy po jego stronie i jakoś w tym temacie bardziej mu ufała), przy okazji rozlewając nieco dobrego wina na blat stołu.
— Figlio di puttana! Cazzo! – krzyknęła, nie będąc pewną, czy jest bardziej wkurwiona na tego zboczonego debila, czy na fakt, że rozlał jej wino. Miała ochotę przywalić mu i go odepchnąć, ale ten już odskoczył na wystarczającą odległość, a ona z większym zainteresowaniem obejrzała plamę po alkoholu na blacie stołu. Cazzo, tyle dobrego alkoholu!
Dopiero kiedy gość wyjawił jej, że to był pomysł Alexa, podniosła wzrok na owego zleceniodawcę, mrużąc oczy. Okej, jeśli przed chwilą nawet miała na niego ochotę, to teraz jej przeszło. WYLAŁ JEJ, KURWA, WINO!
Odstawiła ostentacyjnie kieliszek, a potem jedną dłonią złapała chłopaka za koszulkę, aby drugą pogrozić mu paluszkiem niczym małemu dziecku.
— Gówno mnie obchodzi, co powiedział Twój kolega. Możesz mu przekazać, że jeśli nie ma odwagi sam zagadać do dziewczyny, to niech nie fatyguje swoich przydupasów. Oni pewnie chętnie sami dadzą mu dupy na jedno pstryknięcie.
Miała ochotę splunąć w twarz zarówno temu gówniakowi, jak i Alexowi, ale się powstrzymała. Nie będzie zniżała się do tego poziomu.
— I przekaż mu, że jeśli jeszcze raz odpierdoli coś takiego, sama przyciągnę go za kłaki i będzie zlizywał z blatu to wino. Zrozumiałeś? – uniosła brew, patrząc mu w oczy dla pewności, czy na pewno zrozumiał. – Ora vaffanculo, stronzo – syknęła, puszczając szmaty chłopaka i odpychając go lekko na znak, że z nim skończyła. – A jak Cię jeszcze raz na oczy zobaczę, to zapomnę o byciu damą i Ci wpierdolę.
Rzuciła jeszcze mordercze spojrzenie w stronę Alexa, zanim odwróciła się od niego, aby złapać za jakąś serwetkę i wytrzeć plamie po tak cudownym i cennym trunku.
— Wszędzie, gdzie się nie obrócę, tam znajdę debili, merda. Nawet w spokoju najebać się nie mogę, che imbecilli.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
— Lepiej martw się własnym tyłkiem, dużo tutaj różnych chłopców – prychnęła za nim, odprowadzając go tylko wzrokiem. Działał jej dzisiaj, kurwa, na nerwy, no! Znaczy, bardziej niż zazwyczaj! Najpierw cholerne seksistowskie teksty, potem… potem kolejne seksistowskie teksty. Wiele mogła przełknąć, ale nie coś takiego.
Kiedyś mu wyjebie. Ale na razie miała przyjemność z oglądania show, które przygotował dla niego sam Alex. Sama by lepiej tego nie wymyśliła! Z dziwną satysfakcją upiła łyk whisky od Alexa i skrzywiła się lekko. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek przyzwyczai się do tego smaku, ale mimo wszystko – alkohol to alkohol, ważne, żeby był efekt. A potrzebowała się napić.
Kiedy Alex nachylił się do niej, poczuła się trochę niezręcznie. Mimowolnie odchyliła się, aby zachować pewną przestrzeń. Bo okej, tolerowała fakt, że siedział tuż obok, a praktycznie za nią, ale wolała jednak zachować pewien dystans, żeby czuć się przy okazji bezpiecznie. Może Alex nic takiego by jej nie zrobił (jak żaden z chłopaków, z którymi się zadawała), ale reagowała po prostu odruchowo.
Przeniosła z powrotem wzrok na Vala i dziewczynę i uśmiechnęła się pod nosem, słysząc krzyk, jaki podniosła, a potem małą szarpaninę, w której złapała go za koszulkę, grożąc palcem. Ciekawa była, jak bardzo ten kretyn był obsrany w danej chwili. Tym bardziej, że wiedział, że musi być grzeczny, bo inaczej Alex się na niego wkurwi.
Znaczy, przynajmniej tak myślała, że wiedział. Ale że ostatnio zachowywał się jak kretyn, to trudno było stwierdzić.
— Tak, to totalnie jego ostatni jakikolwiek bliższy kontakt z dziewczyną – stwierdziła, jakby była znawcą i przechyliła z zaciekawieniem głową. Ciekawe, jak ta laska mu nawtykała. Aż żałowała, że tego nie słyszała. – Pewnie teraz żałuje, że nie założył brązowych spodni – mruknęła, upijając kolejny łyk alkoholu.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Wyjawienie powodu całej akcji było ostatnią... Nie, nie ostatnią. Było jedyną deską ratunku! Czym innym mógłby się wybronić? Chyba co najwyżej mógłby zdzielić Biancę po głowie tak, by straciła przytomność. Tyle że wtedy już nic by mu nie powiedziała, a zebrani dookoła mogliby stanowić dalsze kłopoty...
Agresja ze strony dziewczyny nie była zaskoczeniem. Był za to wystarczająco czujny, by w razie czego jakoś wybronić się, albo przynajmniej spróbować się wybronić, od potencjalnych ciosów, czy kopniaków. Nic takiego nie nadeszło. Tylko nawrzeszczała się i... W pewnym momencie zdaje się, że mówiła tak szybko, że nie ogarnął kilku słów. A już na pewno nie dotarło do niego, że są one po włosku. Czemu miałaby krzyczeć na niego po włosku?
Nie wcinał jej się w słowo, raczej grzecznie wysłuchał swoje, a nawet pokiwał głową, gdy spytała, czy zrozumiał. Dopiero gdy go puściła i odszedł jeszcze o krok, poczuł się pewniej. Dużo pewniej.
- Dobra, jasne, nie zesraj się, dla mnie jakby to też nie było nic przyjemnego - rzucił na odchodne, pozornie olewczym tonem, ale cóż, tylko on mógł wiedzieć, jak serce wciąż mu waliło, mimo powoli schodzącego stresu.
Po tych słowach zdecydowanie obrócił się ku swojej grupce i szybkim krokiem do nich wrócił. Odetchnął dopiero stając przed nimi.
- Powiedziała, że jak boisz się zagadać, to nie przysyłaj innych i... - zmarszczył lekko brwi, by poukładać sobie jej wypowiedź, póki pamiętał. A przynajmniej część zarezerwowaną dla uszu Alexa. - No i że jeśli jeszcze coś takiego odpierdolisz, to ona cię zatarga do zlizywania wina... - tu obrócił na moment głowę ku Biance. - No bo rozlała.
Odetchnął ponownie, na znak że skończył zdawać raport.
- No, i gotowe, dobrze że ja - starał się tu silić na luźny ton. - Bo na przykład Alice pomyliłaby jeszcze tyłki.
Tak jak wylała poncz na nie tę osobę, którą powinna...
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
b. ubogi |
|
Pióra: 27
O mało nie parsknął śmiechem, widząc jak Sforza okręca się i zaraz przechodzi do ataku, w pierwszej chwili rzucając gniewne spojrzenie w jego kierunku. Posłał jej ironiczny uśmiech i popijając whisky, obserwował kilkanaście kolejnych sekund jak Val dzielnie znosi upokorzenie, a jak już niemalże sprintem wrócił zdać sprawozdanie z misji, Alex sięgnął po kolejny kubeczek ze stołu. Może i wykonanie trochę chujowe, ale jednak nie spierdolił jak ostatnia cipa i wytrwał do końca, zasłużył na małe uznanie.
Kiwając z wolna głową na przyniesioną odpowiedź, nalał odrobinę alkoholu do plastiku i wyciągnął w stronę chłopaka. Za posłuszeństwo jest należyta nagroda.
- Nawet jeśli za brak zaangażowania w przekazaną czułość powinna ci zajebać, to całkiem nieźle. - Uniósł nieznacznie butelkę z whisky, jakby chciał zakomunikować im, że obydwoje zasłużyli sobie na to, żeby z nim wypić (nadal rozważał, czy może jednak nie potraktował występku Alice zbyt łagodnie, ale wlana w siebie Ognista chyba zaczynała działać na tyle rozluźniająco, że upiekło jej się na tę chwilę). - A do zlizywania wina z pewnością przejdziemy... - Powiedział to w sumie bardziej do siebie niż któregokolwiek z towarzyszącej mu dwójki, patrząc przy tym na wyraźnie podkurwioną Biancę. Dobrze wiedział, że to dziewczę ma ognisty temperament, lubił ją głównie przez to prowokować. W różnych sytuacjach.
Oderwawszy spojrzenie od Sforzy, odstawił na moment butelkę z whisky na stół, żeby naciągnąć na siebie wciąż nieco wilgotną koszulkę, wyciągnąć z kieszeni paczkę papierosów, wyłuskać jednego i nawet zaproponował Alice i Valerianowi. Choć wciąż wkurwiony, zdecydowanie najgorsze minęło. Alkohol i miotnięcie gówniakami załagodziło odrobinę obyczaje i jeśli żadne z nich nie dojebie czegoś teraz, to mogli być spokojni o swoje dupska na resztę wieczoru. Alex pewnie znajdzie jakiś łatwiejszy cel do sprowokowania i obicia mordy. Chyba że wcześniej dopadnie pijaną Biancę, to poszarpią się w trochę innych okolicznościach...
Odpalił swojego papierosa i jeśli dzieciaki też się poczęstowały, to rzucił im zapalniczkę i znowu sięgnął po whisky, w milczeniu obserwując zebrany tłum.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Przewrócił oczami z rozbawieniem. Ale przynajmniej czuła się przy nim wystarczająco swobodnie, by już teraz wrócić do tematu nieszczęsnego pytania Milesa!
- Nie ma problemu, ja zawsze odpowiem tobie, czy koleżance w pełni szczerze - odparł, niemal wyzywając ją do zrobienia tego!
Jakby nie patrzeć, on akurat nie miałby czym być zażenowanym w takiej sytuacji. Mogłyby pytać go choćby codziennie!
- Możemy iść na oba. Znaczy, i do Miodowego, i na piwo potem. Tylko upomnij się i daj znać kiedy.
Sam po sobie wiedział, że może zapomnieć, a przecież wcale nie zrobiłby tego specjalnie! Nie chciałby też, żeby wyszło, że po prostu olał Kaię.
- Ej, swoją drogą, jakieś nawet małe akrobacje na koncertach byłyby zajebiście widowiskowe - odparł zaraz z dużo większym zaangażowaniem, skoro wpadli na tak dobry pomysł. - Tylko nie wiem, na ile ufałbym swoim umiejętnością.
Za to Kaia zdawała mu się bardziej nadawać... I to nie tylko dlatego, że była dziewczyną! Była przecież też w drużynie i ogólnie zdawała się bardziej wysportowana. On co najwyżej biegał w ucieczce przed odpowiedzialnością.
Szczerze mówiąc spodziewał się raczej śmiechu i nutki pogardy do swojego genialnego tekstu na podryw. Dlatego też uniósł zaraz brwi szczerze zaskoczony, gdy Kaia podjęła temat w ten sam sposób.
- Co jeśli na drugie mam Rzodkiewka? - spytał niemal prowokująco i... Sam nie zastanawiał się, czy ma coś na myśli, czy nie. Dobrze się bawił gadając takie głupoty z Kaią!
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Jej uśmiech był tak szeroki, że bardzo się musiała powstrzymywać, żeby nie zacząć się śmiać jak mały, chory pojeb, kiedy Valerian wrócił wręcz w podskokach i zdawał raport Alexowi. Miała na tyle dobry humor, że nawet jego przytyk jej nie wkurwił!
— Jak już masz wprawę w całowaniu tyłków, to pocałuj też i mój – prychnęła ironicznie, bo oczywiście, że nie zamierzała mu się wystawiać i tak po prostu dawać! Mógł sobie pośnić senne marzenia o tym, że w ogóle ma zaszczyt musnąć ją paluszkiem, a co dopiero.
Popatrzyła na Alexa, który najwidoczniej bawił się świetnie i uznał zadanie za wystarczająco wykonane, aby nalać i Valerianowi trochę whisky. Trochę ją to wkurzyło, ale w sumie, niech ma, kretyn cholerny. Przynajmniej ona nie musiała się poniżać tak jak on.
Przez chwilę wahała się, czy wziąć od Alexa też i fajkę, ale postanowiła, że zapali z nim. Niech będzie. Jeszcze chwilę tu pobędzie, zanim spierdoli. Nadal nie miała ochoty tutaj przebywać, a tym bardziej bawić się w te durne wyzwania, ale okej, niech im będzie. Jeszcze chwilę poświęci.
Rozsiadła się nieco wygodniej na stoliku, wciągając na niego nogi i siadając po turecku. Złapała zapalniczkę pierwsza, odpalając sobie papierosa, a potem rzuciła nią w Valeriana, niby przez przypadek tak, żeby trafić mu w ten pusty łeb.
I tak by mu już nic nie zaszkodziło.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Miała chęć się roześmiać ponownie, ale zamiast tego jedynie uniosła brew.
— Sugerujesz, że odpowiedziałam nieszczerze?
Cóż, jeśli sięgnąć pamięcią, to ciężko było uznać to za jakąkolwiek odpowiedź… Zamiast tego dała szansę Milesowi, żeby się poprawić – i się poprawił. W zasadzie to im nie odpowiedziała.
Zresztą, dlaczego w ogóle rozważa ten temat! I tak by im nie powiedziała, nawet gdyby miała ten cholerny okres!
— No nie mów, że masz aż taką słabą pamięć, żeby w dwa tygodnie zapomnieć, że umówiłeś się ze swoją najlepszą psiapsi na picie kremowego piwa! – rzuciła jakby w oburzeniu, wywracając teatralnie oczami, chociaż tym razem wcale nie była zła. I miała nadzieję, że Ethan nie pomyśli, że mogłaby być! Dzisiaj miała faktycznie taką huśtawkę emocjonalną, że już by jej wystarczyło…
Na szczęście wszystko wskazywało na to, że wychodziła na prostą – i oby tak zostało!
Zaraz jednak prychnęła śmiechem, już sobie wyobrażając Ethana w szpagacie z gitarą. Albo ją, z gitarą, wiszącą na szarfie. A to dobre, naprawdę!
— Pewnie, od razu nazwijmy się Cyrkowcy z Hogwartu i zacznijmy grać jako popisowy numer rockową wersję Circus Afro – rzuciła ze śmiechem, bo naprawdę brzmiało to dla niej cholernie niedorzecznie! Żeby oni jeszcze, grając, mieli sztuczki cyrkowe wykonywać. Najlepiej, grać na gitarze i żonglować!
I to samo mogłaby powiedzieć o Ethanie – spodziewała się śmiechu, bo jej tekst był jeszcze gorszy niż jego, ale ten podjął temat. No dobrze, skoro bawili się teraz w taki sposób…
— Mmm… - mruknęła z miną, jakby przez chwilę rozważała wszystkie możliwe scenariusze, zanim rzuciła, patrząc trochę zaczepnie na jego twarz: - Chrupałabym. Ale wiem, że nie masz, próbuj dalej – rzuciła ze śmiechem, ale też odrobiną prowokacji w głosie.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Oczywiście z uśmiechem przyjął zaoferowany przez Alexa kubeczek. Tak, ognista zdecydowanie była dobrym wyborem po ponczu i rumie.
Prychnął cicho, ponownie zerkając ku Biance.
- Ogólnie dziwne, że nie próbowała mi zajebać, ale jakoś nie narzekam - rzucił wzruszając ramionami.
Cóż, doskonale wiedział, że sobie zasłużył, nawet nie byłby zdziwiony i nie mógłby mieć jej za złe. A tak? Tak wyszło dużo lepiej niż podejrzewał! Mógł poczuć się tylko tym bardziej bezkarny na przyszłość.
Zaraz powędrował wzrokiem a wzrokiem Alexa i potwierdziło się, że nadal patrzył na Biancę przy tekście o winie. Zmarszczył lekko brwi, nadpijając nieco whisky.
- To czemu akurat ona? Czy raczej po prostu się nawinęła? - zagadnął szczerze ciekaw, czy cel był losowy, czy też właśnie wmieszał się w coś dziwnego. Nie to, żeby teraz mu to przeszkadzało... Było po wszystkim i zdążył wyluzować.
Zaraz uniósł z kolei brwi na tekst Alice i przeszedł dwa kroczki, by stanąć przed nią.
- Okej, nadstaw się - odparł, zachęcając ją ruchem ręki w swoim kierunku. Oczywiście mówił to tylko dlatego, że był pewien, iż wcale tego nie chce! A może następnym razem będzie sobie uważała z takimi tekstami?
Z kolei papierosa przyjął bez najmniejszego wahania i czekając na swoją kolej z zapalniczką, wetknął go do ust. Ledwo zresztą zdążył potem złapać obiekt, który okazał się być bronią w dłoniach Alice.
- Dzięki - mruknął ironicznie do Gryfonki, wątpiąc rzecz jasna w jej dobre intencje.
Po odpaleniu własnego papierosa, wysunął rękę z zapalniczką w stronę Alexa. W tego nie miał zamiaru rzucać...
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Czy sugerował? A co ona właściwie odpowiedziała? Potrzebował chwilki na zastanowienie.
- Nie... - zaczął z pewną ostrożnością. - Mam tylko na myśli, że możesz pytać mnie o co chcesz.
I może miał nadzieję, że wybrnie tym na nowo z tematu, albo chociaż załagodzi sytuację z tamtym właśnie pytaniem... Bo skoro mogłaby spytać go o wszystko, to też nie powinna być zła o jego durne pytania, prawda? A o jego brata tym bardziej.
- Mogę zapomnieć, w jaki dzień? Albo o której? Albo zaspać? A ty musisz dbać o swoje interesy, przygotowuję cię tylko na najtrudniejsze możliwe warunki.
Skoro wyjścia do Hogsmeade odbywały się w weekendy, to sytuacja faktycznie mogła nie być taka prosta. W końcu od piątku wieczór miał odbywać się przede wszystkim relaks w najróżniejszych formach. W tym takich, które mogły następnie przeszkodzić mu we wstaniu dnia kolejnego.
Parsknął z kolei, gdy pociągnęła temat akrobacji scenowych.
- Wiesz, czego się nie robi dla rozgłosu? A chyba warto być z jakiegoś powodu rozpoznawalnym? To znaczy poza samym tworzeniem zajebistej muzyki. To już mamy, a potrzebujemy jescze się wybić na czymś... Charakterystycznym?
Dobrze, trochę ostudziła jego zapał, po tym jak wpadł na najlepszy pomysł tego wieczora... Ale może będzie ich jeszcze parę wraz z kolejnymi kubeczkami alkoholu.
Zaraz w tańcu chwycił ją delikatnie za rękę, by zaraz przyciągnąć ją blisko.
- Kaia... - zaczął z powagą, patrząc jej w oczy, jakby szykował się do jakiegoś wielkiego, poważnego wyznania, budując napięcie. - Jak mam na drugie imię?
To było poważne pytanie! Był prawie pewien, że nie pamięta! Może wspominał jej o tym, jak byli młodsi raz, albo dwa...
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
b. ubogi |
|
Pióra: 27
Dziwne, czy też nie, Val ostatecznie nie zebrał wpierdolu (trochę szkoda, taki plaskacz w środku imprezy zawsze ożywia atmosferę!) i wszyscy musieli teraz z tym żyć. Jakby Alex wysłał go na następną misję, to bardzo szybko stałoby się to nudne. Jeśli do następnej takiej "imprezy integracyjnej" gówniaki czymś sobie znowu naskrobią, to wtedy każde z nich znowu dostanie dawkę przypominającą o tym kto stoi tutaj wyżej w hierarchii stada. A może nawet i przed imprezą, żeby nie spodziewali się uderzenia i nie zdążyli się na nie przygotować psychicznie.
Na pytanie Valeriana zaśmiał się krótko przez nos, popijając znowu trochę whisky. To w sumie całkiem zabawne, że wszyscy są w jednym domu - łącznie z Biancą - i dzieciaki jakoś nadal nie dodały dwa do dwóch. Okej, nie musiały przecież wiedzieć wszystkiego, on sam też się nie zwierzał, każde z nich żyło własnym życiem, ale przecież Gryffindor to chyba największe plotkarskie centrum Hogwartu.
- Wiem jak bardzo jest temperamentna, pukałem ten tyłek, który miałeś okazję całować. Wiedziałem gdzie cię wysyłam. - Nie wysłałby go do randomowej dupy, w której nie wiadomo kto i co było! Nawet jeśli Bianca sypiała z kim popadnie, hell, mogła się nawet puszczać na lewo i prawo, to jednak był tam, nie wysłałby Valeriana na nieznane tereny. To wszystko z troski, you're welcome.
Spojrzał za przechodzącym w bok Blackwoodem, jakby faktycznie chciał skorzystać z zaproszenia Alice do całowania jej tyłka. Dobrze wiedział, że to wszystko to ich sprzeczki i prowokacje bez pokrycia. Może nawet poczułby się dumny, że szczeniaki żrą się ze sobą bez przerwy, ale mimo to są wobec siebie lojalni i nie kablują, ale za dużo już na dzisiaj pozytywnych uczuć.
- Nie jesteście gotowi na ekshibicjonizm, jak chcecie się pieprzyć, to nie tu na stole. - Zabrzmiało to, jakby zapowiadał na przyszłość jakąś naukę, którą ma im do przekazania przed skończeniem szkoły. W rzeczywistości chciał po prostu podolewać trochę oliwy do ognia, podjudzić ich spór dla własnej satysfakcji.
Przejął podaną mu zapalniczkę i wetknął do kieszeni. Przyjrzał się też mimochodem zawartości butelki Ognistej. Tak z połowy już nie było, dobre tempo. I dzięki temu wieczór stawał się znośny, jego własny humor również.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Uniosła nieco brew, gdy usłyszała jego odpowiedź. No… w zasadzie… skoro tak jej sprawę przedstawiał, to… chyba powinna docenić? Chyba nawet bardzo, bo skoro tak przedstawiał sprawę!
— Poproszę to na piśmie – rzuciła tylko żartobliwie… Ale czy na pewno? Na pewno to by jej się przydało takie potwierdzenie, tak na przyszłość!
No i przy kolejnym temacie też musiała przyznać mu rację. W końcu ostatnio, kiedy miała cudowny pomysł zorganizowania tej właśnie imprezy, musiała wparować do męskiego dormitorium, żeby ściągnąć Ethana z łóżka! A biorąc pod uwagę, że wycieczki odbywały się w weekendy, które z kolei były po piątku…
Z drugiej strony nie ustalili jeszcze, kiedy będą organizować jakieś próby zespołu! Ale to teraz zdawało jej się odrobinę mniej ważnym tematem…
— Okay, przypomnę Ci się. A jak będziesz zalany w trupa, to przysięgam, że Cię własnoręcznie z łóżka wywlokę i zawlokę do Hogsmeade – obiecała, puszczając mu oczko, jakby to miało przypieczętować, że wcale nie żartowała!
Zaśmiała się tylko, kręcąc głową. Nie. Na imprezę bez dzieciaków się mogła zgodzić (i chyba nawet dobrze na tym wyszli, patrząc po tym, że znaleźli się niezdarni debile, którzy oblewali napojami innych; swoją drogą, będzie musiała zajrzeć do Milesa – miała nadzieję, że się na nią śmiertelnie nie obraził), ale już na cyrkowe akrobacje w zespole – w życiu!
— To zatrudnijmy Emmę, jeszcze się ucieszy – rzuciła ze śmiechem. – O, albo na moim roku są dwie hinduski, może one by coś zaprezentowały – na te słowa zaczęła poruszać dłońmi jak do karykatury starego, egipskiego tańca, który nawet nie leżał obok Indii. – Jakiś taniec, czy coś.
To też w końcu brzmiało jak plan!
Nie spodziewała się jednak tego, iż Ethan złapie ją za dłoń i przyciągnie bliżej siebie. Bardzo bliżej siebie, stali ze sobą praktycznie twarzą w twarz, a szalony taniec Kai jakoś tak sam z siebie w tej sytuacji stał się bardziej stonowany.
W dodatku ten głos, jakby Ethan właśnie miał jej deklarować coś niesamowicie ważnego… Cholera, nie umiała określić, ale coś w tym głosie było takiego, że…
Ugh! Czy to tylko ona, czy w pomieszczeniu nagle zrobiło się gorąco?
Rozpraszał ją. Ta bliskość ją bardzo rozpraszała, nie mogła jeszcze przez chwilę skupić uwagi, gdy stał tak blisko, patrząc śmiało w jej oczy. Jakby w odruchu niezręczności, delikatnie poprawiła jego włosy. Chociaż „poprawiła” to za duże słowo, bardziej je roztrzepała…
— Alix – powiedziała w końcu, dziwnie przyciszonym głosem, jakby zdradzała mu pewną tajemnicę. – Jak Alex, tylko przez i – dodała z uśmiechem, który stał się odrobinę pewniejszy, chociaż, mimo wszystko, czuła jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu… - Myślisz, że mogłabym zapomnieć?
Była pewna, że Ethan nie zapomniałby jej tego do końca życia. Nawet jeśli to nie było jakieś bardzo ważne w ich relacji, a wspomniał o tym zaledwie kilka razy, i to kilka lat temu.
— Przykro mi, ale rzodkiewka możesz mieć na trzecie – mruknęła jakby z odrobiną zalotności.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Okej, chyba nie za bardzo nadążała za tymi męskimi upodobaniami obgadywania dziewczyn, ale w sumie, wisiało jej to kompletnie. Cieszyła się z tego, że zadając się z nimi, stawała się praktycznie bezpłciowa. Swoją kobiecość eksponowała już wystarczająco poprzez strój, jak na przykład teraz, jakby wszystkim chciała udowodnić, że jest już kobietą, nie ma z tym problemów i absolutnie nie ma czego się wstydzić, ani tym bardziej bać. Ale miała, czego się bać. Wiedziała to.
Z tym tylko, że wśród akurat tego towarzystwa, pozostawała osobą jakby nietykalną, kimś, kto pozostawał poza kręgiem zainteresowań seksualnych jej kolegów. I cieszyła się z tego.
Słysząc odpowiedź Vala i ruch, jakby faktycznie miał zamiar ją sowicie ucałować w tyłek, prychnęła i otwierała już usta, żeby mu odpowiedzieć, kiedy wciął się Alex.
Spojrzała na niego co najmniej tak, jakby właśnie jej powiedział, iż pali papierosy wypchane smoczym łajnem, a potem przeniosła spojrzenie na Valeriana. Tym razem wyglądała tak, jakby miała się zaraz zerzygać na sam jego widok.
— Fuck, Alex, to było niesmaczne.
Jakby wręcz musiała to przepić, wychyliła ostatni łyk whisky z kubeczka i odetchnęła głęboko.
Zerknęła na niego raz jeszcze, z odrobiną wyrzutu tkwiącą w oczach. Bo faktycznie, miała mu za złe, jak mógł naruszyć tę zasadę. Chciała się chociaż tutaj czuć bezpieczna. Między innymi dlatego właśnie z nimi była. A teraz tego pojebało na tyle, że sadził takie komentarze?
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Uniósł lekko ręce, żeby podkreślić, że nie ma nic, dzięki czemu mógłby spełnić jej prośbę.
- Nie mam czym, innym razem.
Innym razem, który nie nadejdzie oczywiście... Ale mogła wierzyć mu na tyle, że odpowiedziałby jej niemal na każde pytanie i musiałaby bardzo się postarać, żeby znaleźć takie, o którym nie chciałby mówić!
- Ale przecież dosłownie to mówię - odparł z rozbawieniem. - Jak będę zalany w trupa, to mi przypomnij, czyli masz mnie dobudzić, ogarnąć, zawlec do Hogsmeade... - wszystko to wymieniał na palcach. - A, i zadbać, żebym zabrał portfel, chyba że ty stawiasz. Chyba tyle wystarczy.
I choć faktycznie mówił to wszystko ze śmiechem, wyobrażał sobie taką opcję liczył tylko, że kac nie będzie problemem akurat w dniu, kiedy chciał być dla kogoś dobry i miły! Karma, tak?
- W tym tempie ogarniemy pracę dla połowy szkoły - skomentował jej pomysły, kiwając powoli głową.
Uśmiechnął się lekko szerzej w rozbawieniu na jej karykaturalny taniec.
- Chociaż myślę, że jakby tak wystawić cię na przód i dać zatańczyć... Tak, wiele osób, by to oglądało - tym razem pokiwał głową trochę bardziej ochoczo.
Naprawdę nie myślał teraz wiele o tym, co robi, ale zdecydowanie miło było spędzać czas z Kaią, czy przyciągnąć ją nieco bliżej, jak właśnie to zrobił. Uniósł jednak lekko brwi w pewnym zaskoczeniu, że pamiętała jego drugie imię. Rzecz jasna, nie obraziłby się, gdyby nie zdała tego małego testu... W najgorszym wypadku podrażniłby się z nią o to chwilę.
- Myślę, że nawet nie pamiętam, kiedy mogłem ci o tym mówić - odparł, wiedząc tylko, że nie wydarzyło się to w przeciągu ostatniego roku.
Właściwie, jakby zastanowić się nad tym głębiej, nie był pewien, czy nawet jego ojciec pamiętał takie szczegóły na jego temat - a nawet jemu nie miał za złe!
- Za późno. Już wszystko popsułaś - skomentował propozycję z trzecim imieniem z udawanym wyrzutem i powoli, delikatnie uniósł rękę, by pomimo iż zwolnili w tańcu, okręcić ją wokół własnej osi. A przynajmniej jeśli współpracowała.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Uniósł brwi, patrząc jeszcze raz na Biancę, a następnie na Alexa. Cóż, jej wypowiedź nie brzmiała, jakby cokolwiek kiedykolwiek ich łączyło... Nawet jeśli to coś miałoby być pojedynczym numerkiem. Ale przecież nawet nie zamierzał podważać słów starszego kolegi. Po pierwsze nie sądził, by dobrze się to dla niego skończyło... A po drugie, czy aby na pewno miał po co kłamać w takich sprawach?
- To chyba jej-...
Się nie podobało...
Fuck. Naprawdę mówił, zanim myślał! Cudem w ogóle ogarnął, że w tej wypowiedzi może być coś nie tak. Zaraz pokręcił głową. Był przecież o krok od ponownego podpadnięcia Alexowi.
- To chyba jej przydupas nie byłby zachwycony - dokończył pospiesznie po chwili zawiechy, marszcząc przy tym brwi.
Czy mógł zrzucić niespójność wypowiedzi na alkohol? Powinien i nawet coś w tym było. Oczywiście typ, z którym stała Sforza obchodził go tak samo bardzo, jak ona sama, ale to nic. Był przynajmniej materiałem na wybrnięcie... Może. Miał nadzieję.
A jeśli chodziło o Valeriana, Alice faktycznie mogła czuć się bezpieczna. Najgorszym czego mogła się po nim spodziewać, to zaczepki słowne... Przemoc fizyczna raczej dopiero w obronie własnej. A jeszcze dalej nic nie miało prawa zajść. Alice była dla niego kumplem i faktycznie o tym, że jest dziewczyną przypominał sobie tylko wtedy, kiedy można było jej z tego powodu jakoś dokuczyć.
- No tak, nie przy dzieciach - zwrócił się niby do Alexa, ale skinął głową ku Alice i złośliwość jak najbardziej była wymierzona w jej kierunku.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Obrzuciła go spojrzeniem jakby pełnym wyrzutu. Och, jak mógł, najpierw obiecywać, a potem próbować się wyłgać, że nie ma czym podpisać! Cóż, nie, żeby zamierzała tą obietnicę wykorzystywać do granic możliwości – nie, żeby w ogóle ją zamierzała wykorzystywać… Ale kto wie, może kiedyś jej się przyda to prawo naturalnego veritaserum?
— To muszę trzymać Cię za słowo Gryfona – powiedziała tylko, wzruszając ramionami z bezradnością, jakby to miało być gorsze niż podpisywanie jakiegoś zmyślonego dokumentu!
Zastanowiła się przez moment. Okej, przed chwilą jeszcze trochę żartowała, ale… Cholera, im dłużej o tym myślała, tym bardziej stwierdzała, że to było bardzo prawdopodobne, że tak właśnie będzie! I w co ona się właśnie wpakowała?
— Chyba muszę ustanowić próbę na dzień przed wy-… Czekaj, nie. Wtedy już na pewno będziesz zalany w trupa – skwitowała ze śmiechem, ale jednocześnie z bezradnością, że nie za bardzo wiedziała, jak temu zapobiec! – Albo dostaniesz szlaban na spotkania z Heather. I… całą resztą szkoły w sumie.
Nie, żeby Ethan kiedykolwiek tego posłuchał, ale mogła mieć tą satysfakcję i się trochę porządzić!
Zaśmiała się głośno.
— To chyba dobrze świadczy o szkole, nie? Tyle utalentowanych osób… Moglibyśmy zrobić jakieś talent show czy coś – dodała niby ze śmiechem, ale z drugiej strony, to nie był wcale taki głupi pomysł… - Byleby nie przyszedł jakiś treser akromantul, bo albo zdechnę, albo zemdleję, obie opcje są do bani. Och, i nie widziałeś jeszcze najlepszych moich ruchów! – dodała prowokująco, co najmniej jakby miała w zanadrzu coś do wygrania You Can Dance, czy jakiegokolwiek innego programu tanecznego.
Zastanowiła się jednak dłużej nad kwestią jego drugiego imienia. W sumie… ona też tego nie pamiętała. Cóż, nie poda mu na pewno daty, godziny i miejsca, ale to było dość dawno temu i… może była zapominalska, okej, ale jeśli chodziło o najbliższe grono i przyjaciół, to zawsze starała się wszystko zapamiętywać. Nawet to, co brzmiało absurdalnie nieważnie.
— To musiało być dawno. Uznaj to za znak, że jestem bardzo pamiętliwa – dorzuciła zaczepnie, jakby miała zamiar go tym nieco przestraszyć.
Chociaż, czy po dzisiejszym dniu dało się go jeszcze bardziej przestraszyć, zirytować czy… cokolwiek? Wolała chyba nie próbować.
Za moment jednak skrzywiła się nieco w dziwnym uśmiechu, szepcząc:
— Auć… Bardzo? – To nie dobrze! Zaczynała jej się podobać ta dziwna zabawa… - Może da się cofnąć czas? – zasugerowała i, jakby wykorzystując płynny ruch Ethana, obróciła się, by za moment położyć drugą dłoń na jego ramieniu. – To, często tu przychodzisz? – zapytała, falując zabawnie brwiami.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
b. ubogi |
|
Pióra: 27
Czy Valerian wierzył, czy też nie, to jakoś niekoniecznie Alexa obchodziło, dopóki bezpośrednio nie wypalił z jakimś idiotycznym podważaniem jego słów. Wcale nie musiał wierzyć, ale niech zachowa to dla siebie. Z resztą powinien już mieć na tyle dowodów szczerości Dickmana, żeby nie brać pod uwagę koloryzowania faktów odnoście czegokolwiek, włączając w to kontakty z kobietami.
Słysząc słowa, po których nastąpiła pauza, kontrolnie wbił spojrzenie w oczy Blackwooda, jakby szukając w nich dalszej części zdania. Całe szczęście dzieciak wybrnął całkiem sprawnie zanim wpakował się w jakieś śmierdzące gówno, którego z pewnością nie chciał tykać. Nawet jeśli niekoniecznie właśnie to chciał z początku powiedzieć, to chyba w porę przemyślał kolejne słowa. Jedynym komentarzem Alexa na ten temat było pociągnięcie kolejnego łyka whisky i niezainteresowane spojrzenie rzucone w stronę Cavingtona. Kojarzył go, owszem, bo kretyn robił wokół siebie tyle szumu, że jego fejm go wyprzedzał.
Fakt, Alice jakoś tak nigdy nie zyskała u Alexa (ani chyba pozostałych chłopaków z ich stadka) miana "kobiety", niezależnie od swojej płci. Była częścią ich małej grupki, taką częścią z rosnącymi z wiekiem cyckami, długimi włosami i makijażem, ale wcale niekoniecznie hamowali się przy niej ze zbyt niesmacznymi komentarzami. To wcale nie znaczyło, że miały mieć jakieś pokrycie w rzeczywistości przecież.
Spojrzał na nią z mieszaniną politowania i rozbawienia. Dobra, dobra, niech już nie zgrywa takiej urażonej, nagrabiła sobie dzisiaj. Już zdążyła zapomnieć, bo Alex trochę wrzucił na luz?
- Niesmaczne byłoby, gdyby faktycznie miało mieć miejsce. Myślisz, że nie wiem, że Val - czy ktokolwiek inny - oberwałby prawym sierpowym zanim zdążyłby nawet o tym pomyśleć? Calm your tits, dude. Jesteśmy na imprezie. - Wzruszył ramieniem, kompletnie nieporuszony jej wyrzutem. Niech się hartuje, bo życie wciąż może jej dojebać, niezależnie od tego co było powodem jej skrzywienia.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- Nie masz innego wyjścia - potwierdził, kiwając głową ponownie. - Albo to, albo przysięga wieczysta, ale wtedy znaczy, że mi nie ufasz. Ale mi ufasz, więc to nie problem.
Tak właśnie. Sam zamknął temat z lekkim, dumnym uśmiechem.
- Ej, halo, nie - zareagował szybko na wiadomość o potencjalnym szlabanie. - Zresztą nawet jakbyś przymknęła mnie w dormitorium, mam Willa i nie zawaham się go użyć - pogroził jej nawet przy tym palcem.
Cokolwiek miało kryć się z użyciem Williama... To znaczy, najbardziej oczywista wersja była taka, że oni rozkręciliby nawet dwuosobową imprezę i bawiliby się świetnie. No, chyba że ten postanowiłby go wystawić w obliczu smutnego szlabanu nałożonego przez Kaię.
- Ledwo ogarnęliśmy imprezę, mamy ogarniać przesłuchania, za chcesz jeszcze talent show? - spytał, kręcąc lekko głową.
Nawet nie dlatego, że był przeciwko! Nieistotne nawet, czy powiedziała to w żartach, czy też nie. Pomysł nie był taki zły, tylko... Może nie tak od razu. Faktycznie trochę by się im tego nazbierało.
- Ale co, znaczy że jeśli zrobimy talent show, to idziesz występować jako tancerka? Bo jeśli tak, to przyjdę, mogę nawet być w jury i dawać jakieś punkty po znajomości.
Prychnął cicho śmiechem, choć nie było w tym żadnego wyrzutu.
- Pamiętaj, że mogę zemścić się swoją pamiętliwością - zagroził w żartach, odnosząc się... Cóż, głównie do dnia dzisiejszego i tego jednego zgrzytu, który mieli.
Ale zrobił to głównie dlatego, że przeszła mu złość na nią! Zresztą dosyć szybko, a w gruncie rzeczy mogła zawdzięczać to Milesowi, który bardzo sprawnie odwrócił jego uwagę od tego, że może został potraktowany bardzo nie w porządku.
Oho, to teraz bawili się w cofanie czasu? Parsknął na jej pytanie.
- Wow, niemożliwe, właśnie miałem spytać o to samo, od kiedy czytasz mi w myślach?
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Może się odrobinkę pospieszyła, ale spojrzała na Valeriana tak, jakby już widziała go dyndającego na wierzbie bijącej, powieszonego za gardło, nogi, albo nawet i kutasa, w zależności od fantazji Alexa. Ale – o dziwo! – w porę się opamiętał, a Alex chyba nawet przełknął gładkie wybrnięcie z sytuacji i nie zamierzał się wykłócać o to, co ten kretyn pomyślał, a czego nie powiedział.
Chyba musi całować więcej tyłków, skoro to sprawia, że mu wzrasta iloraz inteligencji.
Uniosła z politowaniem brew, kiedy próbował tym razem przytyku „na dziecko”. Okej, może ją wkurzał i drażnił, ale nadal nie aż tak bardzo. Trafił w jej czuły punkt dzisiaj tylko raz, i jeśli faktycznie chciał ją doprowadzić do ostateczności, to przy okazji nieco zgłupiał, że tego nie drążył.
Dla niej lepiej.
Spojrzała na Alexa, który dość lekceważąco, ale jednak przedstawił jej prawdę. Cóż, to dobrze. Cieszyła się, że wszyscy tutaj zgromadzeni wiedzieli, że nie życzyła sobie żadnej bliskości ani żadnego dotyku, pod żadnym pozorem, w żadnym wypadku, w żadnych okolicznościach. Nigdy.
Wzruszyła tylko ramionami, nie mając zamiaru kłócić się z faktami. Burknęła za to pod nosem:
— Na imprezie, klimat jest jak na cholernej stypie. – Zaciągnęła się w końcu fajką i spojrzała w stronę starego, zaczarowanego gramofonu. Czy… czymkolwiek było to grające pudło. – Może by zmienić muzykę na jakąś normalną. Val miał nawet ochotę zatańczyć na stole, ale specjalnie czekał na Ciebie, żebyś nie przegapił popisowego numeru – zwróciła się tymi słowami do Alexa, ale prześmiewczy ton jak najbardziej skierowany był do Valeriana.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
- Nie to, żeby ktokolwiek w szkole miał ochotę się do ciebie zbliżać - uzupełnił od razu wypowiedź Alexa nieco cichszym tonem.
Nie dlatego, że bał się Alice! Po prostu tak wyszło.
- Po pierwsze, chyba to ty chciałaś lambady?! - oburzył się od razu. Może po takiej ilości alkoholu i on stawał się prostszy do sprowokowania? - A zresztą, chuj, chcesz wyzwań, twoja kolej, skoro Hiro stchórzył, to może ty nie zjebiesz? - wskazał na nią ruchem ręki jakby właśnie prezentował kolejnego uczestnika konkursu.
Niemniej zerknął też zaraz na gramofon i szczerze rozważył ogarnięcie tego starego pudła... Ale to może zaraz. Zamiast tego spojrzał zaraz ku Alexowi, jakby szukał poparcia w znalezieniu kolejnego wyzwania właśnie dla Alice. Niech też ma coś trudniejszego, skoro tak się wyhyla!
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
— Uuuu, nie, tego byś mi nigdy nie wybaczył – zmrużyła oczy, jakby dla podkreślenia wagi sytuacji. – Nie chcę Cię tak szybko wykopać ze swojego życia, więc chyba Ci uwierzę na słowo – dodała zadziornie, mając nadzieję, że wychwycił między wierszami, że żartowała. I w ogóle nie chciała go wywalać z życia.
Miała nadzieję, że ich relacja przetrwa… długo. A najlepiej na zawsze. Dogadywali się świetnie, razem teraz mieli zamiar powołać zespół. Rok, kiedy go nie będzie, będzie trudny, ale… Dadzą sobie radę przecież, nie? Po Hogwarcie mogą spotkać się znowu, zebrać zespół i razem koncertować!
— Och, fuck! – zawołała na przypomnienie jej o istnieniu kogoś takiego jak Will. I że w dodatku dzielił z Ethanem dormitorium. – Żadnej kontroli nad Wami nie ma, no! Chyba że znajdę jakąś osobną komnatę z kluczem, zamknę Cię tam bez nikogo i będziesz zdany tylko na moją łaskę… - brzmiała teraz jak mała psychopatka, a jej dość dziki wzrok podkreślił to wrażenie, jakoby miałaby być zdolna do tak dzikiego obłędu!
Znaczy, była pewna, że Ethan wiedział, że by czegoś takiego nie zrobiła… No ale postraszyć przecież mogła!
— Och, no nie mów, że to dla Ciebie za dużo! Dla Ethana? Za dużo? – uniosła brew z powątpiewaniem, jakby miała nadzieję, że to małe rzucone wyzwanie nie pozostanie bez odpowiedzi!
Za to na komentarz o dodatkowych punktach po znajomości zaśmiała się.
— Przyznaj się, że przyszedłbyś tam tylko po to, żeby na mnie popatrzeć – rzuciła zaczepnie i puściła mu po raz kolejny porozumiewawcze oczko.
Zaraz zrobiła nieco przerażoną minę, jakby faktycznie straszenie „pamiętliwością” miało budzić w niej wielką trwogę.
— Jak możesz mnie straszyć czymś tak okrutnym… - szepnęła teatralnie, dokładnie tak, jakby za moment miała upaść na podłogę i szlochać pełna żalu.
Ale zamiast tego, zaśmiała się na jego odpowiedź. Okej, no dobrze, może trochę inaczej niż się spodziewała, ale.. nadal interesująco!
Czy ona w ogóle zastanowiła się choć przez chwilę nad tym, co robi i co się tak generalnie dzieje?
— Nie czytam – przyznała z boleścią w głosie. – A szkoda, bo gdybym czytała, na pewno bym się dowiedziała, jak masz na drugie imię… - mrugnęła do niego porozumiewawczo. – I… kto wie? – tym razem to ona delikatnie obróciła się pod jego ręką, aby wrócić bliżej niego. – Może wiele, wiele więcej…
|