Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Kiedy spotkał się z Nico wzrokiem, w zasadzie nie oczekiwał, że do niego podejdzie, ale fakt, że było mu bardzo miło. Oczywiście nie okazał tego absolutnie wcale, jego mimika z reguły była albo neutralna, albo wyniosła czy dość nieprzyjemna w odbiorze, jednak w serduszku się do Ślizgona uśmiechnął! Gdyby z kolei wiedział jak się Nico kojarzy, zupełnie nie miałby mu za złe. Pewnie na jego miejscu miałby podobnie, i to nawet nie chodzi o to, że go przecież nie lubił, chyba. Znaczy, obaj się lubili, czasem gadali, ale fakt, że tak samo jak Nico posłałby jego ojca w diabły, tak i on matce Nico chętnie pokazałby drzwi i dał kopa na rozpęd. Nie miał dobrego przeczucia do tej popierdolonej relacji, choć miał szczerą nadzieję, że to się rozpadnie tak nagle, jak się zaczęło.
- Mm, jeszcze niewiele, ale idzie wszystko w dobrym kierunku. - Skomentował spokojnie, po czym upił trochę napoju, wodząc wzrokiem po sali. Po chwili kiwnął lekko ręką z kubeczkiem ku jednej z dziewczyn, blondynce.
- Ta nie lubi się wyraźnie z tamtym - pokazał wysokiego chłopaka - i zdaje się, że to ma potencjał na dramę. Generalnie zdaje się, że cała tamta grupka jest szczególna.
Nie znał wielu z tamtych osób więc nie mógł powiedzieć po nazwiskach, czy nawet imionach. Za to zwrócił uwagę też na dwie dziewczyny, które jako jedyne zdawały się dobrze bawić, co naturalnie musiał im oddać.
- Chyba zresztą najlepiej to bawią się Emma z Amity. - Patrzył nawet z nikłym rozbawieniem na nie, trochę czerpiąc komfortu z tego, że nie wyglądają jak bomba na czasomierzu. - Chociaż nie jestem zdziwiony. Ale jak napijesz się za dużo, jutro wszystko ci opowiem, pewnie całą imprezę będę tu stał i dbał o pełny kubeczek.
Na te słowa upił więcej napoju. W zasadzie jeśli miał stać tylko, nic nie jeść, i pić poncz, było prawie pewne, że skończy pijany pod stołem, bo nawet nie wypoci tego całego alkoholu.
Slytherin |
100% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Bi |
Pióra: 102
O ile Gemma nie miała możliwości zdania i wyboru w sprawie małżeństwa z Kieranem, faktycznie nawet nie miała zamiaru stawiać oporu. Naturalnie, gdzieś bardzo głęboko i podświadomie była zraniona i zła, że została poniekąd sprzedana żeby ratować rodzinę, choć to rodziców obowiązek żeby o nią odpowiednio zadbać, nie jej. Jednak bardzo mocno tłumiła podobne myśli, nie tylko bojąc się, że będzie czuła się gorzej, a tak przynajmniej była względnie spokojna co do całego planu, ale też chroniąc się przed złością na coś, z czym nie pytano jej o zdanie.
W zasadzie ostatnie miesiące nie pokazywała wiele obaw czy wątpliwości. W ogóle niewiele pokazywała. Zachowywała się jak trzeba, bbyła miła, uśmiechała się często, choć niezbyt szczerze, udzielała odpowiednich odpowiedzi, tych, których oczekiwano, a nie które były prawdziwe. Troszkę lżej zrobiło się tak naprawdę na chwilę dnia poprzedniego, jak poznała Emmę i chociaż z nią dogadała się tak... Bezproblemowo. Prawdziwie. Naturalnie przyszło im ot po prostu być koleżankami. Każdy inny śmierdział tu udawaniem i sztucznością.
W zasadzie chciała poznać więcej osób, ale wszyscy się tu znali od lat i nagle pojawiła się ona. Nie, nie potrafiła się odnaleźć. To nie tak, że w ogóle nie umiała w relacje, po prostu wbić się w wieloletnie przyjaźnie było ciężko, nawet jak nie szukała przyjaciół. Nie pogardziłaby nimi, szczególnie jak miała tu być już resztę życia, o czym też starała się nie myśleć, że nigdy nie zobaczy już miejsca, w którym się wychowała, ludzi, których zostawiła. Swoje wieloletnie przyjaźnie.
Kiedy więc Kieran przyszedł by zaproponować jej pójście na imprezę, jej podły dziś wieczór stał się nieco lepszy. Rozpromieniła się wyraźnie, wierząc, że może to jakiś krok, że może będzie fajnie, poza tym imprezy przełamywały lody, tak? Sama by w życiu nie poszła, nie wspominając, że w ogóle nie wiedziała o jakiejkolwiek imprezie. Ale za to z Kieranem była zwarta i gotowa by się spróbować rozluźnić. Ubrała się ładnie, umalowała delikatnie i zaraz była gotowa w zasadzie do wyjścia, dziękując bogom, że Kieran się zainteresował, a nie musiał.
- Mm... Z klasy trochę, ale nie ukrywam, że raczej tylko po imieniu i nic więcej. - Przyznała kwaśno. - Ale jestem na dobrej drodze, wiadomo.
Nie była. Nawet nie blisko, szło jej przechujowo i pewnie wielu uważało ją za wyniosłą, wredną sukę, głównie przez samą mimikę jej zdaniem ot neutralną, ale i spojrzenia odbierane jako oceniające, chociaż zwyczajnie obserwowała rzeczy nowe, bez nacechowania negatywnego.
- A wczoraj poznałam całkiem spoko dziewczynę z niższego roku, zupełnie przypadkiem. - Wzruszyła ramieniem, z chęcią zresztą życząc sobie ponczu. Upiła tylko troszkę jak Kieran patrzył, ale gdy się odwrócił, wychyliła szybciutko aż pół napoju. Pierwszy drink tak trzeba pić, szybciej kopie. Jak spojrzał, uśmiechała się lekko, niewinnie, udając, że większość jej ponczu wcale nie znikła w dzikim tempie. Popatrzyła po zebranych, i nawet po chwili dostrzegła Emmę. - O, tamtą właśnie. - Pokazała ją z zadowoleniem. - Wydaje się spoko. Znasz ją?
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Niech będzie, że sytuacja ich rodzin ich połączyła, ale dla Nico było absolutnie jasne, że to na chwilę. Nie to, żeby jego własny ojciec był dużo lepszy od ojca Hiro, ale-... Nie, zaraz, był. Nie będąc dobrym ojcem, był o niebo lepszy! Jednak nawet jeśli jego matka miała zatrzymać się przy jakimś facecie na dłużej, ten musiał mieć, cóż, więcej. Była to osoba, która sporo robiła na pokaz i bez obrazy dla Kojimów - ich dom po prostu nie był wystarczający na jej ego. Nico w tej chwili był przekonany, że jego matka jest teraz w trakcie szukania kogoś, kto zapewni jej status i choć brzmiało to okropnie, był absolutnie za tym. Nie zniósłby życia jako jedna rodzina - i absolutnie nie chodziło o problemy z rodzeństwem.
- Świetnie, nie wybaczyłbym sobie, gdybym musiał o tym potem słuchać z plot - odparł na pierwszą odpowiedź i zaraz nadpił trochę ponczu.
Następnie podążał wzrokiem kolejno po osobach, o których właśnie mówił Hiro i musiał przyznać, że wbrew obojętnemu wyrazowi twarzy, naprawdę ogarniał, co się dzieje dookoła i musiał być naprawdę dobrym obserwatorem... Może powinien częściej rozmawiać z nim na temat tego, co ujrzały jego oczy.
Skinął głową, kiedy mówił akurat o Emmie i Amity, na których również zawiesił wzrok na chwilę dłużej.
- Jeśli do końca imprezy to nie będę ja - tu wskazał palcem ze szklanką w ręku ku dziewczynom. - To uważam całość za ogromną porażkę.
Bez obrazy dla Hiro, ale on przyszedł się tu bawić w nieco więcej niż podpieranie ściany... Teraz było to w porządku, ale nie planował spędzić w ten sposób kilku godzin.
- Jak będziesz za dobrze wywiązywał się z dbania o pełny kubeczek, to chyba jednak ja opowiem ci jak i kiedy padłeś - zauważył unosząc brwi z rozbawieniem.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Uniosła brew na stwierdzenie, że wcale nie znali się tak dogłębnie. Może powinno ją to jakoś uspokoić, ale jakoś niespecjalnie działało. Trochę zmienił swój ton, kiedy tłumaczył, że tylko raz między nimi do czegoś doszło, i chyba to trochę pomogło… Ale nadal nie za wiele. Nadal patrzyła na niego z odrobiną wyrzutu.
Bo nadal nic o tym nie wiedziała! Nie wiedziała w ogóle, kiedy to się wydarzyło. Mogło być kilka lat temu, mogło parę miesięcy, a może wtedy, kiedy…
Zmarszczyła lekko brwi przy ostatnim rzuconym zdaniu. Popatrzyła na niego z dozą ostrożności i odrobiną wątpliwości.
— Czyli… To było wcześniej? Zanim zaczęłam z nim chodzić? – zapytała ze szczerą nadzieją w głosie.
Bo co jak co, ale bardzo by się zawiodła na Ethanie, gdyby się okazało, że… W ogóle nawet nie chciała o tym myśleć! Po Cavingtonie mogłaby się wszystkiego spodziewać, ale po Ethanie!
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Cóż, obaj mieli nadzieję, że po porstu ten dziwny związek się rozwali, choć żadne nie wiedziało tego na pewno. Ale to byłoby z pewnością lepsze i pomijając siebie, Hiro szczerze życzył Nico żeby jego matka się opamiętała. Inaczej nie wykluczał, że i on całe wakacje by leczył siniaki. Poza tym faktycznie jego matka nie pasowała jakoś do tego ich domku. Przynajmniej nie mieszkanie, ale nadal było skromne, a ona nie wyglądała skromnie.
Cóż, był dobrym obserwatorem. Jako osoba, która nie czuła się bezpiecznie nigdy, chyba że był sam w pomieszczeniu, oraz mistrz integracji, stojąc z boku i samym wyrazem twarzy zniechęcając do jakiejkolwiek rozmowy, jakoś tak przekierowywał swoje odczucia, że wzrokowo kontrolował wszystko. Mógł nie znać ludzi, ale jeśli jakaś sytuacja sprowokuje jego udział, musiał wiedzieć która i dlaczego. Naturalnie, jak jeszcze wychyli kilka kubeczków, wtedy wszystko się zmienia i jego oczy już widziały niewiele, ale do pewnego momentu był dobrym źródłem informacji.
Uniósł kącik ust w rozbawieniu na słowa Nico. W sumie coś w tym było. Tancerzem to on nie był, ale chodziło o samą beztroskę i dobrą zabawę, którą chyba tylko one miały, podczas gdy reszta była jakaś... Dramatyczna właśnie. A może tylko mu się tak wydawało? Inna sprawa, że kto jak kto, ale on sam bardzo zwracał uwagę na agresję.
- Idź tańczyć z nimi. - rzucił luźno, troszkę tylko go podpuszczając. Spojrzał na kubeczek gdy Nico skomentował jego formę... Rozrywki. - I nawet nie zaniesiesz mnie do pokoju, bez sensu. - Rzucił luźną ironią, widać nieprzejęty, skoro po tym upił trochę więcej ponczu.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 137
Nie mogło zabraknąć najważniejszej osobistości na imprezie - Miles Villiers. Artysta tego pokolenia, wizjonier, duch kreatywności i wolności człowieka, Adonis współczesności przy okazji...
No dobrze, on lubi o sobie mówić dużo dobrych pochlebności, ale wracając do rzeczywistości, kochał imprezy, przy tym trzeba było się nawalić, tańczyć, może spędzić z kimś noc, byłoby miło, i jeśli ktoś nadawał się do zrzucania wstydu, barier i wszelkiej moralności, oto rozpuszczone dziecko, które czasem określano wazeliniarzem z uwagi na zbyt wiele słodzenia do pięknych ludzi. Ale kochał pięknych ludzi! I taki był, jak by nie komplementował, robił to prosto z jego artystycznego serduszka.
Gdy wszedł do sali, wypachniony i zrobiony na bóstwo - podkreślił nawet oczy czarną kredką! Bo mógł. - i pierwszą parę, jaką zobaczył, to Kaia i Ethan. Naturalnie, z uśmiechem, dumny i wręcz zbyt arogancki, podszedł do nich, po drodze witając się z mijanymi czy to uściskiem dłoni, czy machnięciem ręką. Takie życie fejma...
- Dziubaski, wspaniale was widzieć, piliście już? - Przywitał się z Kaią buziaczkiem w policzek, za to Ethan dostał jedynie klepnięcie w ramię. No kisses for ya. - Jeśli nie, to musimy koniecznie, sucho mi. Jeśli tak, wspomóżcie i wypijmy, sucho mi.
Podarował im szeroki uśmiech, absolutnie będąc w rozkwicie dobrego nastroju. Przerwał im rozmowę? Cóż, AHA, teraz razem porozmawiają.
Slytherin |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
? |
Pióra: 78
Nawet jeśli niekoniecznie przepadał za alkoholem i zdarzało mu się sięgać po tak drastyczne środki poprawy nastroju bardzo rzadko (ku zaskoczeniu zapewne bardzo wielu osób), to kiedy ktoś z przyjaciół bym w potrzebie i wymagana była nagła interwencja z udziałem procentowej artylerii, to był gotów stanąć na wysokości zadania i upić się jak nieodpowiedzialny gówniarz, aż film mu się urwie. A Bianca zdecydowanie zaliczała się do grona tych osób, dla których był w stanie złamać własne zasady i przekroczyć własne granice. Tym bardziej po tym, co mu dzień wcześniej powiedziała.
Nie speszyła go nagła zmiana pozycji i znalezienie się dosłownie nosem w nos z Gryfonką, zbyt często grał w tę grę, żeby znajome odbijanie piłeczki miało go speszyć. Tym bardziej, że chemia, jaka między nimi była pozostawała zawsze i niezmiennie w granicy słynnego "friendzone".
Poruszył zabawnie brwiami, odpowiadając jej podobnie łobuzerskim uśmieszkiem. Pozwolił obejmującej ją ręce spaść mniej więcej na wysokość talii.
- Oczywiście, że się stęskniłem, nie widziałem cię całe osiem minut i czterdzieści trzy sekundy, to prawie jak wieczność. Musimy nadrobić stracony czas. - Kiedy zabrała mu ciastko, przymrużył nieco oczy i otworzył usta w zabawnym, teatralnym oburzeniu, po czym złapał nadgarstek jej dłoni, tej z nadgryzionym już ciastkiem, przysunął nieco bliżej siebie i ugryzł kawałek podwójnie ukradzionej przekąski.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 87
Oczywiście, jeśli spodziewała się dziewiczego rumieńca czy czegoś w tym rodzaju, musiała Mickeya pomylić z kimś innym. Dobrze, że go nie oczekiwała, a zamiast tego dostrzegła w jego oczach łobuzerską iskierkę, która spodobała jej się jeszcze bardziej, na równi z zabawnym poruszeniem brwiami. I ręką, która spadła z jej barków na talię.
Mruknęła z odrobiną czułości, a odrobiną rozbawienia, kiedy jej odpowiedział. Zmrużyła uroczo oczy, odbijając i tym razem piłeczkę:
— Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Musiałeś być beze mnie bardzo nieszczęśliwy.
Jego teatralne oburzenie rozbawiło ją jeszcze bardziej. Przyglądała się z ciekawością, jak chwycił jej nadgarstek, aby skraść kawałek i tak ukradzionego już ciastka. Patrząc, jak ten nadgryzał swoją część przekąski, przejechała subtelnie językiem po wargach, zgarniając niewidoczne okruszki ciasteczka. Skoro już przytrzymywał jej nadgarstek, zaczekała, aż przełknie kęs, po czym sama przysunęła mu resztę łakoci wprost do ust. I w ostatniej chwili sama ugryzła ostatni kawałeczek, zostawiając zaledwie minimalną odległość pomiędzy wargami.
To było w zasadzie ciekawe, czy udałoby się jej jakoś speszyć Cavingtona. Chyba jeszcze nigdy nie widziała go zawstydzonego.
— Skoro już mamy za sobą ten rozkoszny wstęp, to chyba dobra pora, żeby się napić – stwierdziła, obracając się po raz kolejny, tym razem bokiem do niego, a przodem do stołu, aby sięgnąć po butelkę wina i kieliszki, które też ze sobą przyniosła. Nalała odrobinę do obu szkieł i jedno z nich podała Mickeyowi.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Zaraz, zaraz. Więc Kaia podejrzewała, że flirtowali sobie z Cavingtonem w najlepsze, kiedy z nim była? Kiedy Ethan miał pełną świadomość, że byli razem? Naprawdę sądziła, że by w to poszedł? No dobra, może i mógłby flirtować sobie luźno, dla żartu, ale raczej nie przelizałby się z nim w tamtym czasie? Albo może musiałby być bardziej pijany by to zrobić... I może sam nie był najwierniejszą osobą na świecie, może zawalił tak parę relacji w swoim życiu, ale i tak czuł się urażony jej podejrzeniami! Może kto, jak kto, ale on nie powinien... Ale to nieistotne.
- Wow, serio? - spojrzał na nią z wyraźnym wyrzutem. - Nie-...
W tym dokładnie momencie, na szczęście, lub niestety, przyszedł Miles przerywając im rozmowę i choć w pierwszej chwili Ethan przewrócił oczami na jego obecność, chociaż... W gruncie rzeczy może i dobrze, że pojawił się akurat teraz.
- Trzeba było coś przynieść, a nie głupio się pytać - zwrócił się do Milesa, wbrew pozoru tu już bez wyrzutu, chociaż... Cóż, naprawdę mógł! - Potem znowu okaże się, że to ja cię demoralizuję.
Inna sprawa, że osobiście współorganizował imprezę i jeszcze sam go zaprosił...
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
No tak, mógłby podejść do dziewczyn. Właściwie miał dobry kontakt z Emmą, z kolei z Amity... Nie bardzo miał kontakt w ogóle. Dziewczyna wydawała mu się niedostępna i scena, którą widzieli przed sobą, jakoś nie pasowała. Z drugiej strony, zdaje się, że dzieliły dormitorium, więc chyba musiały być blisko, prawda? Z nim na przykład gadał nawet Romilly, a zdaje się, że poza tym raczej trzymał się z dala od większości ludzi. No dobrze, może od niego też czasem próbował, ale to nieistotne, nie liczy się!
- Zaraz po tobie - rzucił więc w odpowiedzi niemal wyzywającym tonem do Hiro. - Ewentualnie z tobą.
Co prawda był pewien, że chłopak nie zdecyduje się na taniec z koleżankami z roku... Już prędzej to właśnie on by się rzucił, ale nie. Nie teraz, nie tym razem. Zresztą, póki co wystarczało mu towarzystwo Hiro. Aktywniejszych zabaw poszuka dopiero później, bo choć widywanie się w wakacje za sprawą rodziców nie należało do najmilszych spotkań, naprawdę polubił chłopaka, dopiero dzięki temu znajdując z nim wspólny język... I zdaje się, że to jedyny pozytyw, jaki był w stanie tu znaleźć.
- Najwyżej będą cię zbierać nad ranem... One właśnie, na przykład.
W końcu ten sam dom, ten sam rok! Znali się, miałyby po drodze.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Po tym wzroku i po tym tonie głosu zrobiło jej się cholernie głupio. Wściekła czerwień przebijająca się przez brązowe pasemka, teraz nieco zsiniała, przybierając barwę fioletową. Ethan nie zdążył dokończyć, ale Kaia już wiedziała, że się zagalopowała i przesadziła, i… Cholera, pewnie przez Ivy zrobiła się dzisiaj taka podejrzliwa. Ostatnio musiała się borykać ze zdecydowanie zbyt wieloma rozstaniami, i w dodatku potem jakimś cudem przetrwać stanięcie twarzą w twarz z osobami, które niegdyś były dla niej naprawdę ważne…
No wiedziała, że Ethan nie był idealny, ale czuła, że nieco przesadziła, posądzając go o to. Był jednym z jej najbliższych przyjaciół w końcu…
Nie zareagowała nawet za bardzo, kiedy dołączył do nich Miles, nawet nie odpowiedziała na buziaczka w policzek. Wzrok miała wbity gdzieś w podłogę jeszcze przez chwilę, gdy bracia wymieniali między sobą kilka zdań.
Nie no, świetna impreza generalnie. Wszyscy się dobrze bawią, tylko ona ma zjebany nastrój.
— To ja nam coś przyniosę – wcięła się, zostawiając chłopaków za sobą na chwilę, zawirując między uczniami (przy okazji zobaczyła właśnie Mickeya i Biancę, którzy wyglądali, jakby mieli zamiar się ze sobą przelizać, a najchętniej przeruchać na sali), i stanęła w nieco dalszej odległości przy stoliku z alkoholem. Przysunęła do siebie butelkę z ognistą i zamknęła oczy z głębokim westchnięciu.
Fiolet zaczął ogarniać coraz większą powierzchnię jej włosów, mieszając się z błękitem.
Weź się w garść, Kaia. To jest impreza, nie cholerna stypa.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
To chyba jasne, że Valerian wybierał się na imprezę i był w pełni przekonany, że spotka tam też swoje wąskie grono znajomych, przy których czuł się zdecydowanie najlepiej - czego nie mogło powiedzieć zbyt wiele innych osób. Tym bardziej że z jednym z jej członków zresztą zmierzał do wskazanej sali.
Może w zamyśle była to na swój sposób impreza integracyjna, niemniej był przekonany, z kim on chciał się integrować. Z garstką osób, z którą bawił się najlepiej i już po drodze zdążył przedyskutować już obrzucanie się wyzwaniami podczas wydarzenia. Miał jednak nadzieję, że znajdą na miejscu kogoś jeszcze.
Od razu skierował się do jednego ze stołów, przy którym znajdował się alkohol - oczywiście główna atrakcja całej imprezy! - i dopiero dostrzegł Hiroshiego znajdującego nieco dalej, wyraźnie zajętego rozmową z kimś innym...
- A ten co?
I oczywiście mogliby w takim razie do niego podejść, ale szybko jeden z eksplodujących cukierków znalazł się w jego ręce, kiedy spojrzał ku Alice tak, jakby chciał rzucić jej pierwsze wyzwanie. I nie było to tak dalekie od prawdy...
- To jak, kto pierwszy trafi, żeby ruszył tu dupę? - spytał, unosząc rękę z cukierkiem, natomiast głową skinął ku Hiro.
Z rzutem czekał tylko na to, by dziewczyna poszła w jego ślady, zupełnie jakby masowe bombardowanie słodyczami miało okazać się bardziej skuteczne.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Musiała się napić. Nie miała pojęcia, czyją inicjatywą była ta cholerna impreza, ale cieszyła się, że ktoś wpadł na tak fenomenalny pomysł, aby ją zrobić. Musiała się napić.
Jak za każdym razem na początku powrotu do szkoły, czy to z wakacji, czy przerwy świątecznej, chodziła cała wściekła i nabuzowana, warczała praktycznie na każdego i cudem było, że z jej oczu nie strzelają jeszcze lasery. A może to by było praktyczne – przemienić się bazyliszka i zabijać spojrzeniem? Byłoby. Gorzej, że chyba transmutacja nie przewidziała takiego zaklęcia. A jeśli przewidziała, to Alice i tak nie radziła sobie z nią na tyle, żeby się w to bawić.
W życiu by się nie spodziewała, że uzna towarzystwo Valeriana za dobre (no dobra, uznałaby, ale ostatnio widocznie nie była w sosie, to dawało plus pięćdziesiąt co najmniej do narzekania i bycia wredną małpą), ale stwierdziła, że pójdzie razem z nim. Reszta ekipy gdzieś się zresztą zapodziała i miała małą nadzieję, że spotkają ich może na miejscu.
Wcisnęła się dzisiaj w półprzezroczyste, czarne body z różowymi kwiatkami, pod które założyła czarny top nieco odkrywający jej brzuch, a do tego dżinsy z wysokim stanem i czarne tenisówki. Włosy z różowym pasemkiem spięła, jak zwykle, w koński ogon i ze złotymi kolczykami ruszyła w stronę pustej komnaty, której położenie doskonale znała. Znała położenie wielu ciekawych zakamarków zamku.
Nie podobało jej się na razie to, że wszyscy byli tak blisko siebie i się dotykali. Znaczy, niech oni sobie włażą nawet do gardeł, byleby jej nie dotykali. Toteż była zajęta, żeby przelawirować jakoś pomiędzy ściśniętym tłumem, żeby tylko ktokolwiek jej nie dotknął – nic więc dziwnego, że nie zauważyła Hiroshiego. Spojrzała w jego stronę dopiero przy stole, gdy dostrzegł go Valerian. Hiroshi rozmawiał z Nico, Alice znała go głównie dlatego, że chłopak był w tej samej klasie, co ona. Był dziwny. Ale Hiroshi go z jakiegoś względu lubił, więc… w sumie nic jej do tego nie było.
Skrzywiła się nieco, kiedy Valerian wziął do ręki cukierka, zachęcając do małego wyzwania, kto dorzuci do Hiroshiego… Nie przepadała za słodyczami, ale w sumie do czego lepiej się miały nadawać niż nie do wyrzucenia?
Toteż złapała w dłoń jakiegoś pierwszego lepszego cukierka, zamachnęła się z całej siły – i trafiła w Hiroshiego. Sama była zdziwiona, ale to najwidoczniej moc ostatniego wkurwienia!
Z bezczelnym uśmieszkiem zwróciła się w stronę Vala, krzyżując ramiona pod biustem.
— Przegrany tańczy lambadę na stole.
Jakkolwiek wyglądała lambada, chyba chciała to zobaczyć.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Uniósł brwi. Jakoś nie przewidywał żeby nawet pod największą ilością alkoholu czy używek zdecydował się tańczyć. Nie znosił tego, nie rozumiał co za zabawa i choć szanował (cóż, starał się) to, że inni cieszyli się z przeskakiwania z nogi na nogę jak popierdoleni, on jakoś sobie odpuścił nawet próby, dawno już temu.
- Prędzej dam się pokroić. - skomentował szczerze więc na sugestię tańca z dziewczynami. - Znacznie lepiej bawię się tu, z moim kubeczkiem.
Jakby podkreślając znaczenie swoich słów, upił spory łyk ponczu, choć przy tym jeszcze sporo miał w środku. Nie planował tak naprawdę się nawalić na umór, z jego problemami w poczuciu bezpieczeństwa raczej nie było to wskazane. Ale lubił ogólnie troszkę się rozluźnić z drinkiem i czasem nawet jak był wyraźnie podpity - tu kończył swoją przygodę i odstawiał grzecznie szklankę, kubeczek czy cokolwiek, zmierzając już ku powolnemu trzeźwieniu. Odpowiedzialny! Co prawda tylko i wyłącznie przez swoje schizy i traumy, ale mniejsza z tym, czym się kierował.
- One chyba zresztą są zajęte. Na sz-... - Tu urwał, bo niespodziewanie dostał czymś w klatkę piersiową. Zamrugał, spoglądając za, jak się okazało, cukierkiem kulającym się smutno po podłodze, po czym podniósł wzrok, szukając winowajców. Tych zresztą znalazł bardzo szybko. Pokręcił głową lekko, powoli, okazując swoje pożałowanie dla ich zachowania. Żeby on przypadkiem ich nie zbombardował!
- Na szczęście widać mam już swoją eskortę. - Dokończył nieco inaczej niż zamierzał. - Plus zebrania ekipy w jednym domu, przynajmniej mogą aktualnie wejść do dormitorium. Chociaż to w sumie durne, że nie można wpuścić kogoś z innego domu, nie uważasz?
Mógł naturalnie od razu iść do Alice i Valeriana, ale celowo mówił dalej, żeby nie było, że lata za nimi jak pies, na głos gwizdka czy coś. Poza tym, rozmawiał, halo! Oczywiście miał zamiar zaraz do nich przyjść i nawet poczuł się pewniej i bezpieczniej, że byli tu z nim, ale jednak pozory buca musiały być zachowane.
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Parsknął krótko. Nico z kolei może wcale nie ciągnęło do tańca tak jak niektórych, ale zdecydowanie nie miał tak negatywnego nastawienia. Raz na jakiś czas na pewno było fajnie! A jeszcze jakby znalazła się odpowiednia osoba? Inna sprawa, że on na ten moment żadnych odpowiednich osób nie widział... Ale może to kwestia czasu. Może do tej pory nie szukał wystarczająco uważnie?
- Powiedziałbym, że kiedyś cię wyciągnę, ale zdaje się, że nie chcę wchodzić pomiędzy ciebie a twój kubeczek - uznał, zupełnie jakby Hiro łączyła z kubeczkiem jakaś głębsza relacja.
I nagle, kiedy Gryfon ponownie zaczął mówić, Nico ujrzał przylatujące cukierki. Konkretnie dwa. Jeden, który upadł żałośnie gdzieś obok chłopaka, a drugi, który trafił... Zaraz po Hiroshim, również spojrzał po trajektorii lotu, by wreszcie odnaleźć jego znajomych, którzy... Cóż, byli osobliwi... W taki sposób, że... W gruncie rzeczy... Kurde, nie lubił ich. Zdawało mu się, że oni nawet na siłę robią wszystko, żeby nie być lubianymi i może to ze względu na to, że Hiro zdążył poznać od innej strony, ale zdawał mu się do nich nie pasować. A przynajmniej miał nadzieję, że ten nie jest dzikusem, który też chętnie uczestniczyłby w rzucaniu w innych jedzeniem. I nawet nie chodziło o to, żeby walczyć tu o jakąś sprawiedliwość, bo nie, Nico raczej nie odnajdywał się w takich rzeczach, ale czy do tych idiotów nie docierało, że ktoś zorganizował to wszystko, bynajmniej nie po to, żeby zaczęli się tym obrzucać?
Chociaż nie skomentował, zmarszczył brwi i spojrzał na Hiro pytająco, jak gdyby miał ochotę spytać dlaczego - i owszem, miał, ale nie był przy tym pewien, czy zniósłby odpowiedź.
- Jasne - mruknął bez przekonania, bo szczerze nie widział w ich znajomości żadnego promyczka szczęścia... Ale co mu w gruncie rzeczy do tego? - Nie zmienia faktu, że i tak nie targałbym cię na siód-... Dobra, może i tak, nie jest aż tak daleko stąd, do was.
Chyba byli właśnie na tym samym piętrze, prawda?
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Oczywiście, że musiała trafić pierwsza... Doskonale wiedział, że zaraz będzie się tym popisywać, czy wywyższać chociaż tym jednym zdaniem, więc widząc skuteczność obu cukierków, które zdążyły wylądować, przewrócił oczami. Początkowo założył, że Hiro szybko ruszy do ich w oczywisty sposób bardziej atrakcyjnego towarzystwa, dlatego też po skinięciu mu głową, pozwolił sobie na poświęceniu się kulturalnej rozmowie z Alice.
- Po pierwsze, co to kurwa lambada? - zaczął rzecz jasna od najważniejszego z pytań.
Może i słyszał to słowo raz, czy dwa razy w życiu i kojarzyło mu się z tańcem, ale absolutnie na tym kończyła się jego wiedza i szczerze mówiąc nie chciał jej poszerzać.
- Po drugie, prawo nie działa wstecz - dodał, dosyć mądrze zresztą, jeśli nie wiedzieć, że wysłuchał to jedynie w jakimś głupim serialu telewizyjnym... - A po trzecie, chyba tańczenie na stole tobie lepiej pasuje.
Tu zmierzył ją dodatkowo znaczącym wzrokiem, licząc że w ten sposób uda mu się dokuczyć.
Dopiero po wyjaśnieniu sobie tych paru kwestii, zwrócił wzrok z powrotem ku Hiro, który najwyraźniej postanowił bezczelnie ich olać. Rzucił mu nawet pytające spojrzenie, rozkładając ręce z niemym, choć bardzo wyraźnym "the fuck?" na ustach.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Hiro najwidoczniej nie zamierzał do nich podejść. A to mały chujek! Wolał towarzystwo swojego nowego przydupasa od nich? Niech tylko zaczeka, aż będą mieli szansę zobaczyć się z nim bliżej…
Zaraz spojrzała z powrotem w stronę mądrzącego się Valeriana. Wywróciła oczami, jakby niewiedza, czym do cholery jest lambada uwłaczała co najmniej godności ludzkiej. Oczywiście, sama nie miała pojęcia, czym dokładnie jest, ale co, miała mu się przyznać niby?
— Jak lambada Cię przerasta, to wrzuć jakiegoś freestyle’a – rzuciła tonem, jakby właśnie okazywała mu wielką łaskę i powinien być za to wdzięczny. Prychnęła na jego kolejne słowa i natychmiast odparowała: - Nie działa wstecz, ale akurat to prawo zostało ustanowione już długie lata temu, a nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku przestrzegania go.
Mogłaby być z siebie dumna, powiedziała to prawie jak rasowy prawnik! Z tym, że jeszcze z odrobiną lekceważenia i jakby pogardą dla głupoty swojego kompana. W gruncie rzeczy miała gdzieś jego iloraz inteligencji, chciała go tylko podrażnić, tak samo, jak on to lubił robić jej.
Ale przy ostatnim przesadził.
Wlepiła w niego mordercze wręcz spojrzenie i rozprostowała skrzyżowane wcześniej ramiona, jakby pokazywała mu, że stąpa po grząskim gruncie i lepiej, żeby nie szedł tą drogą. Bo to się źle może skończyć.
— Bo co, bo jestem kobietą? Tylko kobiety Twoim zdaniem powinny się wyginać na stołach czy przy innej rurze?
Może zareagowała ostro, a Valerian nic takiego jeszcze nie powiedział, może sobie trochę dopowiedziała… Ale świat był pełen mizoginistycznych facetów. Lub tych, którzy chcieli po prostu się napatrzeć na ładne ciałka, bo im sperma do mózgu uderzyła.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Pokiwał głową ze znaczącym spojrzeniem, że ma rację w odpuszczeniu konkurencji z kubeczkiem. To był mocny konkurent! Szczególnie w bitwie z tańcem, wtedy wszystko jest lepsze...
- No, z góry przegrany konflikt.
W zasadzie ostatecznie obaj z Nico patrzyli chwilę na rzucających jak na debili. Ale też Hiro wiedział, że to jest ich pokrętne "chodź", i nawet jakby nie chciał, to w zasadzie czuł nie raz, że powinien żeby przypadkiem nie wylecieć z grupy, a przecież bardzo chciał w niej być. A na pewno nie chciał być przeciw niej, w jakikolwiek sposób. Zaśmiał się krótko na stwierdzenie Nico.
- No ładnie, a ja bym cię musiał na dno zamku targać? Następnym razem po prostu sturlam cię ze schodów.
Odetchnął, widząc jak ewidentnie jego dwoje zjebków zaczyna wyraźnie wchodzić w konflikt. Eh, byli jak wataha wilków mogąca spuścić łomot każdemu, chodząca zwykle stadnie, i będąca dość umiejętną w zastraszaniu, jednak niestety bywało, że gryźli się i między sobą, szczególnie po niedawnych wizytach w domach rodzinnych. Nie chciał wiedzieć jak popierdolone historie miała reszta. Poklepał krótko Nico po ramieniu wolną ręką.
- Dobra, idę, bo przerzucą się na rzucanie krzesłami czy coś. Miłego tańca.
Posłał Nico krzywy uśmiech, po czym skierował się w końcu do Alice i Valeriana, w sam raz by usłyszeć końcówkę zdania Alice. Uniósł brwi, zerkając po nich pytająco.
- Co, Valerian będzie tańczył na rurze? Powiedz kiedy, to się odwrócę zanim wypali mmi oczy. - Skomentował połowicznie pogodnie, choć z reguły w jego głosie permanentnie dało się usłyszeć chłodną, szorstką nutę.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Przewrócił oczami, kiedy to Alice najwyraźniej poczuła się za mądra, odpierając jego znajomość zasad dotyczących... Prawa...
- Jasne, zapomniałem, że nietrafienie w Hiro żarciem oznacza lambadę - rzucił ironicznie, bo oczywiście taka zasada nie istniała nigdy i nigdzie!
I choć w tej części rozmowy, to on znajdował się na przegranej pozycji, zaraz uśmiechnął się, gdy Alice wyraźnie zmieniła swoją postawę. Ha, czyli trafił, gdzie trzeba i mógł być z siebie dumny! Może w jego słowach wyraźna była jawna prowokacja, ale Gryfonka zdawała się chętna do obrony własnych praw. A więc może być ciekawie...
W tym momencie dołączył do nich wreszcie Hiro, na którego powitanie prychnął.
- Nie w tym życiu - odparł od razu, jednak nie zraziło go to do dalszego dokuczania dziewczynie. - Ale wiesz, ostatecznie Alice jest chyba kobietą, jeśli ma nie wypalić ci oczu, zresztą to jej pomysł...
Nie powiedział tu nawet nic, co nie byłoby prawdą! Była kobietą i sama wymyśliła sobie to całe tańczenie, to niech zaczyna!
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Jeśli przed chwilą była wkurwiona na Hiro za to, że łaskawie ich olał i nie przyszedł jak go wołali, to jakoś wszystko jej minęło po tekście Vala i całe wkurwienie przeszło na niego. Dlatego łaskawie nawet nie ofukała kolegi, kiedy dołączył do ich małej grupki – a nawet, sprawił, że się lekko uśmiechnęła!
— Ja bym nawet chciała popatrzeć – stwierdziła z odrobiną prześmiewczości, co dość znacząco, w jej mniemaniu, podkreślało, że wcale nie będzie jej się to podobać, ale będzie to na tyle piękny cyrk, że chętnie to obejrzy. Dobrze, że pod ręką były nawet przekąski!
Cała ta iluzja lepszego nastroju prysła w momencie, kiedy Valerian ponownie otworzył usta.
Tak jawnie seksistowski tekst w jej stronę nie mógł zostać tak po prostu olany. A już tym bardziej nie po powrocie z domu do szkoły.
Zanim pomyślała, zacisnęła dłoń w pięść, aby następnie przywalić mu w twarz, w ramach komentarza.
Ku jej zaskoczeniu, tym razem Valerian się przed nią obronił.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
|